Natalie Wood: W śmierć aktorki mógł być zamieszany Christopher Walken
Czy rzeczywiście był to nieszczęśliwy wypadek? A może morderstwo?
Christopher Walken być może zostanie głównym podejrzanym w sprawie niewyjaśnionej śmierci legendarnej aktorki – Natalie Wood.
Kiedy w listopadzie 1981 roku media podały informację o jej tragicznej śmierci, Ameryka zamarła. Nic dziwnego - przecież aktorka z kultowego filmu „Buntownik bez powodu” nie była byle kim. Gwiazdę, trzykrotnie nominowaną do Oscara, powszechnie uważano za ucieleśnienie sukcesu, wrodzonego wdzięku i wszystkiego, co symbolizowała złota era Hollywood.
Teraz, za sprawą nowych informacji, sprawa śmierci Natalie Wood wraca po ponad 30 latach.
* Czy rzeczywiście był to nieszczęśliwy wypadek? A może morderstwo? Jednak najbardziej szokująca informacja dotyczy innej legendarnej gwiazdy, która być może miała coś wspólnego z jej tragiczną śmiercią...*
Sprawa otwarta na nowo
Obecnie mija dziewięć miesięcy od momentu, jak policja wznowiła śledztwo w sprawie śmierci Natalie Wood.
Gwiazda tak kultowych produkcji jak „West Side Story”, „Cud na 34. ulicy” czy wspomniany „Buntownik bez powodu” z niezapomnianym Jamesem Deanem w roli głównej, zmarła ponad 30 lat temu w przedziwnych okolicznościach.
Przez te wszystkie lata wokół (rzekomo) nieszczęśliwego wypadku, w konsekwencji którego Wood zmarła przez utonięcie, narosło wiele kontrowersji i podejrzeń.
Szczegóły wypadku
29 listopada 1981 roku Natalie Wood tragicznie straciła życie.
Gwiazda wraz ze swoim mężem Robertem Wagnerem i Christopherem Walkenem wybrała się tego dnia na wycieczkę jachtem w okolice Santa Catalina Island, z której już nigdy nie miała wrócić.
Za przyczynę śmierci uznano nieszczęśliwy wypadek – według oficjalnej informacji wydanej przez koronera, Natalie – będąca pod wpływem alkoholu – wypadła za burtę i utonęła.
Jak na ironię, aktorka przez całe życie panicznie bała się wody.
Kontrowersje i tajemnice związane ze śmiercią hollywoodzkiej legendy wciąż narastały..
Zmiana w akcie zgonu
W tym tygodniu amerykańskie media opublikowały szokującą informację.
Akt zgonu Natalie Wood został ostatnio zmieniony w oparciu o nowe dowody, jakie pojawiły się w sprawie jej tragicznego wypadku.
Do tej pory za przyczynę śmierci aktorki uznawano utonięcie. Teraz dokumenty zostały uzupełnione o adnotację "utonięcie oraz inne nieokreślone czynniki".
Śledczy uznali, że okoliczności wypadku gwiazdy są niejasne i wymagają doprecyzowania. Policja w dalszym ciągu pracuje nad sprawą.
Nowy podejrzany
Jak już wspominaliśmy, w dniu śmierci Natalie Wood przebywała wraz z mężem i swoim partnerem z filmu „Burza mózgów”, Christopherem Walkenem, na jachcie u wybrzeży Kalifornii.
Według ustaleń śledztwa przeprowadzonego w 1981 roku, gwiazda była pod wpływem alkoholu. Wood miała wypaść za burtę i utonąć po kilku minutach wołania o pomoc. Niestety jej towarzysze podróży nie usłyszeli rozpaczliwych krzyków.
Po publicznym ogłoszeniu przez policję przyczyny zgonu znanej aktorki, jej rodzina nie mogła znaleźć ukojenia. O nieumyślne spowodowanie zabójstwa wiele osób podejrzewało jej męża, który według raportu koronera tego feralnego dnia również nie żałował sobie drinków.
Wątpliwości w sprawie tragedii pojawiły się również w momencie, kiedy przebywający z Wood na jachcie mężczyźni przedstawili dwie różne wersje wydarzeń.
Dopiero teraz po ponad 30 latach przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości wyjaśniają, że Wagner nie jest jednym z podejrzanych.
Mąż się tłumaczy
W 2008 roku mąż Natalie Wood napisał w swoich wspomnieniach, że owego feralnego wieczoru poważnie pokłócił się z Walkenem. Kiedy nieco ochłonął i wrócił do sypialni, okazało się, że jego żona zniknęła. Na jachcie brakowało również łodzi ratunkowej.
W odpowiedzi na te zarzuty Christopher Walken zaczął publicznie oczerniać Roberta Wagnera. Gwiazdor „Łowcy jeleni” stwierdził, że w tragiczną noc doszło do ostrej kłótni nie pomiędzy nim a Wagnerem, a małżonkami.
Co więcej, Walken zeznał, że on sam również kiedyś usłyszał pod swoim adresem pogróżki ze strony Wagnera.
Nowe fakty zza grobu
Pod koniec 2011 roku przedstawiciel biura szeryfa okręgu Los Angeles ogłosił na konferencji prasowej, że sprawa zostaje ponownie oficjalnie otwarta.
Los Angeles Times podało, że z kalifornijskim wydziałem zabójstw skontaktowała się osoba, dysponująca ponoć dowodami , które mają rzucić nowe światło na okoliczności śmierci legendarnej aktorki.
Czy tajemnicza śmierci jednej z najważniejszych artystek swojego pokolenia kiedykolwiek się wyjaśni? Czy 69-letni Christopher Walken ma coś na sumieniu?
(kk/gk)