Marlena Dietrich uległa Zbigniewowi Cybulskiemu. Aktor palnął jednak głupstwo i czar prysł

Marlenę Dietrich i Zbigniewa Cybluskiego dzieliło 26 lat różnicy wieku
Marlenę Dietrich i Zbigniewa Cybluskiego dzieliło 26 lat różnicy wieku
Źródło zdjęć: © AKPA, Film Polski

Marlena Dietrich miała wielki apetyt na seks. Chwaliła się, że każdego dnia spała z trzema osobami, mężczyznami bądź kobietami. Miała swoje "koło krawieckie" i "stowarzyszenie absolwentów". Do tego drugiego należeli m.in. Cary Grant, Frank Sinatra, John F. Kennedy oraz Zbigniew Cybulski. Gwiazda Hollywood i gwiazdor znad Wisły trafili na siebie podczas jej koncertów w Polsce. Dietrich miała wtedy 65 lat. Na swoje nieszczęście aktor zrobił niechcący aluzję do jej wieku.

Przygoda Marleny Dietrich i Zbigniewa Cybulskiego, w dobie cenzurowanej w "komunie" prasie, pozostawała tajemnicą dość wąskiego kręgu towarzyskiego. Także inni polscy artyści, epoki lat 60., mogli liczyć na względny "święty spokój" w relacjach miłosnych. Opinia publiczna ekscytowała się przede wszystkim ich ekranowymi podbojami, z których tylko niektóre przekładały się na rzeczywistość.

Tak było np. z Kamą i Ramzesem, czyli z Barbarą Brylską i Jerzym Zelnikiem w nominowanym do Oscara "Faraonie".

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o serialach, które "ubito" zdecydowanie za wcześnie oraz wymieniamy te, które powinny pożegnać się z widzami już kilka sezonów temu. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w AudioteceOpen FM.

1 / 4

"To była moja pierwsza pełna miłość, uczucie połączone z konsumpcją"

Barbara Brylska i Jerzy Zelnik w filmie "Faraon"
Barbara Brylska i Jerzy Zelnik w filmie "Faraon"© Film Polski

Jerzy Kawalerowicz zaczął realizację "Faraona" w 1962 r. Barbara Brylska zgłosiła się na casting, choć bez wielkich nadziei, widząc rzesze pięknych konkurentek, które ściągnęły na przesłuchanie. Jednak, w przeciwieństwie do nich, nie miała problemu z nagością przed kamerą i szybko dostała rolę Kamy, kapłanki fenickiej i kochanki egipskiego władcy. Ramzesa zagrał Jerzy Zelnik, za którym się wstawiła. Poznali się na pierwszym roku studiów, ale dopiero na planie między nimi zaiskrzyło. Aktorka poddała się urokowi kolegi, nie zważając na to, że jest już mężatką.

"Jestem estetką, on był tak skończenie piękny i tak nieprawdopodobnie pięknie zbudowany. Poza tym to intelektualista. Imponował wszystkim" - mówiła w książce "Barbara Brylska w najtrudniejszej roli".

Zelnika także trafił piorun.

- To była moja pierwsza pełna miłość, uczucie połączone z konsumpcją. [...] Pamiętam okres, kiedy byłem na pustyni przez pięć miesięcy i marzyłem, że ona tam przyjedzie, choć wiedziałem, że miała sceny tylko w atelier. Oczekiwałem jednak cudu. Tam na tej pustyni bardzo się tęskniło za wszystkimi bliskimi. A ja czułem nieprawdopodobny głód Baśki - cytowała aktora "Viva!".

Po premierze filmu w 1966 r. kochankowie zaczęli stopniowo oddalać się od siebie.

- Polecieliśmy na premierę "Faraona" do Rio de Janeiro i Sao Paolo. [...] Poszliśmy na górę z figurą Chrystusa Odkupiciela. Poprosiłem Basię, żeby zrobiła mi z nim zdjęcie. Powiedziała: "Musisz podskoczyć, bo albo jemu ucinam głowę, albo tobie nogi". I uchwyciła mnie w podskoku. To zresztą miało znaczenie symboliczne. Byliśmy tam bodaj w kwietniu, a 30 sierpnia ja się ochrzciłem. Ale pobyt w Rio należał już do okresu wygaszania się naszego związku - cytowała Zelnika "Gazeta Wyborcza".

Wkrótce Barbara Brylska wyjechała do Jugosławii, żeby nakręcić "Białe wilki", gdzie zakochała się w Slobodanie Dimitrijeviciu. Z kolei Jerzy Zelnik ożenił się z Urszulą, z którą był aż do jej śmierci w 2014 r.

