Magia odkrywania nowego, magia odkrywania siebie
O tym, że nad rzeczką (no… nad stawem) opodal krzaczka mieszkała kaczka-dziwaczka wiedzą wszystkie dzieci. Ale czy wiedzą, co czeka na kaczkę (i jej rodzinę), gdy odważy się opuścić bezpieczną przystań i ruszyć na wielką migracyjną przygodę? Po seansie "Wyfruniętych", czyli najnowszego dziecka studia Illumination, powiemy tak: nie uwierzycie nam na słowo, dlatego pędźcie na seans do kina!
Oto Mack – stateczny kaczor, mąż Pam i ojciec nastoletniego Daxa oraz malutkiej Gwen. Żyje sobie spokojnie i niespiesznie nad stawem w Nowej Anglii. Zna tam każdego nenufara na tafli wody i każdy zakątek ze świeżymi liśćmi. Nie tęskni za niczym więcej, a już na pewno nie za czymś nowym, nieznanym i ekscytującym. Co to, to nie! Jeśli już, to nowe, nieznane i ekscytujące dla Macka jest nowe, nieznane i przerażające. I w tym duchu stara się wychowywać Daxa oraz Gwen. Idzie mu to całkiem nieźle (tzn. Dax UMIEEEEEERAAAAAA z nudów, a Gwen ma koszmary po historiach opowiadanych przez tatę), aż któregoś dnia przelotna (dosłownie i w przenośni) wizyta innych kaczek budzi ducha przygody w Pam.
I tak zaczyna się ta niezwykła rodzinna przygoda.
Magia odkrywania!
Migracja na egzotyczną Jamajkę (via jeszcze bardziej egzotyczny Nowy Jork) to dla całej rodziny (rozszerzonej o wujka Dana – starego zrzędę i marudę) doświadczenie epokowe. Zmusza ich do konfrontacji ze stereotypami (np. że czaple tylko czyhają na bezbronne kaczuszki, by je zjeść, a gołębie to tylko "brudne, brudne szkodniki") oraz odnajdowania się w nowych, nie zawsze bezpiecznych czy komfortowych sytuacjach. Każdy z bohaterów robi to na swój własny sposób – z cyniczną nonszalancją (wujek Dan), obawami i strachem (Mack) oraz entuzjazmem (Pam i Dax). Nowe to także lekcja życia dla malutkiej Gwen, która najbardziej nasiąkła obawami ojca. Obserwowanie tego, jak poszczególni członkowie rodziny nawigują w tym nowym, wspaniałym świecie i radzą sobie z tym, co na nich czeka (a czeka wiele – od billboardów po szalonego szefa kuchni) to doskonała lekcja poglądowa dla dużych i małych. Czarno na białym widać wtedy, jak bardzo rodzice mają wpływ na swoje dzieci, a ich postępowanie – na to, jak odbierają one rzeczywistość.
Wspólne przygody to nie tylko sprawdzian dla ich rodzinnej więzi, ale i szansa na poznanie siebie od zupełnie nowej strony. I tak Mack odkrywa w sobie żyłkę ryzykanta i poszukiwacza przygód, zawsze optymistyczna i samodzielna Pam uczy się na nowo polegać na mężu-marudzie, a Dax i Gwen przechodzą przyspieszony kurs dorastania. Widać to zwłaszcza w scenie, w której dzieci ratują rodziców, a następnie stają na czele stada i kierują nim ku upragnionym egzotycznym wybrzeżom. To jasna wskazówka nie tylko dla najmłodszych, ale i dla ich rodziców, że czasem warto odpuścić i zaufać swojemu dziecku.
Humor, humor i jeszcze uroki rodzicielstwa
Nikogo to nie zdziwi – w końcu mowa o bajce twórców "Minionków" – ale tym, co wybija się na pierwszy plan, jest zapierająca dech w piersiach animacja (zwłaszcza sekwencja na Jamajce) i humor, od którego nie ma ucieczki. Od słownych potyczek między rodzicami ("Tatusiowi – jak zwykle – coś się pomyliło") przez stetryczałego wujka Dana czy bojową gołębicę Ćmok po przekomiczne hodowlane "szczęśliwe kaczki" i ich absolutnie uroczą wersję porannej sesji jogi. Niewiele jest momentów w tej bajce, w których ktoś na sali nie parsknąłby śmiechem.
Tym, co zwłaszcza budzi entuzjazm i aż zbyt mocne poczucie "skądś to znam", są wspaniale zarysowane relacje w rodzinie Mallardów. Kłótnie rodzeństwa, "mamoooo, muszęęęęę kupęęęęę", pierwsze nastoletnie zauroczenia, życiowe porady wujka Zbysz… Dana czy Mack i Pam na nowo odkrywający romans w związku to wątki, które w niejednym rodzicu wzbudziły poczucie deja vu i sprawiły, że potencjalnie bawił się na seansie lepiej niż dziecko, z którym przyszedł.
I cała naprzód!
"Wyfrunięci" to doskonale zrealizowana opowieść o tym, jak przełamanie codziennej rutyny i skonfrontowanie z własnym strachem to najlepsze, co może się w życiu przydarzyć. I coś, co może wejść w krew. To także historia o mocy rodzinnej miłości i o tym, że jest to siła, której nikt i nic nie powstrzyma. I wreszcie – to oszałamiające wizualną stroną przypomnienie, że każdy dzień to szansa na nową przygodę!
A zatem sprawdźcie sterowność oraz geometrię skrzydeł, ustawcie dzioby w pozycji tortowej i cała naprzód w kierunku kin już od 5 stycznia!