Pamiętacie filmowego Herkulesa? Dziś jest zwolennikiem Trumpa i mówi o zmianach w Hollywood
Kevin Sorbo, znany z roli Herkulesa, twierdzi, że był pierwszą ofiarą "kultury anulowania" czyli tzw. cancel culture. Co więcej, zauważa, że Hollywood zaczyna się zmieniać przez drugą kadencję Trumpa. Bardzo go to cieszy.
Kevin Sorbo, aktor znany z roli Herkulesa, uważa się za pierwszą ofiarę kultury anulowania. Został wykluczony z Hollywood ponad dekadę temu z powodu swoich konserwatywnych poglądów. W rzeczywistości Sorbo z biegiem lat bardzo się zradykalizował. Gdy Trump przegrał wybory z Bidenem, aktor podważał wynik, ponieważ... nie widział ludzi na ulicach z flagami wygranego. Pisał także, że na oponenta Trumpa "oddały" swój głos zmarłe osoby, oraz że zastanawiający jest fakt, że w głosowaniu korespondencyjnym "wszyscy głosowali na Bidena".
Ostatnie dekady kariery Sorbo to kiepskie role w jeszcze gorszych produkcjach, dlatego już dawno został odstawiony na boczny tor. On jednak ma własną teorię co do biegu tych wydarzeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hollywood kontra Trump
- Zauważyłem to dosyć szybko, jakieś 10 lat temu. Zacząłem głośniej mówić o moich poglądach i to wystarczyło, żeby we mnie uderzyć - mówił aktor. Jakiś czas temu głośno było o jego innym wywiadzie, w którym powiedział, że "Jezus głosowałbym na Trumpa".
Teraz, jak twierdzi w rozmowie z prorepublikańską telewizją Fox News, przemysł filmowy zaczyna się zmieniać pod wpływem Donalda Trumpa.
Sorbo podkreśla, że Hollywood, zmęczone stratami finansowymi, zaczyna otwierać się na wartości konserwatywne i chrześcijańskie. Aktor zauważa, że studia filmowe zaczynają się do niego zwracać z prośbą o scenariusze, które niosą pozytywne przesłanie.
Aktor i jego żona założyli własne studio, Sorbo Studios, gdzie produkują kilka filmów rocznie. Sorbo podkreśla, że mimo trudności, jakie napotkał, widzi pozytywne zmiany w branży filmowej. Zwraca uwagę na to, że amerykańska publiczność jest zmęczona tzw. "woke" podejściem, które według niego prowadzi do strat finansowych. Przykładem jest film Disneya "Śnieżka", który ma przynieść straty rzędu 300 mln dolarów.
Film "What If..." z 2010 r., w którym Sorbo gra główną rolę, zostanie ponownie wydany z okazji 15. rocznicy. Aktor podkreśla, że jego przesłanie jest wciąż aktualne, ponieważ opowiada o nadziei, miłości i odkupieniu.
Kevin Sorbo - dla Polaków zawsze będzie Herkulesem
Przełomową rolą przed laty w karierze Sorbo okazał się legendarny Herkules, z którym na długo został utożsamiany. Najpierw obsadzono go jako greckiego półboga w kilku filmach telewizyjnych, takich jak "Herkules i Amazonki", "Herkules i zaginione królestwo" czy "Herkules w labiryncie Minotaura", nakręconych w 1994 roku. Produkcje zyskały popularność, więc już rok później podjęto decyzję o realizacji serialu opartego na tej samej koncepcji – oczywiście z Kevinem Sorbo w roli tytułowej.
Serial odniósł międzynarodowy sukces, a widok Herkulesa sprawiał, że wielu kobietom miękły kolana. W Polsce produkcja była tak uwielbiana, że jej powtórki emitowano jeszcze w 2014 roku.
Prawie równolegle rozpoczęto realizację bliźniaczego serialu fantasy, którego główną bohaterką była nieustraszona wojowniczka. W "Xenie: Wojowniczej księżniczce" Kevin Sorbo również regularnie wcielał się w Herkulesa.
W latach 90. Sorbo miał wszelkie predyspozycje, by stać się wielką gwiazdą – był to złoty okres dla ekranowych twardzieli. Jednak jego serialowy Herkules nie przełożył się na dalszą karierę pełną hitów. Po 2000 roku próżno szukać w jego filmografii produkcji, która zdobyłaby międzynarodową popularność.
Miażdżony "Jurrasic World", obskurna Warszawa w hicie Prime Video i nowe perełki w streamingu. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: