Olaf Lubaszenko i Edward Linde-Lubaszenko: dziś są dobrymi kumplami
Dziś Olaf Lubaszenko i jego ojciec są dobrymi kumplami, jednak nie zawsze tak było. Długo nie utrzymywali ze sobą praktycznie żadnego kontaktu; dopiero niedawno nastąpił przełom i panowie postanowili się pogodzić.
Bez wątpienia jest coś, co ich łączy - oboje mieli mocno pogmatwane relacje rodzinne, przez co sami później nie odnajdywali się w roli męża i ojca.
19.05.2017 | aktual.: 20.05.2017 15:05
Edward Linde-Lubaszenko przyznawał, że w dzieciństwie wiele wycierpiał, a los rzucał mu kłody pod nogi; czuł się wyobcowany, często głodował i na jakiś czas trafił nawet do domu dziecka. W dodatku do osiemnastego roku życia nie wiedział, kto jest jego prawdziwym tatą.
Jego ojciec, Niemiec, Julian Linde, uciekł wkrótce po narodzinach syna, wystraszony wizją nadchodzącej wojny. Nalegał, by żona wyjechała wraz z nim, ale ona stanowczo odmówiła. Wkrótce poznała Mikołaja Lubaszenko, radzieckiego oficera, który został zakwaterowany w ich domu. Nawiązali romans i mały Edward był przekonany, że to właśnie Lubaszenko jest jego prawdziwym ojcem.
Był 18-letnim studentem medycyny, gdy do dziekanatu uczelni przyszedł list zaadresowany na jego nazwisko.
- "Jestem pańskim ojcem...", przeczytałem – opowiadał w "Super Expressie". Natychmiast spróbował nawiązać kontakt ze swoim biologicznym rodzicem. - Widywaliśmy się, ale nigdy nie udało nam się tak naprawdę zbliżyć.
To wszystko sprawiło, że Linde-Lubaszenko, pozbawiony ojcowskiego wzorca, sam miał problem, by sprawdzić się w roli rodzica. Jego związki się rozpadały, a on przyznawał, że nie nadaje się na męża ani ojca. Z aktorką Asją Łamtiuginą (na zdjęciu poniżej), z którą ma syna Olafa, rozstał się, gdy chłopiec miał cztery lata. Praktycznie nie utrzymywali ze sobą kontaktu - widywali się rzadko, a ich relacje były tak złe, że przez jakiś czas nawet nie składali sobie życzeń na święta. Linde-Lubaszenko nie wiedział nawet, że Olaf zagrał w serialu "Życie Kamila Kuranta".
- Ojciec dowiedział się o moim debiucie, dopiero gdy zobaczył mnie w telewizji - opowiadał Lubaszenko w "Playboyu".
Ale nie zamierzał zostawać aktorem; nie chciał też iść do szkoły teatralnej – po części dlatego, że dziekanem był jego ojciec.
- Syna nie namawiałem do aktorstwa. Zresztą w tym czasie niewiele rozmawialiśmy. Ukrywano przede mną jego aktorskie plany – wyznawał później Edward Linde-Lubaszenko.
Ich relacje pozostawały bez zmian przez wiele lat. Lubaszenko, tak jak i jego ojciec, z powodu braku odpowiednich wzorców nie radził sobie z życiem rodzinnym. W 1992 roku ożenił się z Katarzyną Groniec, rok później na świat przyszła ich córka Marianna Linde. Ale małżeństwo nie przetrwało próby czasu.
Praca, koledzy i imprezy były dla niego najważniejsze. Zaniedbywał żonę i córkę. Rozwód był tylko kwestią czasu.
Dopiero później zaczął nadrabiać ojcowskie zaległości i naprawiać relacje z dzieckiem. - Całkowitą winę za to biorę na siebie – zapewniał.
Kilka lat temu kariera Lubaszenki stanęła w miejscu, a on pocieszenia zaczął szukać w alkoholu i niezbyt zdrowym jedzeniu. Dodatkowo, w wyniku choroby, mocno przybrał na wadze i w najgorszym momencie ważył niemal 140 kg. Odciął się wówczas od znajomych i pogrążył w depresji. Dopiero wtedy ojciec zareagował.
- Synu, kocham się, opamiętaj się, nim będzie za późno - prosił w jednym z wywiadów.
Wreszcie umówili się na spotkanie, porozmawiali i zaczęli naprostowywać swoje relacje.
- Teraz jesteśmy jak typowi dojrzali mężczyźni po przejściach. Lubimy się, ale nie gadamy za dużo - mówił Linde-Lubaszenko.
Dziś ojcowskie wsparcie bez wątpienia przyda się Lubaszence - jak donosi bowiem "Fakt", to nie koniec zdrowotnych problemów aktora. Choć udało mu się zrzucić 50 kilogramów i, dzięki pomocy ukochanej kobiety, wyjść z depresji, dopadł go efekt jo-jo i aktor znów zaczął tyć. Ale ponoć stara się trzymać rękę na pulsie.
- Olaf cały czas dba o siebie i przestrzega wszystkich zaleceń dietetyków i lekarzy. Bardzo się przejął dodatkowymi kilogramami, bo bardzo źle czuł się w swoim ciele, gdy był otyły. Nie chciałby wrócić do tego strasznego czasu – mówił jeden ze znajomych aktora w rozmowie z "Faktem".
W dodatku Lubaszenko uskarżał się na dokuczliwy ból lewego kolana i musiał przejść operację.
– Ból tak się nasilał, że Olaf nie mógł normalnie funkcjonować i zdecydował się w końcu na szpital. Tam zrobiono mu wszystkie badania. Okazało się, że konieczna jest operacja. Lekarz wysłał go też na rehabilitację do Sopotu – dodawał informator gazety.