Juliusz Machulski: Wszystko mnie śmieszy

Trochę horroru, trochę humoru. Z tych elementów składa się najnowszy film *Juliusza Machulskiego "Kołysanka". Historia wampirzej rodziny, która osiedliła się na Mazurach, to kolejna komedia w dorobku autora m.in. kultowego "Vabanku" czy "Seksmisji". A jeśli o humor chodzi, reżyser nie uznaje tematów tabu - śmieszy go wszystko.*

Juliusz Machulski: Wszystko mnie śmieszy
Źródło zdjęć: © AKPA

- Pana najnowszy film "Kołysanka" wpisuje się w szeroki nurt filmów o wampirach - od "Nosferatu" Murnaua poczynając, poprzez m.in. "Nieustraszonych pogromców wampirów" Polańskiego, "Draculę" Coppoli, "Wywiad z wampirem" Jordana, na wampirycznej sadze "Zmierzch" kończąc. Temat obecny w kinie od zawsze, ostatnio zaś bardzo modny...

Fakt, że ostatnio wampiry są modne, mogę potraktować wyłącznie jako szczęśliwy zbieg okoliczności. Natomiast nigdy nie przyszłoby mi do głowy, aby zrealizować film o wampirach tylko dlatego, że są akurat modne. Mam to gdzieś. Jestem dość przekorny. Ale przekora dla przekory nie wchodzi w grę. Musi być dobry pomysł.

- I taki Pan znalazł...

Trzy lata temu trafił do mnie scenariusz autorstwa Adama Dobrzyckiego. Jego pomysły były fantastyczne! Na przykład, żeby wampiry wysysały krew z nóg, a nie z tętnicy szyjnej. Czytając scenariusz wiedziałem, że muszę zrobić z niego film. Podobnych rozwiązań komediowych nie widziałem w żadnym filmie, nie tylko polskim. Zapaliłem się. Pierwotnie był to jednak scenariusz serialu telewizyjnego, a ja zawsze wolałem robić fabuły. Zamiar był taki, żeby zrobić i serial i fabułę. Ostatecznie okazało się, że telewizja nie ma pieniędzy na serial. Tym lepiej dla nas (śmiech). Zaadoptowałem scenariusz po swojemu. Zdjęcia trwały 28 dni. Tak powstał półtoragodzinny film fabularny.

- Niech się Pan wytłumaczy z tytułu. Czy to aluzja do "Dziecka Rosemary" Polańskiego i słynnej kołysanki Krzysztofa Komedy?

Oryginalny tytuł wymyślił autor, czyli Adam Dobrzycki. Długo zastanawiałem się, czy go nie zmienić. Ale w czasie realizacji filmu, podczas której towarzyszyła nam muzyka Michała Lorenca, przyzwyczailiśmy się do tytułu. Powiedzieliśmy: "A niech będzie "Kołysanka"!". W końcu nasze wampiry usypiają swe ofiary. I w tych kategoriach to rozpatrywałem. "Dziecko Rosemary" to zupełnie inny film. Choć oczywiście samo słowo "kołysanka" może się z utworem Krzysztofa Komedy jakoś kojarzyć, bo to jeden z nielicznych polskich kompozytorów, którzy w filmie zrobili światową karierę, a takie rzeczy się pamięta.

- Jak skompletował Pan obsadę?

Małgosia Buczkowska-Szlenkier i Robert Więckiewicz byli przeze mnie obsadzeni jeszcze zanim zacząłem poprzedni swój film "Ile waży koń trojański?". Pamiętam jak na premierze "Konia" Małgosia oznajmiła mi, że jest w ciąży i spytała, kiedy zaczynamy zdjęcia. Spytałem, kiedy rozwiązanie, a gdy podała datę, odpowiedziałem, że dwa miesiące później.

Zobacz także:

**[

ALE WPADKA! PIJANA NA PODIUM ]( http://film.wp.pl/mariah-carey-kompletnie-pijana-odbiera-nagrode-6025283748565633g ) * *[

DZIENNIKARKA UBLIŻYŁA NIEPEŁNOSPRAWNEJ ]( http://film.wp.pl/polsat-zaplaci-za-wyskoki-kazimiery-szczuki-6025283571462785g ) * *[

SŁYNNA POLKA NAGUSIEŃKO ]( http://film.wp.pl/pawlakowna-o-zlotym-sercu-6025283556319873g ) * *[

CICHOPEK ZATRUDNIŁA SOBOWTÓRA?! ]( http://aleseriale.pl/gid,5895,img,219267,fototemat.html ) ** - Podczas realizacji filmu Małgorzata Buczkowska jednocześnie musiała "kołysać" własne dziecko...

