Po pracy na planie dramatu "Pianista" Adrien Brody wpadł w depresję.
W filmie Romana Polańskiego aktor wcielił się w postać Władysława Szpilmana, pianisty żydowskiego pochodzenia, który przetrwał piekło II wojny światowej. Choć Brody otrzymał za tę rolę Oscara, przez długi czas nie mógł zapomnieć o losie Szpilmana i innych prześladowanych Żydów.
- Ta rola wiele mnie kosztowała - przyznał aktor. - Przez dobry rok po zakończeniu zdjęć cierpiałem na depresję. Kiedy kręciliśmy ten film, miałem 27 lat, i to właśnie było moje prawdziwe wejście w dorosłość. Uświadomiłem sobie wtedy, jak ogromne mam szczęście i że nigdy nie powinienem brać go za pewnik.
Adriena Brody'ego mogliśmy podziwiać ostatnio w filmie "O północy w Paryżu".