"Mężczyźni nienawidzą, gdy kobieta jest ich szefem". Ida Lupino przetarła szlak kolejnym reżyserkom
Złośliwi nazywali ją "Bette Davis dla ubogich". W rzeczywistości jednak Ida Lupino była niezwykle utalentowaną artystką, a swego czasu również i jedyną kobietą-reżyserem w Fabryce Snów. Przyznawała, że nie było jej łatwo wybić się w środowisku zdominowanym przez mężczyzn. Nigdy jednak otwarcie nie określała się feministką.
-* Mężczyźni nienawidzą, kiedy kobieta jest ich szefem - mówiła. - Często udawałam, że czegoś nie wiem, bo dzięki temu udawało mi się nawiązać lepszą współpracę z członkami ekipy.*
Po latach jej osiągnięcia jeszcze bardziej doceniono - uznano, że Lupino stworzyła model nowoczesnego kina feministycznego. Udało się jej, mimo mało przyjaznych i korzystnych warunków, przejąć kontrolę nad produkcją, a jej filmy poruszały ważne tematy, opowiadając o "konsekwencjach seksualności, niezależności i zależności". Ida Lupino zmarła 3 sierpnia 1995 roku, przegrywając walkę z chorobą nowotworową.
Córka swoich rodziców
Pochodziła z artystycznej rodziny, a rodzice nie posiadali się z radości, gdy córka oznajmiła, że chciałaby pójść w ich ślady i również zostać aktorką. By od najmłodszych lat mogła oswajać się z teatrem, ojciec zbudował dla niej na ogródku scenę, na której wraz z siostrą mogła wystawiać amatorskie spektakle.
W wieku lat 7 Lupino napisała swoją pierwszą sztukę. Trzy lata później znała na pamięć wszystkie role kobiece z dramatów Szekspira. Gdy dorosła, wyruszyła w trasę wraz z wędrowną grupą artystów, obserwując ich przy pracy, i wreszcie sama trafiła na plan filmowy. Nie była jednak zadowolona z początków swojej kariery - nie podobały się jej role, które otrzymywała, granie przestało sprawiać jej przyjemność i o wiele bardziej marzyło się jej zostanie pisarką.
- Mój agent obiecał, że zrobi ze mnie angielską Janet Gaynor. Miałam wcielać się w słodkie i urocze bohaterki. A nagle zorientowałam się, że jestem na dobrej drodze, żeby grać prostytutki - opowiadała.
Przełom w karierze
Z grania jednak nie zrezygnowała, zapewne by nie rozczarować rodziców i nie przerwać rodzinnej tradycji - z czasem też, gdy zaczęła otrzymywać główne role w bardziej istotnych produkcjach, występowanie zaczęło jej sprawiać większą przyjemność. Prasa wkrótce okrzyknęła ją "angielską Jean Harlow". Kilka lat później z kolei została "Bette Davis dla ubogich" - wszystko dlatego, że przyjęła wiele angaży, które wcześniej odrzuciła bardziej wybredna Davis.
Lupino pojawiła się między innymi w "Przygodach Sherlocka Holmesa", "Nocnej wyprawie", "Wilku morskim", "High Sierra", "We mgle", "Niebezpiecznym mieście" i "Gdy miasto śpi". Krytycy zachwycali się jej rolami i zgodnie twierdzili, że nawet jeśli na ekranie pojawia się tylko na chwilę, jest tak charyzmatyczna i doskonała, że kradnie cały film innym aktorom
Twarda babka
Miała cięty język, zawsze mówiła to, co myślała, i potrafiła walczyć o swoje. Nie bała się odrzucać ról, kiedy uważała, że są "poniżej jej godności", bez wahania wytykała też scenariuszowe mielizny - czym naturalnie naraziła się wielu wpływowym osobom z branży i straciła kilka wartościowych kontraktów.
- No i w końcu musiałam wypełnić jakoś mój wolny czas między kolejnymi angażami - dodawała.
Don Siegel dla ubogich
Kobieta-reżyser w tamtych czasach nie miała łatwego życia i Lupino dorobiła się kolejnej ksywki - nazywano ją "Don Siegelem dla ubogich". Nie przejmowała się jednak kłodami, które rzucano jej pod nogi. Wiele swoich produkcji musiała finansować sama (wraz z mężem założyła niezależną firmę "The Filmakers"), toteż jej filmy miały zwykle bardzo ograniczony budżet.
Posiadała jednak ogromną wiedzę na temat sprzętu, potrafiła operować światłem, a na planie była prawdziwą perfekcjonistką, dbającą o każde ujęcie.
Gdy Lupino była po 70., wykryto u niej raka jelita grubego. Zmarła w trakcie leczenia na skutek wylewu. Miała 77 lat.