Dlatego podziwiam ją za heroizm. Nie każda aktora by się na to zgodziła. Na szczęście obok hali zdjęciowej, w której kręciliśmy film, były pokoje gościnne. Ksawery, mąż Małgosi, przez cały czas był przy żonie i dziecku, za co jestem mu wdzięczny. W napisach końcowych jest dla niego osobne podziękowanie. Sam jest aktorem, więc rozumiał, jak trudna jest to sytuacja dla żony aktorki. Granie w filmie jest strasznym obciążeniem, jeśli ma się jeszcze dodatkowe obciążenie. Głowę trzeba mieć wolną.

- Skoro już przy dzieciach jesteśmy...w "Kołysance" zagrała czwórka małych wampirząt. Jak trafiły do obsady?

To był casting na bardzo szeroką skalę. Robiła go Majka Skryśkiewicz, drugi reżyser od castingu. Przejrzała dwie setki dzieci. Do mnie trafiło kilkadziesiąt wybranych. Zrobiłem swój casting. Zostało po kilkoro dzieci na rolę. Te, które wybraliśmy, sprawdziły się. Toteż z wyboru jestem zadowolony. Po drodze były pewne wątpliwości, ale rozwiały się w trakcie realizacji filmu. Z dziećmi dziwnie się pracuje. One w polskich filmach na ogół są sztuczne, a w "Kołysance" młodzi aktorzy byli zdolni i udało się, żeby tego nie było widać.

Najgorsza praca była z najmłodszym, rocznym Kubą, z którym nie można się było porozumieć. Trzeba było sposobów. Od razu chciałem zaangażować bliźniaki. Jak jeden się zmęczy, kręcimy z drugim. To zadziałało. Jak potrzebowaliśmy, żeby płakał, kręciliśmy tego zmęczonego, a jak miał nie płakać, kręciliśmy tego, który odpoczywał. Trojaczków, niestety, nie znaleźliśmy.

- Janusz Chabior, który gra nestora wampirzego rodu, liczy sobie - bagatela!- 555 lat, wyglądać ma zaś mniej więcej na 80-latka. Nie łatwiej było zaangażować do tej roli starszego aktora zamiast męczyć się nad charakteryzacją młodego?

To rola, którą najtrudniej było obsadzić. Autor napisał ją dla 80-latka. Starzy aktorzy są genialni, ale nie można pracować z nimi zbyt intensywnie. Wiadomo, kondycja już nie ta, podobnie ze zdrowiem. Zdecydowałem się więc postarzyć młodszego aktora. Wystarczającym ograniczeniem były dzieci.

- Rodzina Makarewiczów pomimo całej swej oryginalności jest tak naprawdę dość zwyczajna. Boryka się z problemami jak większość polskich rodzin, którym nie wystarcza pieniędzy do pierwszego...

I taka właśnie myśl przyświecała mi przy adaptowaniu scenariusza. To miała być zwyczajna rodzina. W moim ulubionym serialu amerykańskim - "Rodzina Soprano" - gangster Tony, oprócz tego, że prowadzi mafijny interes, ma też problemy z dziećmi czy żoną. Podobnie Michał Makarewicz grany przez Roberta Więckiewicza. Chciałem pokazać wampiry z problemami dnia codziennego. Wydawało mi się bowiem, że to dobre źródło komizmu.

- No właśnie, żona Makarewicza suszy mu ciągle głowę, bo chce się przeprowadzić do miasta. W finale tak też się staje, ale dlaczego jest to Pałac Prezydencki w Warszawie?

Ponieważ to musiał być jakiś znaczący dom. Pierwszy dom! Analogicznie do pierwszej damy. Mam nadzieję, że film przetrwa dłużej niż 2-3 lata, a Pałac Prezydencki zawsze pozostanie pałacem, niezależnie od tego kto będzie w środku.

Zobacz także:

**[

ALE WPADKA! PIJANA NA PODIUM ]( http://film.wp.pl/mariah-carey-kompletnie-pijana-odbiera-nagrode-6025283748565633g ) * *[

DZIENNIKARKA UBLIŻYŁA NIEPEŁNOSPRAWNEJ ]( http://film.wp.pl/polsat-zaplaci-za-wyskoki-kazimiery-szczuki-6025283571462785g ) * *[

SŁYNNA POLKA NAGUSIEŃKO ]( http://film.wp.pl/pawlakowna-o-zlotym-sercu-6025283556319873g ) * *[

CICHOPEK ZATRUDNIŁA SOBOWTÓRA?! ]( http://aleseriale.pl/gid,5895,img,219267,fototemat.html ) ** - No tak, biorąc pod uwagę fakt, że Pańskie wampiry co jakiś czas, w wyniku nagłej metamorfozy, występują w krynolinach niczym hiszpańska rodzina królewska Filipa IV, można zrozumieć, że pałac to miejsce w sam raz dla nich. Skąd ta stylizacja a'la Velazquez?

Za stylizację i kostiumy odpowiedzialna była moja żona Ewa. Kiedy zobaczyła na castingu Weronikę, od razu skojarzyła ją z "Las Meninas" Diego Velazqueza. Wyglądała niczym mała infantka.

- Realizacja filmu poszła bardzo sprawnie - zdjęcia trwały niespełna miesiąc...

Sytuacja był komfortowa. Wcześniej mieliśmy tyle czasu ile potrzeba, żeby przygotować tak trudny, jeśli chodzi o stylizację, film. Tak powinien wyglądać naturalny proces realizacji każdego filmu - między przygotowaniem a pierwszym klapsem musi upłynąć pół roku. Aktorzy mieli szansę skonfrontować się ze sobą oraz kostiumami. Wiedziałem, z kim chcę pracować. Uznałem, że idealnym operatorem do tego typu opowiadania jest Arek Tomiak, z którym wcześniej chciałem zrobić podobny film, ale nam nie wyszło. Wziąłem nowego scenografa Wojciecha Żogałę, którego podziwiałem w innych filmach. Najbardziej obawiałem się, że przerwie mi coś, na co nie mam wpływu. Na szczęście pogoda dopisała.

- "Kołysanka" to kolejna komedia w Pana dorobku. Co prywatnie najbardziej śmieszy Juliusza Machulskiego?

Wszystko mnie śmieszy. Nie mam tematów tabu. Biorę przykład z Anglosasów, którzy śmieją się ze wszystkiego. Najbardziej śmieszne jest to, z czego nie można się śmiać.

- A co z filmem o Powstaniu Warszawskim, który miał Pan realizować?

Jestem reżyserem i scenarzystą tego filmu. Czekam aż producenci zbiorą odpowiednie środki na jego realizację. A że są to środki niemałe, więc ich zgromadzenie pewnie jeszcze chwilę potrwa. Ja jestem gotów zacząć choćby jutro. Nie ode mnie to jednak zależy.

- Czy przykład "Tajemnicy Westerplatte" trochę Pana nie odstrasza?

Nie. Zanim zaczęły się zdjęcia do "Tajemnicy Westerplatte", wiedziałem, że to się tak skończy. Była duża doza podejrzeń, granicząca z pewnością, że film nie wyjdzie, ponieważ człowiek, który miał go reżyserować, nie miał doświadczenia jako reżyser, a to bardzo trudny film. Reżyseria to jednak zawód! To nie mogło wyjść. Nie wiem, czy artystycznie, ale na pewno produkcyjnie. Coś musiało się rozlecieć, ponieważ duże filmy, ze scenami batalistycznymi, powinny być robione przez kogoś, o kim wiemy, że z tym tematem będzie sobie mógł poradzić. Dziwię się, że eksperci w PISF-ie ocenili pozytywnie cały pakiet (reżyser i producent). Może będą to teraz jeszcze klajstrować. Jakieś pieniądze w końcu zostały wydane! Ale nie będzie to film jaki mógłby powstać, gdyby wziął się za niego ktoś z profesjonalnym doświadczeniem. To pewna reguła. Póki co "Westerplatte" Stanisława Różewicza będzie najlepszym filmem o Westerplatte.

- Czy ma Pan już do filmu o Powstaniu obsadę?

Jeszcze za wcześnie. Nie wiem za jaki czas ten film powstanie. Może ci aktorzy jeszcze nie dorośli do szkół aktorskich. Obsada to przyjemny etap, ale w momencie, kiedy wiemy, że są środki i pieniądze. Myślę, że nie będzie kłopotów z obsadą, bo każdy w takim filmie chętnie zagra. Będę starał się to wykorzystać i wziąć jak najwięcej młodych ludzi. Więcej jest w Polsce dobrych aktorów niż ról dla nich.

- Ostatnio pisuje Pan również na scenę...

To trochę innego rodzaju zajęcie. Napisałem dwie sztuki. Druga może będzie wystawiana w tym roku. Jeśli chodzi o sztuki, jestem tylko autorem, nie wtrącam się do reżyserii, zostawiam je swojemu biegowi. Cieszę się, kiedy są komplety na widowni. A tak się zdarzyło przy pierwszej sztuce "Next ex" wystawianej w Teatrze Powszechnym w Łodzi.

- Dziękuje za rozmowę. Rozmawiała Ewa Jaśkiewicz/AKPA Polska Press

Zobacz także:

**[

ALE WPADKA! PIJANA NA PODIUM ]( http://film.wp.pl/mariah-carey-kompletnie-pijana-odbiera-nagrode-6025283748565633g ) * *[

DZIENNIKARKA UBLIŻYŁA NIEPEŁNOSPRAWNEJ ]( http://film.wp.pl/polsat-zaplaci-za-wyskoki-kazimiery-szczuki-6025283571462785g ) * *[

SŁYNNA POLKA NAGUSIEŃKO ]( http://film.wp.pl/pawlakowna-o-zlotym-sercu-6025283556319873g ) * *[

CICHOPEK ZATRUDNIŁA SOBOWTÓRA?! ]( http://aleseriale.pl/gid,5895,img,219267,fototemat.html ) **

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)