Leni Riefenstahl: Nadworny filmowiec Adolfa Hitlera
Pupilka Adolfa Hitlera, autorka filmów propagandowych, gloryfikujących Trzecią Rzeszę. Choć zarzekała się, że nigdy nie była kochanką Führera, miała na niego taki wpływ, że Joseph Goebbels widział w niej „poważne zagrożenie” i martwił się o swoją pozycję.
Leni Riefenstahl– niemiecka reżyserka – do dziś wzbudza kontrowersje, i to nie tylko ze względu na swą twórczość. Niektórzy uważali ją za niezwykle utalentowaną kobietę, która otworzyła się na nową estetykę filmową. *Większość jednak sądzi, że to, co wyszło spod jej ręki, nie ma żadnej artystycznej wartości, gdyż Riefenstahl była nazistką, a jej twórczość została zdominowana przez polityczne sympatie i *jest niczym więcej, jak hymnem na cześć uwielbianego Hitlera.
Wreszcie zarzucono jej również tchórzliwość i dwulicowość – po śmierci Führera, aby uniknąć ewentualnej kary,* zarzekała się, że była niewinną, naiwną i wykorzystaną przez nazistów dziewczyną*, która nie miała pojęcia o ówczesnej sytuacji politycznej.
Dziewczynka z dobrego domu
Przyszła na świat 22 sierpnia 1902 roku w Berlinie, w dobrze sytuowanej rodzinie. Już jako mała dziewczynka przejawiała zdolności artystyczne.
Miała cztery lata, gdy zaczęła malować i pisać wiersze. Szczególnie zaś pokochała taniec i aktorstwo – w marzeniach o karierze scenicznej wspierała ją kochająca matka.
I choć ojciec twierdził, że taki zawód nie jest odpowiedni dla panny z dobrego domu, Riefenstahl pobierała lekcje tańca w prestiżowej szkole baletowej.
Nauczyciele byli przekonani, że zrobi wielką karierę – i być może tak właśnie by się stało, gdyby nie poważna kontuzja kolana, która przekreśliła wszystkie plany ambitnej nastolatki.
''Istnieje tylko praca''
Zrozpaczona Riefenstahl musiała zrezygnować z tańca, ale szybko pocieszyła się swoją drugą pasją – kinem. Przygodę zaczęła od współpracy z Arnoldem Fanckiem, który poszukiwał sprawnej i wysportowanej artystki do swoich filmów.
- Kiedy zaczynam pracować, zapominam o jedzeniu. Zapominam, że jestem kobietą. Zapominam się ubrać. Istnieje tylko praca. Tak bardzo mnie fascynuje, że zapominam o wszystkim – opowiadała. Kilka lat później będzie się starała zatuszować fakt, że swoją karierę zawdzięcza dwóm mężczyznom żydowskiego pochodzenia - Harry'emu Sokalowi, producentowi, który pomógł jej zadebiutować na ekranie, i Beli Balazsowi, krytykowi, który napisał scenariusz do „Błękitnego światła”.
''Najwspanialszy człowiek na Ziemi''
Adolfa Hitlera poznała w 1932 roku, a ta znajomość szybko przerodziła się w coś więcej.
Riefenstahl nie kryła, że jest zafascynowana charyzmatycznym przywódcą i marzy o nawiązaniu z nim bliższej współpracy. Nie protestowała, gdy Führer poprosił ją o nakręcenie kilku filmów i tak w 1933 roku powstał "Triumf wiary", propagandowe dzieło o spotkaniu partii narodowosocjalistycznej, a dwa lata później "Triumf woli". Później oczywiście stwierdzi, że została do tego zmuszona.
Ale w latach 30. nie miała powodów do narzekań. Błyskawicznie awansowała na ulubienicę Wodza, który dbał, aby niczego jej nie brakło. W zamian za luksusy i przywileje Riefenstahl chętnie pracowała nad kolejnymi filmami, w których gloryfikowała niemieckiego przywódcę i tworzony przez niego nowy ustrój.
* - Dla mnie Hitler jest najwspanialszym człowiekiem na ziemi* – mówiła w 1937 roku, rozpływając się nad jego zaletami.
Pupilka Fuhrera
W 1936 roku Riefenstahl, wspierana finansowo przez Hitlera, dysponująca najlepszym sprzętem i otoczona najzdolniejszymi niemieckimi specjalistami, sfilmowała berlińską Olimpiadę (za co otrzymała Puchar Mussoliniego).
Gdy wybuchła wojna, wciąż pozostawała bliską towarzyszką Hitlera, dokumentując co ważniejsze wydarzenia (m.in. paradę zwycięstwa w Warszawie).* A kiedy wojska III Rzeszy zajęły Francję, wysłała mu telegram z gratulacjami.*
Podobno była z Führerem w tak zażyłych stosunkach, że Goebbels – który również usilnie zabiegał o względy Riefenstahl, ale został odrzucony – był zazdrosny o jej wpływ na Hitlera, martwił się o swoją pozycję i uważał ją za poważne zagrożenie.
''Królowa nazistów''
Po wojnie dobra passa Riefenstahl wreszcie się skończyła. Kobieta, oskarżona między innymi o współpracę z nazistami i wykorzystywanie jeńców z obozów koncentracyjnych przy kręceniu filmów, wylądowała we francuskim więzieniu.
Nie przyznała się do winy, zarzekając się, że nigdy nie była antysemitką. Twierdziła również, że nie zdawała sobie sprawy z okrucieństwa niemieckiej armii, a jej filmy, określane jako propagandowe, miałby być wyłącznie bezstronnymi dokumentami. I dodawała, że była zbyt pochłonięta artystyczną stroną swoich produkcji, by dostrzec, że mogą one nieść ze sobą jakikolwiek przekaz polityczny.
- Nigdy nie byłam kochanką Hitlera, to kłamstwa – tłumaczyła się później. - Ale faktycznie byłam nim zafascynowana. Jednak nazywanie mnie „królową nazistów” jest niedorzeczne. Nigdy nie wypowiadałam się na tematy związane z polityką. Gdybym naprawdę była nazistką, zabiłabym się, tak jak Eva Braun. Nigdy nie powiedziałam, że Hitler był przystojny i inteligentny. Nie jestem idiotką. Nigdy nie widziałam masowych egzekucji i nigdy nie widziałam obozów koncentracyjnych.
Błędy z przeszłości
I choć Riefenstahl do końca życia trzymała się swojej wersji, mało kto uwierzył, że faktycznie była naiwną kobietą wciągniętą w polityczną machinę.
Dla wielu stała się wrogiem publicznym numer jeden. Ludzie z branży filmowej nie chcieli mieć z nią nic wspólnego. Kiedy po wojnie próbowała wrócić do reżyserowania, sama musiała produkować i finansować swoje filmy („Dolina”, „Podwodne impresje”). Wszystkie przeszły bez echa.
Błędy z przeszłości nękały ją aż do śmierci.
- Poznanie Hitlera to moja największa życiowa katastrofa – mówiła później. - Dopóki nie umrę, ludzie będą powtarzać: "Leni jest nazistką".
Zmarła we śnie, 8 września 2003 roku. Miała 101 lat. (sm/gb)