Nowy film Quentina Tarantino dostał w Cannes 7‑minutowe owacje
"Pewnego razu w Hollywood", nowy film Quentina Tarantino, miał premierę w Cannes. Publiczność była zachwycona.
Minęło już 25 lat odkąd "Pulp Fiction" powaliło Cannes na kolana i zgarnęło główną nagrodę – i to wprost sprzed nosa Kieślowskiego, czego Polacy nie mogli Tarantino wybaczyć. Wyznaczyło wtedy początek nowej epoki. Oto wyrafinowany festiwal zamiast nagrodzić ambitny "Czerwony", dał się oczarować popkulturowemu miszmaszowi – brutalnemu, wulgarnemu, kolorowemu.
Dziś ta nagroda nikogo nie dziwi – "Pulp Fiction" zapisał się jako jeden z najważniejszych filmów ostatnich dekad.
Teraz w Cannes Tarantino pokazał swój nowy film – "Pewnego razu w Hollywood". A festiwalowa publiczność pokazała, że ciągle go kocha – film został nagrodzony siedmiominutowymi owacjami na stojąco.
"Pokaz filmu w Cannes przejdzie do historii festiwalu. Nie dlatego, że zobaczyliśmy skończone arcydzieło, bo film na pewno nim nie jest. Chodzi o otoczkę. Kolejki ustawiły się do pałacu festiwalowego przy Croisette dwie godzinygodziny przed seansem. Niektórzy stali z kartkami, na których wielkimi literami wypisane były błagalne prośby o zaproszenie na premierę, już od rana. To bez wątpienia najbardziej wyczekiwany film festiwalu" – pisał w swojej recenzji dla Wirtualnej Polski Artur Zaborski.
Bohaterem filmu jest Rick Dalton - amerykański aktor, który niegdyś był gwiazdą serialu "Bounty Law". Obecnie gra w niskobudżetowych westernach. Czasem jest zapraszany do telewizji. Sąsiadką Ricka Daltona jest Sharon Tate – ciężarna żona Romana Polańskiego.
Film będzie można oklaskiwać w polskich kinach od 9 sierpnia. To rocznica śmierci Sharon Tate, która została zamordowana przez członków grupy Charlesa Masona w 1969 roku.