Palili i pili na planie. Aktorzy dostawali listy z Chin i Rosji
- Na planie serialu robiono rzeczy, które dziś by nie przeszły - mówiła w rozmowie z WP jedna z aktorek "Domku na prerii". Serial ma wrócić po latach dzięki Netfliksowi, co już budzi sprzeciw wielu internautów.
Netflix zapowiedział nową adaptację popularnego serialu "Domek na prerii", który pierwotnie emitowany był w latach 1974-1982. Serwis streamingowy planuje odświeżyć tę klasyczną opowieść, co spotkało się z różnorodnymi reakcjami fanów. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę kontrowersje dotyczące planu serialu, jakie ujawniono w ostatnim czasie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Taki był "Domek na prerii". Obsada hitu opowiada o planie sprzed 50 lat
"Domek na prerii" wróci
Jinny Howe, wiceprezes ds. seriali dramatycznych w Netflix, podkreśliła, że nowa wersja będzie "świeżym spojrzeniem na tę ikoniczną historię". Showrunnerka Rebecca Sonnenshine obiecuje wprowadzenie emocjonalnej głębi, która ma przyciągnąć zarówno nowych, jak i dotychczasowych fanów.
Jednak nie wszyscy są zadowoleni z tej decyzji. W mediach społecznościowych pojawiły się głosy obaw, że nowa wersja może być zbyt "woke" i odbiegać od oryginału, czyli że widzom zostanie zaserwowana grzeczna, dyplomatyczna wersja ze współczesnymi wątkami. "Proszę, nie niszczcie kolejnego skarbu literatury i amerykańskiej kultury" - napisał jeden z użytkowników.
Niektórzy fani wyrazili nadzieję, że Netflix pozostanie wierny oryginalnym książkom i serialowi. Inni z kolei cieszą się z możliwości zobaczenia nowej interpretacji tej klasycznej opowieści. W czerwcu ubiegłego roku obsada "Domek na prerii" spotkała się na Festiwalu Telewizyjnym w Monte Carlo, gdzie dyskutowano o potencjalnym rebootcie. Karen Grassle, odtwórczyni roli Caroline Ingalls, podkreśliła, że oryginalny serial miał unikalny charakter, którego nie da się powtórzyć.
Aktorzy w rozmowie z WP opisali, jak wyglądały kulisy kręcenia. W latach 70-tych kultura pracy na planie wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie. Obsada opowiadała o tym, że naturalne było palenie papierosów i picie alkoholu.
- Na planie serialu robiono rzeczy, które dziś by nie przeszły. Jest taka scena, kiedy kobiety idą do miasta, zostawiając dzieci ze swoimi mężami. Michael Landon chciał, żeby mała Grace nie czuła się dobrze, gdy on się nią zajmuje. Wrzucili pieprz do mojej owsianki, żebym zaczęła płakać. Dziś nikt by się na to nie zgodził. Wiele osób mówi, że to było okropne - wyznała przed kamerami WP Wendi Turnbaugh, która miała wówczas 3 lata.
Kręcona w latach 70-tych seria opowiadała o 5-osobowej rodziny borykającej się z trudnościami życia na farmie w XIX wieku. Historia była adaptacją autobiograficznej powieści Laury Ingalls Wilder. Serial był wyświetlany w 140 krajach. W niektórych z nich cieszy się popularnością do dziś.
- Najpopularniejsi jesteśmy we Francji, Argentynie i Japonii. I w Niemczech! Tam nas kochali. Dostawałam listy też z Polski. Ostatnio dostałam listy z Chin i Rosji, więc pewnie oglądają nasz serial teraz - wyznała w rozmowie z WP Alison Arngrim, która wcielała się w serialu w Nellie Oleson.
"Lady love" sexy czy nie? Rozmawiamy o najodważniejszym polskim serialu. Mówimy także o zmianach w drugim sezonie "Squid Game". Jednak żyjemy już nowościami z roku 2025 i wymieniamy najbardziej ekscytujące tytuły nadchodzących 12 miesięcy. Sprawdźcie, czy już o nich słyszeliście. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: