Paweł Edelman: Gdybym był rozmowny...

Obraz
Źródło zdjęć: © Film Polski

"To jest polska tradycja, że operator ma coś do powiedzenia i jest trochę bardziej odpowiedzialny za ostateczny kształt filmu. I reżyserzy też są przyzwyczajeni, że pracę zaczyna się od ustael z operatorem. W Hollywood decyzje rzadko należą do operatora" - mowi laureat Złotej Kaczki 2008 za zdjęcia do "Katynia", Pawel Edelman, jeden z najlepszych operatorów na świecie.

* ANITA ZUCHORA:* Dostał pan od publiczności Złotą Kaczkę za zdjęcia do filmu Andrzeja Wajdy „Katyń”. Czy ten film był dla pana w jakiś sposób specjalny?
PAWEŁ EDELMAN:Bardzo specjalny. I to z wielu powodów. Nie tylko dlatego, że znowu miałem możliwość pracy z Andrzejem i tematyka filmu była ważna. To był mój pierwszy film po trzech latach nieobecności i pracy za granicà. „Katyń” stał się dla mnie – mówiąc górnolotnie – powrotem: do Polski, do polskiego kina, do polskich aktorów, do mojej ekipy. Ogromna przyjemność.

AZ: Często reżyserzy i operatorzy lubią stale ze sobą współpracować. Na czym tak naprawdę polega związek reżysera i operatora?
PE: Nie ma w tym żadnej tajemnicy czy magii. Myślę, że początek jest, jak zwykle, trochę przypadkowy. Pierwsza współpraca wyjaśnia, czy obie strony potrafią się dobrze porozumieć i czy rezultat ekranowy jest satysfakcjonujący. Jeśli tak jest, naturalne staje się ponowne spotkanie i kolejny film. Poza tym potrzebne jest pewne dopasowanie charakterów. Roman Polański powiedział kiedyś, że lubi ze mną współpracować, bo jestem najspokojniejszym człowiekiem na Ziemi, a on bywa furiatem. I to się dobrze uzupełnia.

AZ:: Czyli jednak w relacji reżyser-operator chodzi głównie o czynnik ludzki?
PE: Ależ oczywiście! Czynnik ludzki to podstawowa sprawa. Przecież wspólne robienie filmu wymaga spędzenia ze sobą od trzech do sześciu miesięcy. Do tego najczęściej gdzieś się jedzie, z dala od codzienności, bliskich. A reżyser to najbliższy współpracownik operatora, ktoś, z kim nieustannie coś się omawia, o czymś dyskutuje.

AZ:: Jest paru reżyserów, z którymi pan stale współpracuje: Andrzej Wajda, Władysław Pasikowski, Roman Polański. To pan ich wybrał, czy oni pana wybrali?
PE: Operatora wybiera sobie reżyser. On podejmuje decyzję, z kim chce pracować, po czym dzwoni i zaprasza do współpracy. Ale często o początku takiej współpracy decyduje przypadek. Na przykład z Władkiem Pasikowskim poznaliśmy się na studiach w Łodzi. Zaprzyjaźniliśmy się i nasze wspólne robienie kolejnych filmów było całkowicie naturalne. Teraz z przyjemnością znowu bym coś z nim nakręcił. Zresztą wydaje mi się niezrozumiałe, że taki reżyser jak on od ośmiu lat nie zrealizował filmu fabularnego.

AZ:: Jest pan jednym z kilku polskich operatorów, którzy zrobili karierę w Ameryce. Co sprawia, że polscy autorzy zdjęć są tak chętnie zatrudniani w Hollywood?
PE: Przyznam się, że nie mam pojęcia... Ale mogę snuć pewne przypuszczenia. W Polsce wszyscy jesteśmy uczeni, już w szkole filmowej, że operator to najbliższy współpracownik reżysera, a przez to ważny współtwórca filmu. W Stanach jest inaczej – tam operatorzy mają raczej pozycję bardzo wysoko wykwalifikowanych specjalistów, ale jednak pracowników technicznych. Zgaduję, że reżyserom w Hollywood potrzeba artystycznego partnera.

AZ:: Jak pan szuka stylu fotografowania dla poszczególnych filmów? To jak sfilmował pan „Raya” czy „Pianistę” stanowi bardzo ważny element całej opowieści.
PE: Jestem intuicjonistą. W trakcie czytania scenariusza z reguły wyobrażam sobie mniej więcej klimat filmu. Ten klimat jest w tekście, trzeba go tylko odnaleźć. Reszta polega na odtworzeniu tego klimatu za pomocą technicznych środków, które są w moich rękach. Jeśli nie mam tej intuicyjnej jasności, jak film powinien wyglądać, z reguły nie podejmuję wyzwania i przyjmuję, że ktoś inny lepiej nakręci ten scenariusz.

AZ:: Gdzie ma pan więcej wolności w decydowaniu o tym, jak pan sfotografuje film – w Polsce czy w Hollywood?
PE: Chyba jednak w Polsce. To jest nasza tradycja, że operator ma coś do powiedzenia i jest trochę bardziej odpowiedzialny za ostateczny kształt filmu. I reżyserzy są też przyzwyczajeni, że pracę zaczyna się od ustaleń z operatorem. W Hollywood operator pojawia się trochę później i jego rola jest nieco mniejsza.

AZ:: Kiedyś napisał pan scenariusz filmu „Listopad”, który wyreżyserował Łukasz Karwowski. Nie miał pan potem pomysłów na scenariusze?
PE: Łukasz to mój przyjaciel ze studiów i rzeczywiście tak się złożyło, że jestem współautorem scenariusza tego filmu. „Listopad” stanowi, moim zdaniem, odpowiedź na pani pytanie, dlaczego nie jestem scenarzystą.

AZ:: Ale to jest całkiem niezły film!
PE: To prawda, ale ma słabości i to z mojej winy, bo to są słabości scenariuszowe. Ja uwielbiam czytać scenariusze i je oceniać, ale do pisania się nie nadaję. Nie mam tego talentu, nad czym szczerze ubolewam.

AZ:: Od czasu do czasu realizuje pan też reklamy. Co sprawiło, że zdecydował się pan na realizację reklamy iPhone’a: pieniądze, prestiż czy David Fincher jako reżyser?
PE: Połączyłbym te wszystkie elementy. To była ciekawa przygoda. David Fincher okazał się bardzo interesującą osobą. Poza tym fascynuje mnie świat Apple’a, te współpracujące ze sobą systemy, tak przyjazne dla użytkownika i tak wysmakowane estetycznie. Nie miałem więc żadnych oporów.

AZ:: Przygotowuje się pan do kolejnego filmu?
PE: Zaraz zaczniemy pracę nad nowym filmem Romana Polańskiego. Nazywa się „The Ghost” i jest to thriller z gatunku political fiction. Opowiada o byłym premierze Wielkiej Brytanii, który jest uwikłany w... A właściwie nie będę tego teraz zdradzał. Jeszcze za wcześnie.

AZ:: Ostatni film polityczny z pana zdjęciami, „Wszyscy ludzie króla”, był bardzo udany. No i świetna rola Seana Penna.
PE: To fantastyczny aktor i człowiek. Praca z nim jest wyjątkowa także dlatego, że zna proces realizacji filmu z wielu stron. Jest przecież też znakomitym reżyserem. Na planie jest dosyć zasadniczy, umie jednak docenić profesjonalizm współpracowników. Potrafi być stanowczy, zna swoją wartość, ale akcentuje to w mądry sposób.

AZ:: Nie należy pan do osób przesadnie rozmownych...
PE: To prawda, ale gdybym był rozmowny, prowadziłbym talk-show. A ja jestem operatorem.

Wybrane dla Ciebie

Michael Caine wraca z emerytury. 92-letni aktor zagra w filmie
Michael Caine wraca z emerytury. 92-letni aktor zagra w filmie
Słaby film, potem wielki skandal. Domaga się milionów odszkodowania od Baldoniego
Słaby film, potem wielki skandal. Domaga się milionów odszkodowania od Baldoniego
"Breslau": ogromny rozmach i wartka akcja. Takiego serialu potrzebowaliśmy
"Breslau": ogromny rozmach i wartka akcja. Takiego serialu potrzebowaliśmy
Romans kwitnie. Nie mogli oderwać od siebie rąk
Romans kwitnie. Nie mogli oderwać od siebie rąk
Polski serial powrócił po 17 latach. Dla wielu widzów był najlepszy
Polski serial powrócił po 17 latach. Dla wielu widzów był najlepszy
Odeszła z sekty, mając 22 lata. Mówi o religii odpowiedzialnej za "okropne rzeczy"
Odeszła z sekty, mając 22 lata. Mówi o religii odpowiedzialnej za "okropne rzeczy"
"Uwikłani w ludobójstwo". Hollywoodzkie gwiazdy ostro protestują
"Uwikłani w ludobójstwo". Hollywoodzkie gwiazdy ostro protestują
Charlie Sheen o trudnych relacjach z ojcem. "Największa zdrada"
Charlie Sheen o trudnych relacjach z ojcem. "Największa zdrada"
Polacy oglądają na potęgę. Liam Neeson powraca w starym stylu
Polacy oglądają na potęgę. Liam Neeson powraca w starym stylu
Dwayne Johnson szczupły jak nigdy. Zdradza, co się dzieje
Dwayne Johnson szczupły jak nigdy. Zdradza, co się dzieje
Wyciekła scena seksu. "Niemoralne i niekomfortowe"
Wyciekła scena seksu. "Niemoralne i niekomfortowe"
To musi być przebój. Na ten film Netflix wydał ponad 200 mln dolarów
To musi być przebój. Na ten film Netflix wydał ponad 200 mln dolarów