Josh Hartnett musi walczyć o role. "Odmówiłem niewłaściwym osobom".
Po występie w "Helikopterze w ogniu" i "Pearl Harbor" (2001) stał się jednym z najbardziej popularnych aktorów w Hollywood. Ulubieniec kobiet, przez gazety obwołany jednym z najprzystojniejszych mężczyzn na świecie, Josh Hartnett - 21 lipca obchodzący 40. urodziny - nie wykorzystał jednak swojej szansy.
Aktorstwem zafascynował się już jako nastolatek; był niekwestionowaną gwiazdą w szkolnych przedstawieniach i wtedy podjął decyzję, że właśnie z graniem zwiąże swoją przyszłą karierę. Na ekranie zadebiutował już w 1997 roku, w serialu "Cracker", zaraz potem trafił na plan filmu "Halloween - 20 lat później".
Przełomowy okazał się dla niego rok 2001, gdy Hartnett został okrzyknięty jednym z najzdolniejszych artystów swojego pokolenia, mógł do woli przebierać w kolejnych scenariuszach. Aktor okazał się jednak wyjątkowo wybredny i ostrożny przy doborze ról. Odrzucił na przykład ofertę angażu w "Powrocie Supermana".
- Nie chciałem być kojarzony z Supermanem przez całą swoją karierę. Może i miałem 22 lata, ale potrafiłem dostrzec to niebezpieczeństwo - wyznał.
"Odmówiłem niewłaściwym osobom"
Christopher Nolan znienawidził go, gdy Hartnett odrzucił rolę Batmana w planowanej trylogii – i zapowiedział, że nie zaangażuje go do żadnego ze swoich projektów.
- Dostałem swoją nauczkę * - wyznał aktor. - *Kiedy rozmawialiśmy o Batmanie, uznałem, że to nie jest rola dla mnie. A Nolan za to nie obsadził mnie w "Prestiżu".
Swoimi decyzjami zawodowymi naraził się też innym wpływowym osobom w branży, przez co stracił swoją pozycję.
- Odmówiłem niewłaściwym osobom - mówił. - Byłem po prostu zmęczony i chciałem spędzić czas z przyjaciółmi i rodziną. Ale to nie jest mile widziane w Hollywood. Oni nie lubią, kiedy im się odmawia.
Z dala od zgiełku
Jego karierze nie przysłużyła się też przeprowadzka do Minnesoty – aktor mówił, że był tak zmęczony szumem wokół siebie, że postanowił wrócić w rodzinne strony, gdzie mógł spędzać czas w towarzystwie krewnych i przyjaciół, a także zrobić sobie ponad roczną przerwę od pracy.
W dodatku Hartnett nigdy nie dbał o dobre relacje z dziennikarzami – zawsze bardzo chronił swoją prywatność i nie chciał odpowiadać na osobiste pytania. O jego związku wiadomo niewiele; po kilku burzliwych romansach związał się z Tamsin Egerton, z którą ma dwoje dzieci.
Nie spodziewał się, że powrót do branży okaże się aż tak trudny – ale, jak twierdził, był zdeterminowany; musiał w końcu zapewnić odpowiednie warunki swojej rodzinie.
"Teraz muszę walczyć"
Agent aktora, oburzony jego decyzjami, odszedł niedługo potem i przez jakiś czas Hartnett był zdany tylko na siebie. A ponieważ odrzucił role w hitach i Hollywood się na niego obraziło, nie miał wielkiego wyboru. Zaczął więc występować w niezależnych filmach, o których praktycznie nikt nie słyszał, jak "Przychodzę z deszczem" czy "Stuck Between Stations".
Teraz jego sytuacja nieco się poprawiła, zwłaszcza kiedy w 2014 przyjął rolę w serialu "Dom grozy" – znów zwrócił na siebie uwagę producentów.
- Kilka lat temu, kiedy chciałem jakąś rolę, praktycznie miałem ją w kieszeni. Teraz muszę o nią walczyć - przyznawał. - Ale to dobrze, dzięki temu bardziej to doceniam.
W najbliższym czasie aktor ma się pojawić w "The Long Home", "Valley of the Gods", "Inherit the Viper" oraz "Highway".