"Mój sąsiad Adolf". Miał obsesję na punkcie sąsiada. Widział w nim czołowego nazistę
Sąsiad może być albo najlepszym kompanem, albo największym wrogiem. Przekonuje się o tym ocalały z Holocaustu, który podejrzewa, że jego nowym sąsiadem został… Adolf Hitler.
09.06.2023 | aktual.: 09.06.2023 16:51
Powojenne traumy to wdzięczny temat dla filmowców, którzy od dziesiątek lat zgłębiają, co siedzi w duszach i umysłach osób, które doświadczyły wojny na własnej skórze albo są nimi naznaczone przez poprzednie pokolenia. Coraz częściej zamiast ciężkich dramatów w kinach pojawiają się komedie przedstawiające alternatywną wersję historii.
Jedną z takich propozycji jest "Mój sąsiad Adolf", zrealizowany przez rosyjskiego reżysera Leona Prudovsky’ego, który od lat mieszka i pracuje w Izraelu. Polsko-niemiecko-izraelska w założeniu miała być czarną komedią, jednak przez artystyczne decyzje twórców trudno uznać ją za zabawną czy groteskową.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W głównej roli ocalałego z Holocaustu Żyda wystąpił David Hayman, znany z filmów "Nadzieja i chwała" czy "Chłopiec w pasiastej pidżamie". Pan Polsky żyje w samotności, z dala od cywilizacji, w wiosce w bliżej nieokreślonym kraju Ameryki Południowej. Pewnego dnia pod jego bramą zjawia się dystyngowana prawniczka, która informuje go o chęci kupienia pobliskiej ziemi przez wpływowego Niemca. Co ciekawe, zagrał go znany z filmów Larsa von Triera, hipnotyzujący Udo Kier, który wcześniej grał zarówno Hitlera, jak i jego płatnego zabójcę w "Iron Sky".
Grubiański pustelnik oczywiście nie jest zachwycony takim obrotem spraw.
Długo nie musi szukać haków na nowego sąsiada. Gdy dochodzi do rękoczynów, tajemniczy Niemiec zostaje pozbawiony okularów przeciwsłonecznych, a jego wróg odkrywa coś, czego się nie spodziewał. Widok zimnego, błękitnego spojrzenia budzi w nim dawną traumę. Czyżby sąsiadem Żyda został sam Adolf Hitler?
W tym momencie Polsky rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Szukając dowodów na poparcie swojej hipotezy, zagłębia się w biografię przywódcy III Rzeszy. Sęk w tym, że zamiast komedii pomyłek czy samonakręcającej się paranoi dostajemy twór, który ni ziębi, ni grzeje.
W pewnym stopniu zacieśniającą się więź między Polskym a Herzogiem można odbierać jako opowiastkę o wychodzeniu poza schematy, wybaczaniu i dostrzeganiu człowieka po drugiej stronie sporu. Choć staje się to głównym wątkiem filmu, nie wybrzmiewa on na tyle mocno, co uparte dążenie bohatera do zdemaskowania sąsiada
Kuleją przede wszystkim nieangażujące dialogi i brak psychologicznej głębi scenariusza. Sam motyw Hitlera został potraktowany przez Prudovsky’ego po macoszemu. Od samego początku trudno uwierzyć w obsesję Polsky'ego, wobec czego aż się prosi o więcej szczegółów jego wojennych koszmarów. Z kolei postać Udo Kiera poza schematycznymi cechami przywódcy III Rzeszy (leworęczny, niespełniony malarz, niepijący alkoholu) nie wypada przekonująco jako arcywróg żydowskiego ocalonego.
Mimo to "Mój sąsiad Adolf" broni się za sprawą pary świetnych aktorów, którzy wyciskają z przeciętnego scenariusza tyle, ile się da. Nawet jeśli powolna akcja sprawia, że zaledwie 90 minut seansu wydaje się być koszmarnie długie.
Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" masakrujemy szokującego i rozseksualizowanego "Idola" od HBO, znęcamy się nad Arnoldem Schwarzeneggerem i jego Netfliksowym "FUBAR-em" i, dla równowagi, polecamy najlepsze seriale wszech czasów. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.