2 / 4

"Jesteś pierwszym chłopcem, z którym jest mi dobrze w łóżku"

Agnieszka Osiecka uległa urokowi jednemu ze "Starszych Panów" Jeremiemu Przyborze
Agnieszka Osiecka uległa urokowi jednemu ze "Starszych Panów" Jeremiemu Przyborze© Film Polski, Forum

Na początku 1964 r. Agnieszka Osiecka była świeżo po rozwodzie z Wojciechem Frykowskim, zamordowanym później, razem z Sharon Tate, przez bandę Charlesa Mansona. Poetka zakochała się we współtwórcy "Kabaretu Starszych Panów", Jeremim Przyborze, na jednej z imprez w STS-ie. Był o 21 lat starszy, dobiegał 50-tki, miał żonę i dwoje dzieci, ale to nie miało dla obojga większego znaczenia. Ich miłość była pełna namiętności.

"Jesteś pierwszym chłopcem, z którym jest mi dobrze w łóżku. Jesteś pierwszym, najpierwszym, zupełnie jedynym mężczyzną, przez którego robi mi się czasem czarno w oczach i słodko w ustach i zupełnie nieprzytomnie w głowie" - pisała w liście do ukochanego.

Ich korespondencja przypominała czasem erotyk.

"...całować cię znowu przez całą stronę, zaczynając od włosów na skroniach, a potem (dłuuugo) zabawić przy uszach, najpierw prawym, a potem lewym, z uwzględnieniem całej skomplikowanej rzeźby i detalu, a potem skupić się na oczach, takich wiecznych sadzawkach-wniebowstąpionkach. A potem powędrować ustami przez nosek bardzo kruchy, aż do ust [...] i delikatnie scałować z nich całą nieufność, zarówno wargi górnej, jak i dolnej" - zwierzał się Przybora, cytowany w zbiorze "Listy na wyczerpanym papierze".

Związek Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory zderzył się z prozą wspólnego życia pod jednym dachem, kiedy kochanek zdecydował się zostawić rodzinę.

"Okazało się nagle, że jesteśmy do siebie niepodobni jak pies do kota" - stwierdziła artystka.

Kiedy wyleciała do Anglii, już na miejscu dopadła ją myśl, że jest w ciąży, ale to był fałszywy alarm. Nie spieszno jej był wracać. Zahaczyła jeszcze o Francję i Szwecję. Przybora miał dość i po powrocie Osieckiej zerwał z nią, w sumie po dwóch latach związku.

"Odkąd doszedłeś do wniosku, że ty mnie nienawidzisz, a ja ciebie chromolę, mam w sobie jakiś zygzak. [...] To miała być nieżyciowa historia, bukiecik białych fiołków. Tymczasem przywiązałam się do ciebie jak pies. [...] Jest mi strasznie łyso za tobą. Chcę być z tobą całe życie" - pisała Osiecka.

Przybora nie dał się przebłagać. Niedługo potem poślubił swoją trzecią żonę Alicję Wirth, a poetka wyszła za mąż za Wojciecha Jesionkę.

3 / 4

"Zaczęła się bawić mężczyznami i w ten sposób mścić na Adamie"

Adam Pawlikowski i Teresa Tuszyńska (z prawej) w filmie "Drugi człowiek"
Adam Pawlikowski i Teresa Tuszyńska (z prawej) w filmie "Drugi człowiek"© Film Polski

Przez całą dekadę lat 60. głośno było w środowisku filmowym o romansie Teresy "Tetetki" Tuszyńskiej i Adama "Dudusia" Pawlikowskiego. Kochali się, ale nigdy nie stworzyli trwałego związku. Gwiazda była w tamtym czasie dwukrotnie zamężna, ale tak naprawdę marzyła o ślubie tylko z Pawlikowskim. On ją odtrącał, będąc biseksualistą i osobą cierpiącą na chorobę afektywną dwubiegunową.

Zapałali do siebie uczuciem jeszcze w 1959 r. podczas kręcenia "Białego niedźwiedzia". Ona była amatorką o magnetycznej urodzie, a on, też naturszczyk, znanym już z "Popiołu i diamentu" Andrzeja Wajdy, błyskotliwym intelektualistą. Ale Pawlikowski nie chciał się wiązać. Tuszyńska próbowała odegrać się na nim, przyjmując oświadczyny, zakochanego w niej po uszy, Adama Zamoyskiego i biorąc z nim ślub. Wszystko w tym samym dniu.

"Wyszła za hrabiego na złość Pawlikowskiemu. Wzięła z ulicy jakiegoś taksówkarza na świadka i udali się z Zamoyskim do USC. Chciała, by przed kolejnym obiadem z Adamem byli już małżeństwem. Pobrali się i przyszli na ten obiad razem. Adam już siedzi przy stoliku, a Teresa z miejsca przechodzi do rzeczy: "Pozwól, że przedstawię ci mojego męża…". Adam bez słowa wstał i poszedł do łazienki. Z emocji rzygał i rzygał" - wspominał w książce "Będzie skandal. Autoportret" Kazimierz Kutz.

