Nie żyje John Savident. Policjant, który został aktorem
John Savident zagrał w klasykach światowego kina: "Mechanicznej pomarańczy" i "Okruchach dnia", ale rolę życia, rzeźnika Freda, zawdzięcza operze mydlanej. Twierdził, że jego wygląd, mogący budzić postrach, był zaprzeczeniem jego wesołego usposobienia. Kiedy odchodził z serialu, kraj okrył się niemal żałobą.
John Savident nie był Anglikiem ani nawet Brytyjczykiem z krwi i kości. Urodził się na wyspie Guernsey, która, podobnie jak Jersey, nie jest formalnie częścią Zjednoczonego Królestwa. Trafił z rodziną do nowej ojczyzny, kiedy w 1940 r. rozpoczęła się hitlerowska okupacja Wysp Normandzkich.
- Po przybyciu do Anglii nie znałem słowa po angielsku. Moi rodzice mówili po francusku w dialekcie normandzkim. Musieliśmy szybko nauczyć się angielskiego, żeby nie uznali nas za obcych i móc normalnie żyć - opowiadał aktor w rozmowie z "Manchester Evening News".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Największe hity Netfliksa. Nadal przyciągają przed ekrany
Miał miliony fanów
Po szkole John Savident został policjantem, ale chodził jednocześnie na kółko aktorskie i to pasja stała się ostatecznie jego zawodem. Grywał u Stanleya Kubricka i z Anthonym Hopkinsem, ale Brytyjczycy zapamiętają go głównie jako rzeźnika Freda z serialu "Coronation Street", w którym występował w latach 1994-2006. Jego bohater był życiową niedorajdą. Śmieszył, bo często się powtarzał. Przedstawiając się, mówił: "Cześć, mam na imię Fred", po czym dodawał: "Cześć, mam na imię Fred".
Ale serialowa postać Savidenta potrafiła też wzruszać. Fred bardzo pragnął miłości, ale nie był kochany. Właściwie trudno zliczyć, ile razy usłyszał "nie", próbując oświadczyć się kolejnym kobietom. A kiedy w końcu trafił na tę jedną jedyną, doznał śmiertelnego udaru i to w dniu ślubu. 11 mln Brytyjczyków płakało wtedy przed telewizorami.
Pozory mylą
- Na tym polegało piękno pracy w "Coronation Street". W jednym tygodniu była komedia, a w następnym sięgałeś po chusteczki i ryczałeś. Ludzie patrzą na mnie, słyszą mój tubalny głos i myślą: "Nie chciałbym go spotkać w ciemnym zaułku". Tymczasem ja w głębi duszy jestem miłym, wesołym facetem - podsumował w wywiadzie.
John Savident zmarł 21 lutego, miał 86 lat.
W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: