Trwa ładowanie...

"Pan T.": gorzkie uroki socrealizmu. Wielki powrót Pawła Wilczaka

Czarno-białe filmy nie cieszą się zbytnią popularnością wśród współczesnych widzów. Dla "Pana T." warto jednak się przełamać. Satyra o warszawskim inteligencie już na etapie produkcji wzbudzała kontrowersje ze względu na powiązania z postacią Leopolda Tyrmanda. Twórcy deklarują jednak, że "ta historia nie została oparta na żadnej biografii". Widzowie Kina WP Pilot dziś o godz. 21:00 mogą przekonać się, czy jest to prawdą.

"Pan T.": gorzkie uroki socrealizmu. Wielki powrót Pawła WilczakaŹródło: Materiały prasowe
d4mqy5x
d4mqy5x

Film Marcina Krzyształowicza rozgrywa się w dwóch wymiarach - Warszawy roku 1953 i fikcyjnego świata wykreowanego przez pisarza, w którym grupa terrorystów przygotowuje się do wysadzenia Pałacu Kultury i Nauki. Walka o to, który z nich będzie dominujący, jest archetypicznym starciem dobra ze złem.

Tytułowy Pan T., w którego wcielił się Paweł Wilczak, uchodzi za wybitnego literata, choć obecnie nie pisze. To jego wyraz buntu przeciwko władzom PRL. Nie wyobraża sobie poddania się wytycznym socrealizmu. Choć, gdy podszywając się za innego redaktora pisze tekst o wyprawach górskich Lenina, w trakcie jego odczytu zebranym opadają szczęki z wrażenia.

Zobacz: Fragment filmu "Pan T."

Na co dzień prozaik utrzymuje się z korepetycji. Wikła się w romans ze swoją uczennicą (Maria Sobocińska). Dziewczyna jest w nim zakochana, lecz on kryje się ze swoimi prawdziwymi uczuciami. Sprawą interesuje się bezwzględny urzędnik Służby Bezpieczeństwa (Wojciech Mecwaldowski)
.

d4mqy5x

Prezentowany dziś o 21:00 w Kinie WP Pilot "Pan T." w wysublimowany sposób opowiada o absurdach życia w społeczeństwie podzielonym na sorty. O braku wyczucia ironii. O niezgodzie na podążanie schematami. W końcu o potrzebie wolności myślenia i tworzenia, bez której świat staje się jednowymiarowy.

Choć film ma w sobie melancholijną nutę, nie brakuje w nim humoru. Sceny toaletowych spotkań pisarza z Bolesławem Bierutem (Jerzy Bończak) z pewnością rozbawią nie jednego widza.

W trakcie seansu nie sposób oderwać oczu od Pawła Wilczaka, który po długiej przerwie powrócił do świata filmu. Jego kreacja łączy w sobie rozczarowanie i dumę inteligenta, który w głębi duszy najbardziej pragnie zaznać szczęścia. Świetnie partneruje mu Sebastian Stankiewicz jako młody dziennikarz poszukujący swojego mistrza. Za tę rolę drugoplanową zdobył nagrodę na festiwalu w Gdyni.

"Pan T." jest perfekcyjnie zrealizowaną produkcją. Zachwycają kostiumy, scenografia i muzyka. Czarno-białe pomysłowe zdjęcia oddają istotę złożonego, inteligentnego scenariusza. Za kwotę 12,90 zł można przekonać się, że to spełniony artystycznie film, obśmiewający poprzedni ustrój polityczny.

d4mqy5x
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4mqy5x