Kochany za życia, umarł w zapomnieniu. Wszystko przez udział w antypolskim filmie
14.04.2018 | aktual.: 19.04.2018 12:07
Przez lata cieszył się sympatią widzów i kolegów z branży. Sytuacja diametralnie zmieniła się w 1940 roku, gdy podjął brzemienną w skutkach decyzję. Za udział w antypolskim filmie "Powrót do ojczyzny" Bogusław Samborski zapłacił wysoką cenę; skazany na ostracyzm i powszechnie znienawidzony, musiał opuścić kraj. I choć aktor twierdził, że miał bardzo istotne powody, by przyjąć rolę, nikt nie chciał słuchać jego tłumaczeń.
Sukcesy na scenie
Urodził się 14 kwietnia 1897 roku. Od najmłodszych lat czuł aktorskie powołanie; w 1914 roku zapisał się do warszawskiej szkoły dramatycznej i zaczął występować w Teatrze Polskim. Podczas pierwszej wojny światowej należał do Armii Ochotniczej; potem znów wrócił na scenę i występował w teatrach w całym kraju. Krytycy dostrzegli go w 1922 roku, gdy wcielił się w Jaśka w "Weselu" w reżyserii Aleksandra Zelwerowicza; od tamtej pory zbierał coraz lepsze recenzje - chociaż z czasem zaczął narzekać, że został zaszufladkowany i reżyserzy zaczęli go obsadzać w podobnym typie ról.
Aktor ekspresyjny
Na ekranie Samborski zadebiutował w 1921 roku; później przez lata grywał epizody ("Przedwiośnie", "Grzeszna miłość"), aż wreszcie w 1929 roku otrzymał tytułową rolę w dramacie "Policmajster Tagiejew".
Aktor, słynący ze swojej ekspresji, zbierał pozytywne recenzje, lecz kiedy porównywano go do innych artystów - na przykład niemieckiego aktora Emila Janningsa, protestował gorąco:
- Nie jestem i nie chcę być Janningsem. Nazywam się Bogusław Samborski i chcę być sobą.
Zgubna decyzja
W 1939 roku wcielił się w Anzelma Bohatyrowicza w "Nad Niemnem" Wandy Jakubowskiej i Karola Szołowskiego - ale film nigdy nie ujrzał światła dziennego; taśmy zaginęły lub spłonęły podczas wojny.
W tym czasie Samborski, zgodnie z nakazem ZASP-u, zrezygnował z pracy w teatrze i zajął się prowadzeniem kawiarni. Wiosną w 1940 roku, kiedy Igo Sym, kolaborujący z Niemcami aktor, zaprosił go do udziału w "Powrocie do ojczyzny" („Heimkehr”), Samborski wyraził zgodę. Tej decyzji długo miał później żałować.
Antypolski film
Film, który powstawał pod nadzorem Heinricha Himmlera, miał być częścią antypolskiej propagandy i przedstawiał obywateli niemieckich jako szlachetnych ludzi dręczonych przez okrutnych Polaków. Samborski wcielił się w polskiego burmistrza, który prześladuje mniejszość niemiecką.
Wielu aktorów odmówiło udziału w tym projekcie, ale Symowi udało się zebrać ekipę – niektórzy artyści nie widzieli w tym nic złego, inni twierdzili później, że bali się ewentualnych represji.
Film wywołał ogromne wzburzenie wśród Polaków, a czterech aktorów – Michał Pluciński, Hanna Chodakowska, Józef Kondrat i Samborski – zostało skazanych później przez władze podziemne na infamię, czyli utratę czci i dobrego imienia.
Śmierć w zapomnieniu
Samborski tłumaczył później, że zgodził się zagrać w filmie, by ratować życie swojej żony, Żydówki, ale nie poprawiło to jego sytuacji. Gdy w 1941 roku Igo Sym został stracony z rozkazu polskiego podziemia, wystraszony Samborski wyjechał do Wiednia, gdzie pod pseudonimem Gottlieb von Sambor grywał w niskobudżetowych filmach.
Do kraju wracać nie mógł; w 1948 odbył się proces sądowy, na którym skazano nieobecnego Samborskiego na dożywotnie więzienie. Wyjechał więc do Argentyny, gdzie żył pod zmienionym nazwiskiem, pozwalając, by wszyscy o nim zapomnieli. Zmarł po 1970 roku - dokładna data jego śmierci nie jest znana do dziś.