Ostatni film Seagala. "Kocham ten kraj. Dlatego czuję, że mnie zdradzono"
26 kwietnia 2019 roku, dokładnie 5 lat temu, miał premierę ostatni film z udziałem Stevena Seagala. Zatytułowany był "Naczelny dowódca". Co ciekawe, aktor wygłosił w nim kilka kwestii, które można uznać za zapowiedź jego późniejszych decyzji i porzucenia Stanów Zjednoczonych na rzecz Rosji.
26.04.2024 | aktual.: 26.04.2024 09:29
Warto pamiętać, że rosyjskie obywatelstwo Steven Seagal otrzymał już w 2016 roku. Gwiazdor nie zrzekł się wówczas amerykańskiego paszportu, ale w Stanach Zjednoczonych pojawiał się coraz rzadziej. Swoje ukochane ranczo w północnej części Kalifornii wystawił na sprzedaż w 2014 roku. Wycenił je wówczas na 15 mln dol. Po rosyjskiej inwazji w Ukrainie Seagal sprzedał je szybko za połowę ceny.
Po przyjęciu rosyjskiego obywatelstwa Seagal zagrał jeszcze w pięciu filmach. Były to bardzo podrzędne produkcje, kręcone na ogół poza Stanami, w tanich do realizacji miejscach. Oczywiście ich przeznaczeniem nie był rynek kinowy, lecz telewizyjny, streamingowy. Tam nowe filmy z dawnym bohaterem kina akcji ktoś jeszcze chciał oglądać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
General Commander - Trailer (2019) | Steven Seagal
W 2019 roku premierę miały dwa ostatnie filmy z bohaterem "Nico" – "Miasto bezprawia" oraz "Naczelny dowódca", który niemal w całości nakręcony został w stolicy Filipin – Manili. Sensacyjny dramat rozpoczyna się od przesłuchania Jake’a Alexandra (Steven Seagal) w biurze CIA. Wyznania bohatera, w kontekście przyszłych wydarzeń w prywatnym życiu aktora, nabierają dodatkowego znaczenia.
"Naczelny dowódca"
- Zadajesz pytania, których nigdy nie zrozumiesz. Zrobiłem wiele rzeczy, o których nigdy ci nie powiedzą. Najbardziej dla mnie obraźliwe jest to, że narażałem życie dla ojczyzny, robiłem rzeczy niewyobrażalne dla innych, bo tak kocham ten kraj. To dlatego czuję, że mnie zdradzono. Nie powiedziano mi, co zrobili nam i mojej ojczyźnie – mówi bohater grany przez Stevena Seagala.
Przypomnijmy, że Seagal przez lata twierdził, że w młodości pracował dla CIA. "Gdybym powiedział ci połowę z tego, co wiem, byłbyś w szoku. Naprawdę nie lubię rozmawiać o tym, co robiłem w terenie. Nie lubię. Ale mogę powiedzieć, że pracowałem dla ludzi, którzy byli w CIA i pracowałem dla CIA. Nie podam ci liczb, godzin i dat. Nie ma do tego głowy" – twierdził w jednym z wywiadów (współpraca aktora z CIA nigdy nie została potwierdzona przez inne źródło). Bohater ostatniego filmu Seagala mówi podobne rzeczy.
- Nie gadaj tych bzdur o domu i ojczyźnie. Gdybyś wiedziała to, co ja, nie mówiłabyś tak. Odchodzę! - i jak powiedział, tak zrobił. W filmie i w prywatnym życiu poniekąd też. W ostatnich scenach "Naczelnego dowódcy" bohater grany przez Seagala zostaje zabity przez CIA.
W realu dawny aktor mieszka w Rosji, widywany jest także w Dubaju. Podczas założycielskiego zjazdu Międzynarodowego Ruchu Rusofilskiego, przed kamerami, w obecności Siergieja Ławrowa i delegatów z ponad 40 krajów, zadeklarował stanowczo: "Jestem w 100 proc. rusofilem i w milionie procent Rosjaninem".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: