O jeden żart za daleko
Główna bohaterka filmu, Sylva ma wszystko: ciekawą pracę, mieszkanie, kochającego chłopaka. Czego można jeszcze chcieć do szczęścia?
09.11.2010 13:50
Oj można. Bo zazwyczaj chcemy tego, czego nie mamy. Tak też jest w przypadku Sylvy. Kocha swojego chłopaka, ale wciąż prowadzi z nim w grę w przekraczanie granic. Na oczach Martina podrywa innych chłopaków. Sprawdza jak bardzo ją kocha i co jest w stanie jej wybaczyć. Nie potrafi docenić jego miłości i cieszyć się nią. Sylva żyje szybko, nie dba o nic. Jak sama mówi nic nie musi, tylko może. Nie chce mieć żadnej odpowiedzialności. Pracę traktuje jako zło konieczne. Uwielbia nocne życie, spędzanie całych nocy w klubach. Do tego stopnia, że unika światła słonecznego. Gdy wychodzi gdzieś w ciągu dnia zawsze ma okulary słoneczne. Nosi także soczewki kontaktowe zmieniające kolor jej oczu. Wydaje się, że nie zależy jej na niczym. Ani na pracy ani na Martinie.
Sylva 1 kwietnia dzwoni do swojego chłopaka i mówi mu, że zdradza go z jego bratem Robertem. To taki prima aprilisowy żart. Martin odpłaca się jej pięknym za nadobne i wtedy Sylva wpada w panikę. Chce wszystko „odkręcić”. Pędzi na złamanie karku przez miasto by spotkać się z Martinem i wyjaśnić sytuację. I już już wydaje się, że uda jej się wyjaśnić, że to był tylko kawał, gdy z premedytacją niszczy to, co chciała ocalić jeszcze przed chwilą. Nie rozumiem jej autodestrukcyjnego zachowania. Może to strach przed odpowiedzialnością i dojrzałością. W świecie gdzie liczy się szybkość i zabawa nie ma miejsca na deklaracje, uczciwość i wierność. Za dużo jest innych możliwości do wykorzystania.
W filmie mieszają się dwie rzeczywistości. Świat wyobrażeń, urojeń Sylvy i realne wydarzenia. Panuje tutaj trochę psychodeliczny klimat. Nie tylko przez dwie rzeczywistości, które się przeplatają ale także ze względu na zdjęcia. Film stylizowany jest na teledysk, dominuje zimne światło i duża ziarnistość obrazu.
Pokazani zostali tutaj młodzi ludzie, którzy „załapali się” na kapitalizm i kulturę klubową. Są młodzi, dynamiczni i przebojowi. Pracują w agencjach reklamowych, dobrze zarabiają. Wieczorem bawią się do upadłego w klubach, piją alkohol, tańczą. Następnego dnia budzą się z wielkim kacem, by wieczorem znów biec na imprezę. Ale pod maską wyluzowanych kryje się zagubienie i samotność. Tak jest w przypadku Sylvy, która najbardziej pragnie tego, przed czym ucieka. Stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa. Traktuje życie jak zabawę. Jeśli jakiś żart kogoś zrani zawsze można uznać, że to było tylko tak na niby. I rozpocząć zabawę od nowa. Jednak nie można. Za swoje błędy trzeba płacić. Szczególnie, gdy popełnia się je z pełną świadomością.