Nie doczekała się szczęśliwego zakończenia. Smutna starość Rity Hayworth

Nie doczekała się szczęśliwego zakończenia. Smutna starość Rity Hayworth
Źródło zdjęć: © East News

Była jedną z „pin-up girls”, ponętną dziewczyną, której zdjęcia żołnierze zabierali na wojnę, by dodawały im otuchy. Rozpalała wyobraźnię mężczyzn, a po filmie "Gilda" - z szokującą jak na lata 40. sceną striptizu – stała się prawdziwym symbolem seksu. Niczym prawdziwy Kopciuszek poślubiła swojego księcia, jednak nie doczekała się szczęśliwego zakończenia. Gdyby żyła, miałaby dziś 99 lat.

- Mężczyźni zakochują się w Gildzie, ale budzą się u mego boku – mówiła, zmęczona swoim ekranowym wizerunkiem i kolejnymi miłosnymi niepowodzeniami. - Marzę o tym, o czym marzą wszyscy, po prostu chcę być kochana – dodawała ze smutkiem. To pragnienie nigdy się nie spełniło.

Piękna, utalentowana, charyzmatyczna, ale również ciężko doświadczona przez życie. Właśnie mija 30. rocznica śmierci Rity Hayworth, jednej z najsłynniejszych ekranowych piękności.

1 / 6

Skazana na sukces

Obraz
© East News

Urodziła się w Nowym Jorku, 17 października 1918 r., jako Margarita Carmen Cansino. Jej rodzice byli blisko związani z branżą rozrywkową. Ociec, hiszpański imigrant Eduardo, prowadził szkołę tańca. Dziewczynka, którą nazywano Ritą, od najmłodszych lat występowała przed publicznością.

- Nie przepadałam za tańcem, ale bałam się powiedzieć o tym ojcu, więc zaczęłam trenować. Próby, próby, próby. Tak wyglądało moje dzieciństwo – wspominała w swojej biografii.

Kiedy Eduardo musiał zamknąć szkołę, zabrał rodzinę do Los Angeles i tam występował z córką na scenach w rozmaitych klubach.

2 / 6

''Wszystko zawdzięczam Edowi''

Obraz
© East News

Na ekranie zaczęła pojawiać się w połowie lat 30., ale być może nigdy nie zaistniałaby w Hollywood, gdyby nie starszy od niej o ponad 20 lat Edward Judson.

Judson został menadżerem, a w 1937 r. również i mężem młodziutkiej aktorki.

- Wszystko zawdzięczam Edowi – mówiła potem. - Nigdy nie osiągnęłabym tego, co mam, bez jego pomocy. To on zaplanował całą moją karierę.

Za jego namową zmieniła nazwisko na Hayworth i zafarbowała czarne włosy na rudo. A Judson zapewnił jej kilkuletni kontrakt z wytwórnią Columbia Pictures.

3 / 6

Niedoceniana piękność

Obraz
© East News

Początki nie były łatwe. Dopiero w 1939 r., po premierze "Tylko aniołowie mają skrzydła", w którym Hayworth wystąpiła u boku Cary'ego Granta, kariera młodej aktorki nabrała tempa. Dostrzeżono niebanalną urodę i zachwycono się talentem wschodzącej gwiazdy, choć ona sama miała później narzekać, że nie traktowano jej poważnie i na ekranie miała być wyłącznie pięknym dodatkiem.

- Jestem dobrą aktorką. Mam uczucia. Ale oni o to nie dbają. Zależy im tylko na konkretnym wizerunku – żaliła się.

Jej zdjęcia pojawiały się w gazetach, mężczyźni szaleli na punkcie Hayworth. Prawdziwe apogeum nadeszło zaś w 1946 r., gdy do kin weszła "Gilda".

4 / 6

"Nie jestem boginią seksu"

Obraz
© East News

Hayworth nie do końca podobał się rozgłos, który zdobyła.

- Nigdy nie myślałam o sobie jako o bogini seksu – ta wierdziła skromnie. - Miałam się bardziej za aktorkę komediową, która potrafi tańczyć.

Nie rozumiała również, dlaczego jej postać budziła takie kontrowersje.

- Wszyscy wokół rozbierają się w filmach, a ja nie. Nigdy nie zrzuciłam ubrania na ekranie. Nie musiałam tego robić. Może czasami byłam prowokująca, ale nigdy nie zaprezentowałam swoich wdzięków w całej okazałości.

Uważała również, że rola Gildy zniszczyła jej życie. Od tamtej pory mężczyźni patrzyli na nią wyłącznie przez pryzmat filmowej bohaterki. I dlatego nie udało się jej zaznać szczęścia w miłości.

5 / 6

''Nie mogłam już znieść jego geniuszu''

Obraz
© East News

Z Judsonem rozwiodła się w 1943 r.

- Wyszłam za niego z miłości, jednak on widział we mnie tylko dobrą inwestycję – tłumaczyła potem. Kilka miesięcy później poślubiła Orsona Wellesa (na zdjęciu), ale ich małżeństwo przetrwało zaledwie 5 lat. Hayworth narzekała potem, że mąż nie angażował się w związek, a praca zawsze była u niego na pierwszym miejscu.

- Nie mogłam już znieść jego geniuszu – mówiła po rozwodzie. Rozstaniem zakończyło się również małżeństwo z księciem Aly Khanem, a także dwa późniejsze – z Dickiem Haymesem i Jamesem Hillem.

6 / 6

Tragiczny koniec

Obraz
© East News

W 1947 r., kiedy ścięła i przefarbowała na blond swoje piękne rude włosy, by zagrać w "Damie z Szanghaju" Orsona Wellesa, jej kariera powoli zaczęła chylić się ku upadkowi. W Hollywood zmienił się preferowany typ urody i Hayworth nie mogła znaleźć dla siebie miejsca.

Coraz rzadziej pojawiała się na ekranie, a jej ostatnim filmem był "Gniew Boży" z 1972 r. Zgorzkniała i samotna pocieszenia szukała w butelce. W 1980 r. zdiagnozowano u niej chorobę Alzheimera; starzejącą się gwiazdą zaopiekowała się jej córka, księżniczka Yasmin.

Hayworth odeszła 14 maja 1987 r. Miała 68 lat.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (56)