''Panie Dulskie'': Trudne dzieciństwo Mai Ostaszewskiej
22.09.2015 | aktual.: 26.06.2018 13:06
Od kilku lat Maja Ostaszewska jest jedną z najbardziej rozpoznawanych polskich aktorek młodszego pokolenia. Głównie za sprawą serialu „Przepis na życie”, choć ma na koncie wiele świetnych kreacji na wielkim ekranie i scenie. Do kin za moment wchodzi jej kolejny film, „Panie Dulskie” Filipa Bajona.
Od kilku lat Maja Ostaszewska jest jedną z najbardziej rozpoznawanych polskich aktorek młodszego pokolenia. Głównie za sprawą serialu „Przepis na życie”, choć ma na koncie wiele świetnych kreacji na wielkim ekranie i scenie. Do kin za moment wchodzi jej kolejny film, „Panie Dulskie” Filipa Bajona.
Aktorka wciela się w nim we wnuczkę słynnej Dulskiej, niespełnioną reżyserką, chcącą nakręcić film inspirowany dramatami z własnego życia. Kłopot w tym, że takich nigdy nie było.
Gdyby to Maja Ostaszewska zapragnęła napisać scenariusz inspirowany własnymi doświadczeniami, byłby to mocny dramat mówiący o trudnym dzieciństwie, problemach dorastania i nieszczęśliwej miłości – na szczęście z happy endem.
Na cześć matki Buddy
Urodziła się 3 września 1972 roku w krakowskiej rodzinie o artystycznych tradycjach.
Jej ojcem jest Jacek Ostaszewski, wybitny muzyk i założyciel legendarnej formacji Osjan, uznawanej za prekursora nurtu world music. Z kolei dziadek aktorki był rzeźbiarzem, a babka aktorką.
Swoje imię zawdzięcza fascynacji rodziców religią Dalekiego Wschodu, którzy nazwali córkę na cześć matki Buddy.
Dzieciństwo w górach
Przed narodzinami córki państwo Ostaszewscy zainteresowali się japońską odmianą buddyzmu i zaczęli praktykować zen.
Choć Maja urodziła się w Krakowie, dzieciństwo spędziła w karkonoskiej Przesiece, gdzie powstał ośrodek buddyjski.
To tam dorastała w otoczeniu dzikiej przyrody i kochających bliskich. Niestety, owa idylla nie przygotowała jej na spotkanie z szarą rzeczywistością
Pobita przez rówieśników
- Jako mała dziewczynka wychowywana w rodzinie wyznającej buddyzm, byłam prześladowana przez rówieśników, straszona księdzem i piekłem - zwierzała się Zdzisławowi Pietrasikowi na łamach „Polityki”.
Z powodu swej odmienności padała ofiarą szykan rówieśników, którzy nie cofali się przed rękoczynami – np. wtedy, kiedy obcięła krótko włosy.
- Dziś mówię o tym z uśmiechem, ale wtedy był to koszmar - mówiła aktorka.
Zawsze inna
Poczucie inności i wyobcowania towarzyszyło jej przez całe dzieciństwo. Zdecydowanie wybierała męskie towarzystwo i zajęcia – m.in. ćwiczyła kung-fu.
Sytuacji nie poprawiał fakt, iż przez dom Ostaszewskich przewijała się cała artystyczna bohema ówczesnego Krakowa. Dorośli traktowali ją na równi, byli jej znajomymi.
- Dziś uważam, że to nie było fajne. Przyjaźniłam się ze starszymi, więc nie mam licealnych wspomnień ze swoimi rówieśnikami, nie byłam nawet na studniówce - przytacza słowa aktorki (na zdjęciu ze swoim obecnym partnerem Michałem Englertem) tygodnik „Na żywo”.
Za mało powietrza
Swój pierwszy poważny związek stworzyła pod koniec lat 90. z reżyserem Łukaszem Barczykiem (na zdjęciu) – autorem pokazywanej w ramach 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni „Hiszpanki” oraz „Patrzę na ciebie, Marysiu”, gdzie główną rolę zagrała właśnie Ostaszewska.
Choć potrafili porozumieć się bez słów, w życiu prywatnym nie układało im się zbyt dobrze. W końcu postanowili się rozstać.
Po latach Ostaszewska przyznała, że w związku z Barczykiem brakowało jej przestrzeni i powietrza.
Nadal się przyjaźnią i pracują
Obecnie Maja Ostaszewska jest związana z operatorem Michałem Englertem, którego poznała w 2005 roku na planie filmu telewizyjnego „Solidarność, Solidarność…”.
Englert, również scenarzysta,* był wówczas mężem Małgorzaty Szumowskiej* (na zdjęciu). Reżyserka ponoć bardzo przeżyła to rozstanie, choć dziś cała trójka żyje i pracuje w bardzo przyjaznych stosunkach.
Ich najnowszy wspólny film „Body/Ciało”, wyreżyserowany przez Szumowską, napisany przez Englerta, z główną rolą Ostaszewskiej, zdobył na zakończonym właśnie 40. Festiwalu Filmowym w Gdyni aż cztery Złote Lwy. (gk/jz)