Już 4 lutego na polskich ekranach pojawi się „Londyński bulwar” w reż. Williama Monahana. Zapowiada się, że będzie to „londyński Bodyguard”, lecz znacznie mroczniejszy niż pamiętny film z parą Costner-Houston. Nowego bodygarda, czyli przestępcę Mitchella, który pragnie zerwać z dawnym życiem, gra Colin Farrell („Szalone serce”, „Ondine”), gwiazdę zaś, prześladowaną przez paparazzich aktorkę Charlotte – Keira Knightley („Piraci z Karaibów”, „To właśnie miłość”).
Film jest adaptacją powieści pod tym samym tytułem, autorstwa Irlandczyka Kena Bruena. Najważniejszym odstępstwem od powieściowego oryginału jest zmiana charakteru postaci Charlotte. Bohaterka książki to sławna niegdyś aktorka, żyjąca wspomnieniami minionej chwały. W filmie jest wschodzącą gwiazdą, która doświadcza ciemnych stron rosnącej popularności.
– To bardzo współczesny wątek – zauważa producent Quentin Curtis. – Dziś celebryci żyją pod niewiarygodnym naciskiem mediów. Dla wielu z nich jest to nie do wytrzymania. Wtóruje mu reżyser filmu:
– Dzisiejsi celebryci stają się bardzo często więźniami swej sławy. Widoczne jest to zwłaszcza w Londynie, gdzie paparazzi są wyjątkowo bezwzględni. Knightley potwierdza, że ją samą spotykały podobne przykrości, jakie są udziałem jej bohaterki. A Monahan, któremu zależało, by jak najdoskonalej oddać puls brytyjskiej stolicy, podsumowuje: – Takiego Londynu jeszcze nie widzieliście! Mitchell (Farrell) po trzech latach wychodzi z londyńskiego więzienia i próbuje zerwać z przestępczą przeszłością. Na jego drodze staje samotna i piękna aktorka Charlotte (Knightley), żyjąca w blasku fleszy paparazzich. Niełatwo jednak będzie tym dwojgu zacząć nowe życie, zwłaszcza że o Mitcha wkrótce upomni się świat kryminalnego podziemia, z bezwzględnym gangsterem Gantem (Ray Winstone) na czele... „Londyński bulwar” w kinach od 4 lutego!