"Pamiętajcie: było nas cztery". Wspomina krótkie i tragiczne życie Anny Szczepaniak
Piękna, pracowita, szalenie zdolna. Anna Szczepanik była uważana przez reżyserów za jedną z najzdolniejszych i najbardziej obiecujących aktorek swojego pokolenia. Pokonało ją... złamane serce.
26.11.2024 12:24
Mija właśnie 50 lat od premiery "Trzech sióstr" w reżyserii Aleksandra Bardiniego w Teatrze Telewizji. Z tej okazji aktorka Joanna Szczepkowska podzieliła się na Facebooku wspomnieniem. Jak zauważa, kilka dekad temu Teatr Tv był ewenementem na skalę światową, gromadząc przed ekranami dziesiątki milionów widzów. Do swojej premiery Bardini zaangażował wówczas studentki szkoły teatralnej, co wzbudziło sensację: Krystynę Jandę, Ewę Ziętek, Joannę Szczepkowską i Annę Szczepaniak.
"No i właśnie 50 lat temu wyemitowano ten spektakl. Przedtem profesor spotkał się z nami i powiedział: 'od następnego dnia ludzie będą się za wami oglądali, zaczepiali, prosili o autograf. Będziecie znane w całym kraju. Oby się wam nie przewróciło w głowach'. Oglądałam ten spektakl z całą rodziną" - pisze Szczepkowska w swoim poście na Facebooku.
Swój wpis potraktowała jako okazję do wspomnienia o Annie Szczepaniak, tragicznie zmarłej polskiej aktorce:
"Mówiliśmy do niej Blanka. Zawsze schowana pod mocnym makijażem, trochę estradowym nawet. (...) Zawsze nienaganna, jakby nienaruszona przez ćwiczenia i etiudy. Właściwie idealnie pasowała do roli Nataszy i pewnie dlatego została wzięta do "Trzech sióstr". Bardzo chciałam ją szerzej wspomnieć, ale nikt z zapytanych nie umiał wiele powiedzieć. Odpowiedź sprowadza się do słów "znałem, ale jakbym nie znał". No właśnie. Znaliśmy Blankę, ale jakby nie znaliśmy. Schowana pod maską makijażu, ani smutna, ani wesoła. Pięć lat po emisji Trzech sióstr skończyła życie, skacząc z okna. (...) Wspominając tamte 'Trzy siostry' i niezwykłą przygodę studentek, pamiętajcie: było nas cztery".
Krótkie i tragiczne życie Anny Szczepaniak
Anna Szczepaniak była utalentowaną młodą aktorką, którą dziś widzowie pamiętają np. z serialu "Daleko od szosy". Jej kariery często krzyżowały się z osobistymi dramatami. Ostatecznie to właśnie miłość do Andrzeja Antkowiaka, aktora rozdartego pomiędzy nią a swoją rodziną oraz borykającego się z problemem alkoholowym, odbiła się na jej życiu najtragiczniej.
Szczepaniak od dziecka chciała być aktorką, stawiając swe marzenie ponad wybory ojca, który widział ją w stabilniejszej profesji. Pod wpływem pasji przerwała studia politechniczne na rzecz szkoły teatralnej. Tam związała się z Andrzejem Strzeleckim, lecz jej zafascynowanie Antkowiakiem skomplikowało te plany. Długo nawet nie zdawał sobie sprawy, że wzbudził w młodej dziewczynie taką pasję. Dopiero po czasie przestał traktować dziewczynę jako jedną z przelotnych miłostek. Tymczasem ona była dla niego gotowa do największych poświęceń. Gdy aktor – przez alkohol – stracił pracę, Szczepaniak również złożyła wymówienie i wyruszyła do Olsztyna, gdzie Antkowiak wyjechał w poszukiwaniu nowych zleceń. I być może dopięłaby swego. Antkowiak wreszcie się rozwiódł, lecz zanim zaczął myśleć o kolejnym związku, trafił do szpitala, prawdopodobnie, ciężko pobity. Lekarze byli bezsilni, oficjalna przyczyna śmierci: tętniak mózgu.
Po traumatycznych wydarzeniach, Szczepaniak wycofała się z życia publicznego. Nie otrząsnęła się z szoku po stracie ukochanego, co doprowadziło do tego, że wyskoczyła z okna warszawskiej kamienicy 40 dni po jego śmierci, miesiąc przed swoimi 28. urodzinami.
Zobacz także
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o skandalu z "Konklawe", omawiamy porażających "Łowców skór" na Max i wyliczamy, co poszło nie tak z głośnym "Sprostowaniem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: