Pierwszy film i sceny nago. "Bez chwili zawahania się rozebrałem"
Bartosz Kasprzykowski widzom z pewnością kojarzy się z seriali. Ale kto pamięta jego pierwszy w życiu film? Miał scenę, w której musiał zagrać nago. Tak to wspomina.
Widzom kojarzy się z ról w "Przyjaciółkach" czy z "Rancza". Bartosz Kasprzykowski ma bogate, aktorskie CV. Otwiera je udział w filmie "Syzyfowe prace" z 2000 r., gdzie w obsadzie byli też tacy aktorzy jak Franciszek Pieczka czy Łukasz Garlicki. Kasprzykowski w nowym wywiadzie przyznaje, że Pieczka był jedną z osób, które przyczyniły się do tego, że został aktorem. Wspomina, że po latach Pieczka nie pamiętał, że gdy pracowali razem na planie, Kasprzykowski odgrywał sceny... nago.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaczynały karierę, kiedy były dziećmi. Teraz same mają już dzieci
Bartosz Kasprzykowski o scenach nagości
- Mój bohater, czyli Andrzej Radek, stał w rzece, a gdy ich zobaczył, zaczął za nimi biec. W końcu wybiegł na golasa z wody, żeby wskoczyć na bryczkę. Muszę przyznać, że gdy cały mokry, w szlafroku wsiadałem do autobusu, w którym czekał już na mnie pan Franciszek i którym jechaliśmy potem do hotelu, czułem się dziwnie. Gdy wiele lat później spotkaliśmy się na planie "Rancza", wspomniałem mu o tym, ale, na szczęście, już tego nie pamiętał - mówi aktor w najnowszym wywiadzie dla Plejady.
Pytany o to, czy ma problem ze scenami nagości, przyznaje, że zawsze udaje mu się oddzielić siebie od postaci, jaką gra. - Pamiętam, że na planie "Syzyfowych prac" stałem w kąpielówkach w wodzie, ustawiano kamery i światło, a kiedy padło hasło "akcja!", bez chwili zawahania się rozebrałem. Wiedziałem, że nie jestem już Bartkiem Kasprzykowskim, tylko Andrzejem Radkiem. Że teraz przyszedł jego czas. Że nie mogę w żaden sposób mu go popsuć, tylko muszę stworzyć przestrzeń do tego, by zaistniał - powiedział i podkreślił, że najważniejszy jest szacunek do postaci, którą się kreuje.
Kasprzykowski, który od 13 lat pracuje na planie "Przyjaciółek" Polsatu, mówi też, że wiele razy zastanawiał się nad odejściem z produkcji i miewał kryzysy. Serial daje jednak poczucie stabilizacji i bezpieczeństwo finansowe. - Myślę, że gdy nasz serial zejdzie z anteny, a pewnie prędzej czy później tak się stanie, trudno będzie to powtórzyć - komentuje.
Mało kto pewnie już pamięta, że aktora można było oglądać w serialu "Wszyscy kochają Romana" emitowanym przed laty przez TVN. Po kilku odcinkach został zdjęty z anteny, po kilku miesiącach wznowiony, ale zakończyło się finalnie porażką projektu. - Prawda jest jednak taka, że w związku z tym, że byłem zaangażowany w ten projekt, nie mam do niego dystansu. Doskonale czułem tę materię, z którą się mierzyliśmy. Wierzyłem, że osiągniemy sukces i zawojujemy telewizyjny rynek. To się kompletnie nie udało. - wspomina Kasprzykowski.
I dodaje wprost: - Grałem główną rolę. Trudno więc, żebym nie brał tego do siebie. Myślę, że z tego wynikała też moja długa przerwa w graniu w TVN-ie. Natomiast były osoby, które za klapę tych produkcji zapłaciły znacznie wyższą cenę niż ja.
Niewiarygodne show Meghan na Netfliksie, gdzie uczy robić kanapki. Fenomenalny "Biały lotos" z zabójstwem na wakacjach w Tajlandii. Szok na Oscarach, rosyjskie wątki i jedna ograbiona aktorka. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: