Katarzyna Glinka: Seksapil to nasza broń kobieca...
WP.PL: Obejrzałam trailer do filmu "Och, Karol 2". Ostry! Tyle pięknych kobiet, tyle ciał ponętnych. Wyglądałaś bardzo zmysłowo, jak Penelope Cruz...
Katarzyna Glinka: Dziękuję, też mi się podobało (śmiech). Podczas kręcenia tych scen było intensywnie, gorąco. Co tu dużo mówić, niecodziennie występujemy przed kamerą w seksownej bieliźnie (śmiech). I fajnie, że te wibracje, emocje, które nam towarzyszyły na planie, widać też w obrazku.
WP.PL: Katarzyna Glinka, Małgorzata Foremniak, Marta Żmuda Trzebiatowska, Anna Mucha, Małgorzata Socha, Katarzyna Zielińska, Emilia Komarnicka... uff! Wszystkich pięknych kobiet nie wyliczę, ale w "Och,Karolu 2" zgromadziło się dużo estrogenu. Była między wami rywalizacja, czy raczej symbioza?
Katarzyna Glinka: Zależało nam, żeby wypaść jak najlepiej, ale też pokazać, że kobiety trzymają się razem, potrafią być solidarne. Oczywiście, bywały "momenty", bo każda z nas ma swój temperament. Fajne było to, że jednak grałyśmy w tej samej lidze kobiet. W końcu wszystkie grałyśmy do jednej bramki.
WP.PL: "Liga broni, liga radzi, liga nigdy cię nie zdradzi...". Zupełnie jak w "Seksmisji"...
Katarzyna Glinka: Bo "Seksmisja" to znakomita komedia, w dodatku o kobietach (śmiech). To film z dystansem, uniwersalny, absolutnie ponadczasowy. Jeden z najlepszych.
WP.PL: Co jeszcze Cię śmieszy prócz "Seksmisji"?
Katarzyna Glinka: Absurd. Weźmy komedię "Kac Vegas" - komu w realu mogłoby się przydarzyć milion sytuacji w ciągu jednej nocy?. Ale wierzę bohaterom, daję się im prowadzić. To, co absurdalne, dzięki naturalnej grze aktorów, nadal mnie śmieszy. Powala mnie na kolana również humor sytuacyjny.
WP.PL: Komedie śmieszą, a co daje taniec?
Katarzyna Glinka: Taniec pomaga, a przynajmniej mnie pomógł, otworzyć się i nabrać szczerości w okazywaniu seksapilu.
WP.PL: Co ponadto pomaga kobiecie w akcentowaniu swojej kobiecości?
Katarzyna Glinka: Nasza dojrzałość emocjonalna, wiek, etap życia, w którym się znajdujemy. Z czasem kompleksy przestają... mieć znaczenie. W pewnym momencie mamy odwagę powiedzieć sobie: "Nie mam nic do stracenia. Co mi szkodzi?". I pokazać na co nas naprawdę stać.
WP.PL: Jesteś kobietą bardzo zapracowaną, jak dbasz o siebie?
Katarzyna Glinka: W nawale pracy, bardzo trudno jest utrzymać spokój ducha i harmonię. Ostatnio miałam taki właśnie intensywny czas. Prosto z planu zdjęciowego "Och, Karola 2" weszłam do kolejnej fabuły. "Wyjazd integracyjny" w reżyserii Przemysława Angermana, w którym zagrałam główną rolę, był dla mnie wielkim wyzwaniem. Wymagał zaangażowania emocjonalnego, psychicznego i fizycznego. W takich sytuacjach trudno o harmonię. Ale, przynajmniej wieczorami, starałam się zadbać o siebie. Zdjęcia realizowane były w przepięknym hotelu pod Warszawą, który był wyposażony w SPA. Masaż, sauna, basen - to rzeczy, które wspaniale relaksują. Człowiek odcina się, oczyszcza i dba o to, żeby ciało nie sfiksowało. Korzystałam z tych dobrodziejstw w miarę możliwości.
WP.PL: Kim jest Twoja bohaterka z "Wyjazdu integracyjnego"?
Katarzyna Glinka: Gram światowej klasy modelkę, która właśnie skończyła karierę i jest w trudnym momencie życia. Nie bardzo wie, co ze sobą zrobić. Modelki, które kończą karierę, wciąż są młode, bo wycofują się z zawodu około trzydziestki. Nagle kończy się życie światowe. Ze szczytu trzeba zejść na ziemię i pomyśleć, co dalej? I w takim momencie znalazła się właśnie moja bohaterka. Cieszę się, że mogłam zagrać w tym filmie u boku wielu wspaniałych aktorów - Jana Frycza, Tomasza Kota, Tomasza Karolaka.
WP.PL: A w "Och, Karolu 2" u boku Piotra Adamczyka. A propos, co powinien mieć w sobie mężczyzna, żeby można się w nim zakochać?
Katarzyna Glinka: Inteligencję, urok osobisty i czar, który powoduje, że nagle czujemy się onieśmielone. Ważne, aby mężczyzna potrafił się na nas skupić. To zawsze działa, kiedy mężczyzna pochyla się nad kobietą, rozmawia z nią, szepcze do ucha czułe słówka, patrzy w oczy. Takiego bohatera grał Piotr Adamczyk.
WP.PL: Ale jednocześnie skupiał się na kilku kobietach...
Katarzyna Glinka: Bo, niestety, kochał je wszystkie (śmiech). Nie robił tego z wyrachowania, nie był typowym żigolakiem, który się szczyci tym, że jest związany z tyloma kobietami. Chyba był na swój sposób nieszczęśliwy? (śmiech).
WP.PL: Czy do serca mężczyzny można trafić przez żołądek?
Katarzyna Glinka: Jeśli ma się do czynienia z leniwym łasuchem, to może tak (śmiech).
Rozmawiała Ewa Jaśkiewicz/AKPA