Omar Sangare: co dziś robi charakterystyczny polski aktor?
Telewizja Polska często i chętnie przypomina głośny film Macieja Ślesickiego "Tato” z Bogusławem Lindą w roli głównej. W jednym z epizodów możemy zobaczyć obdarzonego egzotyczną urodą Omara Sangare. Aktor od kilkunastu lat nie pojawia się na ekranie, ale, jak się okazuje, wcale nie porzucił branży artystycznej. Niedawno powrócił z przytupem na pierwsze strony gazet, gdy opowiedział o swoim ślubie.
Pochodzący ze Stalowej Woli Sangare od dziecka miał wiele zainteresowań, ale po maturze zdecydował się kontynuować edukację w warszawskiej Akademii Teatralnej, gdzie w 2006 uzyskał nawet tytuł doktora).
Uczył się pod okiem najlepszych profesorów, występował na wielu scenach - i to nie tylko w Polsce. Jego talent szybko doceniono również za granicą; na zaproszenie British American Drama Academy wyjechał do Oxfordu, gdzie współpracował między innymi z Alanem Rickmanem i Jeremym Ironsem.
Nie tylko "Tato"
Zdobył wiele ważnych i prestiżowych nagród, w tym Wyróżnienie Krytyków "Denver Post", Grand Prix Festiwalu Teatralnego we Wrocławiu czy tytuł Najlepszego Aktora na Festiwalu Teatrów Niezależnych w Nowym Jorku.
Najlepiej czuje się na scenie, ale ma za sobą również przygodę z filmem; pojawił się w "Smacznego, telewizorku", "Kłamczucha", "Tato" i serialach "Złotopolscy" czy "Miodowe lata". Zajmował się także dubbingiem - jego głos można usłyszeć w "Małej Syrence", "Mieście piesprawia" i "Leśnej Rodzinie".
Jest wykładowcą w Nowym Jorku
Nie ukrywał, że od dawna marzył mu się wyjazd do Ameryki, chociaż zdawał sobie sprawę, że pewnie nie będzie mu tam łatwo. Postanowił jednak zaryzykować - i odniósł ogromny sukces. Zatrzymał się w Nowym Jorku, swoim ukochanym mieście.
Zaczął wykładać na jednej z najlepszych uczelni, Williams College (by zdobyć to stanowisko, musiał pokonać blisko 200 kandydatów), i stworzył własny festiwal teatralny "United Solo". Wiecznie zapracowany, zaangażowany w kolejne projekty, nie zaniedbał jednak życia prywatnego.
"Znalazłem miłość mojego życia"
- Jestem gejem. Znalazłem miłość mojego życia. Biorę ślub w Nowym Jorku - wyznawał kilka lat temu w "Vu Magu". - Od czterech lat jestem w związku z partnerem, bez którego nie wyobrażam sobie jutra. Wcześniej moje życie było poligonem prób i błędów. Nie mogę uwierzyć, że jestem szczęśliwy i spełniony. Myślimy o małżeństwie, bo w Nowym Jorku jest to już możliwe. On jest sensem mojego życia. Teatr jest pasją, ale pasja bez drugiej osoby byłaby światem samotnym.
Chętnie wraca do kraju
W 2015 roku spełnił swoje marzenie - o czym opowiedział w "Dzień dobry TVN", pokazując wszystkim obrączkę.
- Obiecałem sobie, że w którymś momencie poukładam swoje życie i to mi się udało. Spotkałem człowieka, który obudził moje emocje i obudził prawdę o moich emocjach. Dzisiaj już jesteśmy po – wyznał.
Wciąż chętnie odwiedza Polskę i nie wyklucza, że być może kiedyś jeszcze tu wróci.
- Nigdy nie podjąłem decyzji o wyjeździe z Polski na zawsze - mówił. - Wtedy czułbym, że zamykam za sobą drzwi. Nie chcę tego robić.