“Klient”: (nie) wszystko zostaje w rodzinie [RECENZJA]
“Nie pamiętam, kiedy ostatnio film tak chwytał mnie za jaja”. Nie za gardło, tylko za jaja. Takie zdanie usłyszałem z ust przejętego widza, rzecz jasna, płci męskiej, po wyjściu z sali kinowej. Nie było to po seansie nowych “Szybkich i wściekłych”, tylko rewelacyjnym irańskim filmie Asghara Farhadiego, który chociaż nie ma krztyny oscarowego rozmachu, zaczyna się od trzęsienia ziemi. Potem - zgodnie z przepisem Alfreda Hitchcocka - napięcie rośnie.
Tak opowiadać we współczesnym kinie potrafi chyba tylko Farhadi. Mała historia małżeństwa, które przeprowadza się do lokum znajomego, urasta do rangi bogatej w znaczenia przypowieści. O rodzinie, małżeństwie, zemście, przemocy i męskiej pysze. Emad i Rana są zgraną młodą parą, która przechodzi ciężką próbę. Tuż po przeprowadzce kobieta zostaje zaatakowana przez nieznanego sprawcę. Zdarzenie uruchamia lawinę domysłów. Emad rozpoczyna własne śledztwo i grę z agresorem. Stawką jest urażona męska duma.
Kino moralnego niepokoju? Tak, ale w konwencji dreszczowca. Mniej ciekawi nas, kto jest przestępcą, a bardziej jaki tak naprawdę motyw stoi za poszukującym sprawiedliwości. Jak w wielu klasycznych thrillerach, w czasie śledztwa dochodzi do zamiany ról. Dobry staje się złym, zły dobrym, ale w przypadku “Klienta” zagadkowe staje się, nie to, co widać, ale także to, czego nie widać ze względu na irańską cenzurę czy kulturę, wymagającą od Irańczyków życia oficjalnego i nieoficjalnego, jawnego i niejawnego.
“Klient” wchodzi na polskie ekrany w szczególnym czasie. Niedawno światło dzienne ujrzało nagranie, w którym słychać, jak były radny PiS znęca się nad swoją żoną. To jeden z wielu przykładów, pokazujących, że źle się dzieje, gdy “wszystko zostaje w rodzinie”, zwłaszcza, gdy to "wszystko" dotyczy przemocy, czy wstydliwych problemów, za które uchodzi np. alkoholizm jednego z członków rodziny. Emad i Rana są ofiarami takiego myślenia. Po traumatycznym zdarzeniu nie chcą wezwać policji, bo obawiają się “hańby”, i w ogóle “co ludzie powiedzą”. Ironią losu staje się fakt, że źródłem ich największej tragedii okazuje się nie tyle napaść, ile hipokryzja i patriarchalne społeczeństwo, w którym kobieta jest traktowana jak towar. Emad zachowuje się, jakby chciał ukarać złodzieja, który ukradł mu “honor”. Skupia się na swoich emocjach, nie ma za wiele empatii dla żony.
Asghar Farhadi, czołowy irański reżyser, nakręcił znakomity, dający do myślenia film o przemocy, rodzącej się z pozornie szlachetnych pobudek, którymi jest wybrukowane piekło kobiet na świecie, także tu w Polsce. Nie dziwi więc, że "Klient" w naszym kraju "chwyta za jaja". On je wręcz wykręca.
Ocena 8/10