Krzysztof Kiersznowski miał zadatki na bandziora. Przed więzieniem ocaliła go dziewczyna
Przyjaciele Krzysztofa Kiersznowskiego mówili, że był człowiekiem z twarzą zabijaki i gołębim sercem. On sam przyznawał, że złagodniał z wiekiem. W młodości nie był grzecznym chłopcem. Większość z jego "paczki" skończyła za kratami. Co ciekawe Kiersznowski został aktorem, bo jego mama się uparła.
Krzysztof Kiersznowski stworzył wiele mistrzowskich kreacji na drugim planie, przede wszystkim jako Nuta w "Vabanku" i Wąski w "Kilerze". Błyszczał także w "Cześć Tereska" i "Statystach". Aktorstwo dało mu wieczną sławę, ale niekoniecznie pieniądze. Po latach mówił, że dziś nie wybrałby ponownie tego fachu.
- Za dużo w nim niewiadomych. Bywały miesiące naprawdę ciężkie. Wtedy myślałem sobie: "I po co?". Propozycje nie spływały, a ja nie miałem żadnych oszczędności, więc długo byłem na utrzymaniu żony. Zapożyczałem się. Jak gdzieś zagrałem, to oddawałem długi i znowu nie miałem pieniędzy. I tak w kółko - stwierdził w "Vivie!".
Krzysztof Kiersznowski mógł skończyć dużo gorzej niż jako aktor.
Koledzy w więzieniu
Aktor dorastał na warszawskich podwórkach, gdzie rządziło prawo pięści. Na szczęście zakochał się i dał się przekonać ówczesnej sympatii, że nie warto skakać z kumplami w przepaść.
- To właśnie ta dziewczyna, nie mając o tym pojęcia, odciągnęła mnie od niebezpiecznego, jak się potem okazało, towarzystwa. [...] Do 16. roku życia bywałem agresywny, dużo czasu spędzałem na ulicy. Nie zawsze byłem w szkole, chociaż powinienem. [...] Wszyscy moi koledzy z podwórka albo już nie żyją, bo umarli z nędzy czy przez wódkę, albo siedzą w więzieniu. Dwóch zmarło właśnie w więzieniu. Tylko dwóch nas się uchowało: mój kolega, który został taksówkarzem, dziś już na emeryturze, i całkiem nieźle mu się powodzi, i ja - opowiadał Kiersznowski.
"Czy pan się przypadkiem nie jąka?"
Po liceum Krzysztof Kiersznowski poszedł do wojska, potem zdał maturę i dostał się na PWSFT w Łodzi. Spełniło się marzenie jego mamy, która sama chciała zostać aktorką, ale pochłonęło ją macierzyństwo. Przelała więc swoje pragnienie na syna.
- W każdej rozmowie z koleżankami czy ciotkami padały jej słowa: "Mój Krzyś to będzie aktorem". Co było o tyle debilne, że ja się jąkałem. Po ojcu. [...] Ale byłem ładnym chłopcem, o twarzy aniołka, którą okalały jasne, kręcone pukle. Jak miałem nie zostać aktorem? - wyznał żartobliwie.
Na egzaminie wstępnym Kiersznowski zająknął się tylko raz, recytując wiersz.
- Podszedł do mnie profesor z komisji i zapytał: "Przepraszam bardzo, czy pan się przypadkiem trochę nie jąka?". Więc odpowiedziałem: "Aaa aaa aaabsolutnie nie!". Uśmiechnął się tylko i na tym rozmowa się skończyła - wspominał w "Gazecie Olsztyńskiej".
Kobiety życia
Aktor miał jedną żonę, Francuzkę Martin, z którą doczekał się syna i córki. Kiedy się rozstali, Kiersznowski zakochał się w młodszej o 33 lata barmance.
- Ja jestem spod znaku Strzelca, Kasia spod znaku Wagi, co dobrze wróży nam na przyszłość. Dla mnie stała się kimś wyjątkowym - cytował artystę Pudelek.
Ten związek był bardzo burzliwy. Rozchodzili się i wracali do siebie, aż w końcu, na początku 2020 r., aktor przyznał, że jest singlem.
- Jest mi dobrze tak, jak jest. Wolę spędzać czas z dziećmi, z wnukami, z przyjaciółmi. I myślę, że jeśli człowiek jest zadowolony z siebie i z najbliższego otoczenia, a to najbliższe otoczenie zadowolone z niego, to nic więcej do szczęścia nie jest potrzebne - mówił w rozmowie z Pomponikiem.
W ostatnich latach Krzysztof Kiersznowski chorował na raka. Zmarł 24 października 2021 r.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o horrorach, które bawią, strasząc, wspominamy ekranizacje lektur, które chcielibyśmy zapomnieć, a także spoglądamy na Netfliksowego "Beckhama", bo jak tu na niego nie patrzeć? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.