Magazyn WP FilmPaweł Wilczak: ''Gdy czytam o budowaniu postaci, zaczyna mnie mdlić''

Paweł Wilczak: ''Gdy czytam o budowaniu postaci, zaczyna mnie mdlić''

Paweł Wilczak: ''Gdy czytam o budowaniu postaci, zaczyna mnie mdlić''
Źródło zdjęć: © ONS.pl

29.07.2017 | aktual.: 01.08.2017 15:26

Uchodzi za jednego ze zdolniejszych polskich aktorów, jednak od lat nie występuje ani na scenie, ani w kinie. Nie licząc dwóch etiud szkolnych, ostatnio na ekranie pojawił się w 2012 roku, w zmiażdżonej przez krytykę "Ostrej randce".

Od tamtej pory nie spieszyło mu się z powrotem przed kamery. Paweł Wilczak, który pod koniec lipca kończy 52 lata, nie zabiegał o role, nie chodził na castingi. Wolny czas wolał spędzać w domu, zajmując się dziećmi.

I chyba w końcu znalazł coś dla siebie, gdyż jakiś czas temu dołączył do obsady nowego filmu Doroty Kędzierzawskiej, "Żużel".

1 / 6

''Aktor idzie do pracy, bierze pensję i wio na scenę''

Obraz
© ONS.pl

Paweł Wilczak, urodzony 29 lipca 1965 roku, dzieciństwo spędził we Wronkach. Po maturze wyjechał do Łodzi, gdzie w 1989 roku ukończył wydział aktorski PWSFTViT. Później dostał angaż w Warszawskim Teatrze Nowym.

Wilczak przyznawał, że choć lubi grać, aktorstwo traktuje jako pracę i nie podoba mu się, gdy koledzy przypisują temu zawodowi wyższą ideologię.

- Próbuję sobie coś wyobrazić, wymyślić, a potem wykonać to najlepiej, jak potrafię. To moja praca. Kropka – mówił w "Gali". - Oczywiście można by wytaczać złote myśli o przekazywaniu ludziom lepszych wibracji, energii, misji. Ale jakiej misji?! Aktor idzie do pracy, odbiera ubezpieczenie, bierze pensję i wio na scenę dobrze grać. Koniec. Gdy czytam rozmowy na temat budowania postaci, zaczyna mnie mdlić.

2 / 6

''Kopałem rowy''

Obraz
© ONS.pl

Od samego początku zdawał sobie sprawę, że aktorstwo to niewdzięczny kawałek chleba. Wielokrotnie nie miał żadnych zleceń i aby zarobić na rachunki, musiał zajmować się dorywczymi pracami.

- Odrestaurowywałem domy, kopałem rowy i sprzedawałem noże. Koledzy pukali się w głowę i pytali: "Jak możesz to robić?". No, jak mogłem? Musiałem zapłacić za mieszkanie, za telefon i kupić coś do jedzenia – mówił w "Gali".

- Chociaż, szczerze mówiąc, wiedziałem podskórnie, że to wszystko są dorywcze rzeczy, że mają swój koniec, mimo że trwało to przecież aż sześć lat. Sam teraz nie wiem, jak tego dokonałem, bo ileż razy można było pukać do drzwi i słyszeć: "Precz!"? Albo jeszcze gorzej, czasem w ogóle nie było rozmowy.

3 / 6

Przełom w karierze

Obraz
© Filmpolski.pl

Na ekranie zadebiutował w 1986 roku, niewielką rólką w filmie "ESD" na podstawie powieści Małgorzaty Musierowicz.

Przez lata pojawiał się niemal wyłącznie na drugim planie, a pewną rozpoznawalność przyniósł mu dopiero serial "Ekstradycja" (na zdjęciu), gdzie wcielił się w Jurija, kochanka Nadieżdy Tumskiej. Ale prawdziwa sława przyszła wraz z "Na dobre i na złe", w którym Wilczak otrzymał rolę poczciwego Marka Zbiecia.

Dwa lata później trafił do "Kasi i Tomka", gdzie wraz z Joanną Brodzik wcielali się w parę, która zmaga się z najróżniejszymi miłosnymi problemami.

4 / 6

Miłość na planie

Obraz
© ONS.pl

Szybko zaczęto plotkować, że uczucie, jakim darzyli się ich bohaterowie, przeniosło się również poza plan, choć aktorzy wszelkie rozmowy na temat ich relacji dusili już w zarodku. Tym bardziej, że Brodzik miała narzeczonego, Bartłomieja Świderskiego, z którym w najbliższej przyszłości planowała wziąć ślub.

Wreszcie aktorka zerwała zaręczyny. Wtedy rozpętała się burza. Jedni uznali to za potwierdzenie, że Brodzik zakochała się w swoim koledze z planu. Inni twierdzili, że ten rzekomy romans to po prostu reklama mająca wzbudzić zainteresowanie serialem.

Tymczasem Brodzik i Wilczak konsekwentnie milczeli na temat swojego życia osobistego. Przyparci do muru twierdzili, że nic ich nie łączy. Innym razem Brodzik rzucała w którymś z wywiadów, że Wilczak świetnie całuje, i dziennikarze rozpoczynali swoje śledztwo od nowa.

5 / 6

Związkowy kryzys

Obraz
© ONS.pl

Dopiero później przyznali, że od jakiegoś czasu są parą. Zamieszkali razem i wiedli spokojne, beztroskie życie. Ale ta sielanka nie trwała długo. Podobno Wilczak nie mógł się pogodzić z tym, że jego partnerka bryluje w towarzystwie i dostaje propozycję za propozycją, podczas gdy on siedział bezczynnie w domu. Mówiło się, że coraz częściej się kłócili, a aktor miał zacząć zaglądać do kieliszka.

- Wilczak co jakiś czas się kajał, obiecywał poprawę, po czym znowu ruszał w rajd po knajpach – cytuje "Party" słowa jednego ze znajomych pary.

Rozstanie wydawało się nieuniknione. Wilczak się wyprowadził, a Brodzik próbowała na nowo ułożyć sobie życie. Ale szybko się zorientowała, że bez Pawła żyć nie może. Odrzucała zaloty kolejnych adoratorów i wreszcie uległa Wilczakowi, który zapewniał, że się zmienił. Decyzji nie pożałowała. Zamieszkali razem i wkrótce doczekali się bliźniaków.

6 / 6

''Bywało między nami różnie''

Obraz
© ONS.pl

Dziś znów są szczęśliwi – choć w wywiadach przyznają, że z powodu znacznej różnicy charakterów często dochodzi między nimi do prawdziwych awantur. Jednak rozstanie nie wchodzi w grę.

- Żadne z nas nie zarzeka się: "Będziemy razem do końca życia" – mówił Wilczak w "Twoim Stylu".

- Chcielibyśmy. Ale tego nie wiemy. To jedyna uczciwa postawa. Ale pozostając wolnymi, dokonujemy wyboru, że jesteśmy razem. Bywało między nami różnie, raz lepiej, raz gorzej, dzięki Bogu - i nam przede wszystkim - związek trwa... jakoś strasznie długo. Nie wierzę, jak wiele przeżyliśmy razem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (168)