"Loft": James Marsden słono płaci za zdradę w hitchcockowskim thrillerze
"Z całego Hollywood ten gość ma najbardziej przerąbane!" – żartował z *Jamesa Marsdenaamerykański bloger. - W "Supermanie" Lois Lane rzuciła go, dla wiadomo kogo, zaś w "X-Men" kobietę odbił mu Wolverine. A jak już zagrał prezydenta w "Kamerdynerze", to oczywiście był nim JFK i od razu dostał kulkę. Czy może być gorzej?” Fabuła elektryzującego thrillera "Loft" (w kinach od 20 lutego) przynosi twierdzącą odpowiedź i sprawia, że aktor znów ma się czego obawiać.*
W filmie „Loft” – thrillerze z przewrotnym scenariuszem napisanym przez Wesleya Stricka, współautora „Przylądku strachu” Martina Scorsese i „Wilka” Mike’a Nicholsa – James Marsden zagrał jednego z pięciu żonatych mężczyzn, potajemnie wynajmujących penthouse, w którym mogą swobodnie wdawać się w pozamałżeńskie romanse i spełniać ukryte fantazje. Seksualna idylla kończy się, gdy jeden z nich znajduje w apartamencie zwłoki brutalnie zamordowanej kobiety. W gęstniejącej atmosferze nieufności i wzajemnych oskarżeń, uporządkowane życie całej piątki zaczyna rozpadać się na kawałki. Czy morderca jest jednym z nich, czy też ktoś usiłuje wrobić poszukiwaczy erotycznych wrażeń w zabójstwo?
W mrocznej historii apartamentu, w którym męskie fantazje stają się tyleż prawdziwe, co zabójcze, Marsden wcielił się w psychologa, Chrisa Vanowena. „Myślę, że Chris ma najtwardszy kręgosłup moralny z całej tej piątki” – mówi Marsden. – „Jako jedyny z nich ma wyrzuty sumienia z powodu swojej niewierności. Jeśli grupa musi podjąć jakąś trudną decyzję, wszyscy instynktownie zwracają się do Chrisa, bo wiedzą, że jego wybór będzie najwłaściwszy.”
Zdaniem Marsdena, jednym z największych walorów filmu jest powrót do dawnej tradycji kina z suspensem. „’Loft’ jest filmem z elementami stylu Alfreda Hitchcocka, zupełnie innym, niż współczesne hollywoodzkie produkcje” – mówi Marsden. – „W Fabryce Snów królują ekranizacje komiksów, powstaje też trochę filmów niezależnych, ale nie ma zbyt wiele klasycznych thrillerów z umiejętnie zbudowanym napięciem. Fajnie było zagrać w jednym z nich; w filmie, którego największą gwiazdą jest sama historia!”