Kochała teatr a film traktowała po macoszemu. Jednak to on przyniósł sławę Oldze Bielskiej
Przez długie lata odnosiła wielkie sukcesy na teatralnej scenie, stając się ulubienicą publiczności; telewidzowie kojarzyli ją zaś przede wszystkim z roli Agaty Ostrowskiej w serialu "Czarne chmury".
Olga Bielska była kobietą szczęśliwą i radosną; przyjaciele twierdzili, że dla każdego miała dobre słowo, a uśmiech nie znikał z jej ust. Czuła się spełniona zarówno zawodowo, jak i prywatnie - została żoną "króla mody", aktora Olgierda Jacewicza, z który tworzyła bardzo udany związek. Zmarła tragicznie - 25 lipca 1996 roku utonęła w Zalewie Zegrzyńskim.
- Odeszła nagle i nieoczekiwanie - pisał o niej w "Gazecie Wyborczej" Witold Sadowy. - Była uosobieniem radości życia. Pogodna, ciepła i ogromnie towarzyska. Błyskotliwa i dowcipna, o dużej inteligencji. Zawsze uśmiechnięta i pierwsza do organizowania wspólnych towarzyskich spotkań. Niezastąpiona organizatorka wszelkich zabaw i przyjęć w teatrze. Kochała teatr, ludzi i karty. Śliczna, utalentowana i pełna wdzięku.
Artystka teatralna
Tak naprawdę nazywała się Olga Sorokoletow; urodziła się w mieście Kiwerce na Wołyniu. Miała 16 lat, gdy została słuchaczką na warszawskim Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej - rok później wybuchła wojna i dziewczyna zmuszona była kontynuować naukę w konspiracji. W 1945 roku zdała egzamin eksternistyczny i zadebiutowała na scenie poznańskiego Teatru Polskiego - wtedy też zmieniła nazwisko na "Bielska". Później jeździła po kraju - występowała między innymi w Katowicach, Łodzi i Krakowie - by wreszcie w 1957 roku osiąść w Warszawie, gdzie zaproponowano jej etat w Teatrze Klasycznym. Z nim była związana aż do czasu swojej emerytury w 1989 roku.
Rozkwit talentu
Teatr ceniła sobie najbardziej i to właśnie z nim wiązała swoją przyszłość. Publiczność była zachwycona zarówno jej talentem, jak i urodą; Bielska nie dała się zaszufladkować i miała szansę pokazać się w bardzo zróżnicowanym repertuarze - a z każdą rolą radziła sobie doskonale.
- Od początku los się do niej uśmiechnął. Pracowała z najwybitniejszymi reżyserami i wielkimi aktorami - wspominał Sadowy, dodając, że potrafiła się odnaleźć na każdej scenie, w każdym mieście. - Okres krakowski to znakomite role i rozkwit jej talentu. Warszawa szybko ją zaakceptowała, a dyrektor Chaberski umożliwiał jej pokazanie się z jak najlepszej strony, obsadzając ją w rolach dających satysfakcję aktorską. Była znakomitą aktorką.
"Emerytkę podrywasz?”
Film traktowała po macoszemu - w 1954 roku zadebiutowała epizodem w "Autobus odjeżdża 6.20". Trzy lata później zagrała w "Prawdziwym końcu wielkiej wojny" i "Deszczowym lipcu"; największą popularność przyniósł jej zaś bez wątpienia serial "Czarne chmury" (1973).
Wywiadów udzielała rzadko, nie przepadała za szumem wokół siebie, unikała wszelkich skandali. Jej małżeństwo z Olgierdem Jacewiczem okazało się bardzo szczęśliwe - i chociaż za aktorką stale uganiali się wielbiciele, nie dawała swojemu mężowi żadnych powodów do zazdrości.
- Wdzięk i urodę zachowała do ostatnich lat. I choć nie była już dziewczątkiem, lecz dojrzałą belle famme, oglądali się za nią mężczyźni. Nawet jak przeszła na emeryturę, stale ją "podrywali". Miała jednak dobrze poukładane w głowie. Poczucie rzeczywistości połączone z daleko idącym samokrytycyzmem sprawiało, że nie dawała się nabierać na prawione jej komplementy. Kiedy ją "podrywano", z wrodzonym poczuciem humoru mówiła: "Synku, zastanów się, kogo podrywasz", "Oszalałeś? Emerytkę podrywasz?" - pisał Sadowy w "Gazecie Wyborczej".
Tragiczny wypadek
Z czasem Bielska coraz rzadziej pojawiała się na scenie.
- U Szajny w Studiu, bo taką nazwę przybrał Teatr Klasyczny, zmieniono profil teatru i sposób grania. Przyzwyczajona do innej estetyki teatru, nie potrafiła się w nim jakoś odnaleźć. To już nie był jej teatr - twierdził Sadowy.
Do tego doszły problemy zdrowotne aktorki; ale mimo to nigdy nie straciła pogody ducha i "żyła pełnią życia", otoczona grupą wiernych przyjaciół, wspierana przez kochającego męża.
Po przejściu na emeryturę przeniosła się do swojego domku letniego nad Zalewem Zegrzyńskim. To właśnie tam w lipcu 1996 roku doszło do tragicznego wypadku. Jej mąż zmarł niecałe 7 lat później, 13 marca 2003 roku.