Trwa ładowanie...

Piotr Gąsowski zagrał u boku Robina Williamsa. Według Amerykanów zaliczył nokdaun

Piotr Gąsowski był u progu światowej kariery. Partnerował samemu Robinowi Williamsowi. Na planie był rozpieszczaną gwiazdą, w głowie układał już mowę oscarową. Pewnego dnia wszystko runęło jak domek z kart.

Piotr Gąsowski miał szansę na karierę w AmerycePiotr Gąsowski miał szansę na karierę w AmeryceŹródło: AKPA
d3u565r
d3u565r

W 1997 r. Piotr Gąsowski był aktorem z 10-letni stażem, ale znanym głównie z epizodów. Dorabiał jako prowadzący telewizyjny teleturniej "Kalambury" w Polsacie. Świeżo po roli Goldmana-Silbermana w "Złocie dezerterów", kontynuacji "C.K.Dezerterów", zgłosił się na casting do amerykańskiego filmu o Holokauście "Jakub kłamca" z Robinem Williamsem. Zdjęcia kręcono w Polsce. Gąsowski zdobył drugoplanową rolę Żyda Rozenka. Zderzenie ze światową machiną produkcyjną było dla niego przytłaczające.

- Przyjechałem na plan, otwiera mi pani: "Mam na imię Rachel, będę twoją asystentką, dziękujemy, że zgodziłeś się zagrać w tym filmie". Ja sobie myślę: "Czy ja się zgodziłem? Ja bym k...a dopłacił, żeby w tym filmie być". Prowadzi mnie do kampera, a tam dwa pokoje, butelka wina. Siadłem i rozryczałem się ze szczęścia - wspominał w podcaście "Wojewódzki Kędzierski".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Hity i klapy. Najgłośniejsze filmy roku

Kontrakt dawał mu zatrudnienie na trzy tygodnie, z czego pierwsze dwa były przygotowaniami, przed rozpoczęciem zdjęć z Williamsem.

d3u565r

- Ćwiczyłem angielski z akcentem jidysz. To było tzw. żydłaczenie - mówił aktor.

Gąsowski i Williams szybko nawiązali dobry kontakt. Kiedy pewnego dnia szli na plan w Piotrkowie Trybunalskim, przyjaźnie gawędząc, otoczyli ich łowcy autografów.

- Do niego nikt nie podszedł. Ja byłem zażenowany. "Co ty zagrałeś, że cię tu tak wszyscy znają?" - zapytał mnie Williams. [...] Więc pokazuję ludziom, że to on jest gwiazdą, ale oni mówią: "My go nie znamy, pana znamy, "Kalambury" przyjechały - opowiadał Gąsowski.

My Name is Gasov

Aktor znakomicie zapamiętał swój pierwszy dzień zdjęciowy.

d3u565r

- Mam scenę z Williamsem. Klaps i ja się piep...m w pierwszym zdaniu. Kamera stop. Zjawia się psycholog, chwyta mnie za rękę i pyta, czy mogę dalej grać, jakbym był bokserem po nokdaunie. Jak z idiotą. Mnie się wydawało, że Monte Casino, husaria, Bitwa pod Wiedniem, Katyń. Ja tu Polak ze sztandarem w amerykańskim filmie, następca Poli Negri... Tak to wszystko mnie przyparło, że się zesr...m. I on mnie pyta, czy mogę grać. "Fu...k off", krzyknąłem. I poszło - relacjonował Gąsowski.

Aktor miał powody sądzić, że film i on osobiście odniosą sukces. Nie mógł z wrażenia spać, w myślach kreślił swoją przemowę na Oscarach, Złotych Globach, a przynajmniej w Cannes. Opracował też nową, bardziej anglojęzyczną wersję swojego nazwiska - Gasov.

Jakiś czas po zakończeniu zdjęć Amerykanie podesłali polskiemu koproducentowi Lwowi Rywinowi zmontowany obraz. W kameralnym, czterosobowym pokazie uczestniczył też Piotr Gąsowski.

d3u565r

- Minęło pół godziny, już ze dwa razy powinienem się pojawić, bo tych scen miałem z 15. [...] Jest scena, kiedy Williams idzie, w oryginale ja podbiegałem do niego i miałem go zagaić. Ale widzę, że on idzie, ale to już po tym, jak do niego wybiegłem. [...] Nikt na sali nie wiedział, że zostałem wycięty. I na końcu cisza, ja siedzę i płaczę, nawet teraz chce mi się płakać. [...] To był najgorszy dzień mojego aktorskiego życia ever - podsumował Piotr Gąsowski.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat kontrowersje wokół "Małej syrenki", rozprawiamy o strajku scenarzystów i filmach dokumentalnych oraz zdradzamy, jakich letnich premier kinowych nie możemy się doczekać. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3u565r
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3u565r