Wspomniane małżeństwo przetrwało ledwie kilka miesięcy. Potem "Tetetka" poślubiła jeszcze realizatora dźwięku Włodzimierza Kozłowskiego, jednak nie była szczęśliwa. Zatracała się coraz bardziej w imprezowym życiu.

"Zaczęła się bawić mężczyznami i w ten sposób mścić na Adamie. Kiedy w otoczeniu pojawiał się jakiś ładny chłopak, z miejsca go sobie zdobywała. Nie było faceta, który potrafiłby się jej oprzeć " - opowiadał Kutz.

Pod koniec lat 60. Pawlikowski zmagał się z ostracyzmem środowiska artystycznego, oskarżany o współpracę z SB. Tuszyńska nigdy się od niego nie odwróciła. Pożyczała mu pieniądze, żywiła go. Ostatecznie aktor popełnił samobójstwo w 1976 r., a Teresa Tuszyńska pogrążyła się w alkoholizmie i zmarła w zapomnieniu 21 lat później.

"Całe życie robiła wszystko, by Pawlikowski się w niej zakochał. Niby była jego dziewczyną, ale jakby nią nie była. Trzymali się luźno, schodzili i rozchodzili. To był nieudany i toksyczny związek" - podsumował ich przyjaciel, Kazimierz Kutz.

4 / 4

"Masz, pij!"

Marlena Dietrich uwiodła Zbigniewa Cybulskiego w wieku 65 lat
Marlena Dietrich uwiodła Zbigniewa Cybulskiego w wieku 65 lat© AKPA, Film Polski

W marcu 1966 r. 65-letnia Marlena Dietrich zawitała z koncertami do gomułkowskiej Polski. Zapragnęła spotkania z "Maćkiem Chełmickim", czyli ze Zbigniewem Cybulskim, którym zauroczyła się już kilka lat wcześniej, kiedy obejrzała "Popiół i diament". Artystka ciągle wikłała się w nowe romanse. Cztery lata wcześniej przespała się z prezydentem USA Johnem F. Kennedym, co zresztą wspominała mało entuzjastycznie.

"To wszystko skończyło się słodko i bardzo szybko. Po ekstatycznych trzech do sześciu minut Jack zasnął" - cytował aktorkę w "The New Yorker" przyjaciel Kenneth Tynan.

Dietrich przeżyła miłosne "tête-à-tête" z żonatym Cybulskim we wrocławskim hotelu, gdzie po występie czekał na nią bukiet róż z liścikiem.

"Droga pani! Robię błędy, gdy piszę po francusku, dlatego piszę po polsku. Jestem niezmiernie szczęśliwy, że mogę panią tu powitać. To nie jest banał, ale najszczersza prawda. Zbyszek" - brzmiała treść, dołączonego do kwiatów, bileciku.

Aktor powitał gwiazdę tradycyjną "setą": "Masz, pij!". Potem przenieśli się do pokoju, gdzie spędzili ze sobą upojną noc. Niebawem Cybulski podążył za Dietrich do Paryża, mając nadzieję na kolejne spotkanie i dopięcie projektu filmowego, o którym ogólnie rozmawiali w Polsce. Niestety nie doczekał się "audiencji". Dietrich zbyt dosłownie potraktowała, zasłyszane wcześniej, niewinne słowa kochanka.

"Bogumił Kobiela, [...] najbliższy kolega Zbyszka, gdy romans osiągnął szczytowy moment, przewidywał jego dramatyczny koniec z powodu pewnego powiedzenia, którego stale używał Zbyszek. Otóż ten zwracał się do większości przyjaciół bardzo familiarnie, klepiąc po ramieniu albo obejmując: "Cześć, Starenia". [...] Kobiela słusznie przewidywał, że, jeżeli ktoś kiedyś przetłumaczy Marlenie to na francuski, to [...] wszystko się skończy - wspominał w książce "Rok osła. Anegdoty, opowiadania, podsłuchy" Jerzy Gruza.

W styczniu 1967 r. Zbigniew Cybulski wpadł pod pociąg.

"Do dzisiaj prześladuje mnie ta bezsensowna śmierć wielkiego człowieka i wielkiego artysty. Nigdy przed nim nie było aktora, który potrafiłby grać bez użycia oczu i wiem, że nigdy więcej takiego nie będzie. Tym lepiej! Cybulski nie zostanie zapomniany, czego o większości aktorów nie można powiedzieć" - cytowała Marlenę Dietrich jej córka Maria Riva w biografii "Prawdziwe życie legendy kina".

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o serialach, które "ubito" zdecydowanie za wcześnie oraz wymieniamy te, które powinny pożegnać się z widzami już kilka sezonów temu. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w AudioteceOpen FM.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)