Kiedy Lech Kaczyński podpisał decyzję, aktor był już w śpiączce. Aleksander Maciejewski zmarł dwa dni później

Przez 40 lat aktor Aleksander Maciejewski starał się o przyznanie polskiego obywatelstwa. Bezskutecznie. Wreszcie dopiął swego, ale było już za późno. Upragniony dokument dotarł do niego dwa dni przed śmiercią.

Kiedy Lech Kaczyński podpisał decyzję, aktor był już w śpiączce. Aleksander Maciejewski zmarł dwa dni później
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Aleksander Maciejewski – dla przyjaciół Alik – urodził się w Wilnie. Jego ojciec Stanisław chciał wrócić do Polski, ale ze względu na zły stan zdrowia, nie mógł pozwolić sobie na podróż. Jako prawdziwy patriota odmówił, gdy kazano mu przyjąć obywatelstwo radzieckie, co miało nieprzyjemne konsekwencje. Wysłano go na 10 lat przymusowych robót w Kazachstanie. Rozpuszczono plotkę, że to kara za zabicie psa sąsiadów. Aleksander Maciejewski zapewniał jednak, że nie miało to nic wspólnego z prawdą.

- Ojciec był człowiekiem upartym i nie chciał podpisać karty obywatelstwa ZSRR – tłumaczył.

Jego ciężarna małżonka została sama, toteż kiedy Aleksander przyszedł na świat, 27 marca 1955 roku, Stanisław nie mógł potwierdzić, że faktycznie jest ojcem. I to sprawiło, że chłopcu nie wystawiono metryki urodzenia. Odpowiedni dokument sporządzono dopiero w Kazachstanie – gdyż matka Aleksandra postanowiła dołączyć do męża – ale, jak się później okazało, zaginął

Z czasem udało im się wrócić do Polski i, po znajomości, otrzymać kartę stałego pobytu. Młody Maciejewski uczył się języka polskiego (wcześniej mówił tylko po rosyjsku) i snuł marzenia o żeglowaniu. W technikum żeglugi śródlądowej zaczął występować na rozmaitych akademiach i w konkursach. Gdy wygrał jeden z ogólnopolskich konkursów recytatorskich, namówiono go, by poważnie pomyślał o karierze aktorskiej. Maciejewski zapalił się do pomysłu i po ukończeniu technikum zapisał się na egzamin w krakowskiej szkole teatralnej. Zdał bez problemu.

Nie zależało mu na nagrodach

#

Na ekranie zadebiutował jeszcze jako student drugiego roku, przyjmując rolę w „Niedzielnych dzieciach” Agnieszki Holland. Za niesubordynację (studentom nie pozwalano na występy w filmach) wyrzucono go ze szkoły. Maciejewski był zrozpaczony, ale wkrótce los się do niego uśmiechnął. Mimo że nie miał dyplomu, zaproponowano mu etat w gorzowskim teatrze i wkrótce młody aktor zaczął odnosić pierwsze sceniczne sukcesy. W 1987 roku zdał eksternistyczny egzamin aktorski. Później występował na scenach w całej Polsce (m.in. w Olsztynie, Kaliszu, Koszalinie, Radomiu, Warszawie i Legnicy). Na ekranie pojawiał się sporadycznie – można go było zobaczyć w „Zdjęciach próbnych”, „Zerwanych cumach”, a także serialach „Na dobre i na złe” czy „Fala zbrodni”. Maciejewski był jednak zadowolony ze swojej kariery. Najlepiej czuł się właśnie na scenie, a występy przed kamerami traktował wyłącznie jako miłe urozmaicenie. Nie zależało mu na nagrodach. Kiedy wręczono mu Motyla, czyli Nagrodę Kulturalną Prezydenta, za rolę w "Mazepie", powiedział:

- Dla mnie "Motyl" to także symbol ulotności sławy i powodzenia, czyli coś, czego aktorzy nader często doświadczają.

Za swoje dokonania dla polskiej kultury otrzymał nawet Krzyż Zasługi. Tyle że jako cudzoziemiec.

Chciał móc nazywać się Polakiem

Największą bolączką Maciejewskiego był właśnie brak polskiego obywatelstwa, o które zaczął zabiegać zaraz po uzyskaniu pełnoletności. Papiery w Kazachstanie gdzieś się zawieruszyły, toteż aktor miał status „bezpaństwowca”. Gdy chciał wyjechać z Polski, musiał starać się o wizy, a do wielu krajów nie miał wstępu. Pojawiały się również problemy z formalnościami mieszkaniowymi, załatwianiem spraw finansowych, a nawet z odbiorem nagród za artystyczne osiągnięcia. Przede wszystkim jednak aktor chciał móc nazywać się Polakiem. Niemal przez całe życie traktowano go jak kogoś obcego - jeszcze jako dziecko nazywany był przez kolegów z klasy „Ruskiem”.

Nie spodziewał się, że uzyskanie odpowiedniego dokumentu okaże się tak trudne. Ponieważ nie miał metryki urodzenia, jego wnioski odkładano na bok i kazano mu cierpliwie czekać. Jego walka z urzędem zainspirowała Monikę Kowalską i Zbyszka Sejwę do nakręcenia filmu „Czerwiak”, opowiadającego o zmaganiach aktora próbującego otrzymać polskie obywatelstwo.

- Chcieliśmy pokazać go jako człowieka, który tak wiele robił dla kultury polskiej, dostał wiele nagród i odznaczeń, i przede wszystkim czuł się Polakiem, a mimo to nie dostał obywatelstwa - mówił Zbigniew Sejwa.

Nigdy się nie dowiedział, że zdołał osiągnąć swój upragniony cel

To właśnie Kowalska i Sejwa jako pierwsi dostrzegli, że z Maciejewskim dzieje się coś niedobrego. Aktor wciąż chudł i zaczął wyglądać coraz bardziej mizernie. Namawiali go, aby lepiej się odżywiał, ale nic to nie dało. Maciejewski poszedł do lekarza, a diagnoza, którą usłyszał, zmroziła mu krew w żyłach. Nowotwór.

Tymczasem walka o obywatelstwo dla Maciejewskiego wciąż trwała. Wreszcie, dzięki wsparciu przyjaciół, udało się doprowadzić sprawę do końca. 12 grudnia 2007 roku prezydent Lech Kaczyński podpisał się pod decyzją o przyznanie aktorowi polskiego obywatelstwa. Tyle że Maciejewski był już wtedy nieprzytomny. Nigdy się nie dowiedział, że zdołał osiągnąć swój upragniony cel. Zmarł dwa dni później. Miał tylko 52 lata.

*- Odszedł znakomity aktor, ale przede wszystkim - nasz wielki przyjaciel, wrażliwy, serdeczny, pełen życzliwości i ciepła człowiek. Rola, która odegrał w naszym życiu i w naszych sercach, nigdy nie zostanie zapomniana *– napisali jego koledzy z gorzowskiego Teatru im. Osterwy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (26)