Piotr Stramowski: Wybrankę serca znalazł na filmowym planie
14.02.2016 | aktual.: 22.03.2017 11:51
Mieli tylko zagrać małżeństwo…
Ma 28 lat i właśnie zagrał swoją pierwszą dużą rolę – a krytyka już okrzyknęła go wschodzącą gwiazdą polskiego kina. I nic dziwnego, bo choć doświadczenie ma niewielkie, Piotr Stramowski nie odstawał od swoich bardziej znanych kolegów z planu, Bogusława Lindy czy Mai Ostaszewskiej.
Teraz chyba nikt nie ma wątpliwości, że po „Pitbullu: Nowych porządkach” jego kariera nabierze tempa.
Stramowski jest zresztą bardzo ambitny i nie kryje, że marzy mu się podbój Hollywood (więcej tutaj)
. A niejednokrotnie udowodnił, że gdy obierze sobie jakiś cel, łatwo z niego nie rezygnuje (zobacz jak przypakował do roli)
. Tak było zresztą i w przypadku jego ukochanej, którą poznał na planie filmu „W spirali”. Mieli grać małżeństwo i aktor chyba nieco za bardzo wczuł się w rolę. Postanowił, że nie odpuści i zdobędzie serce swojej wybranki. Dziś jest szczęśliwym narzeczonym i w niedalekiej przyszłości planuje ślub.
href="http://film.wp.pl/piotr-stramowski-wybranke-serca-znalazl-na-filmowym-planie-6025226062033537g">CZYTAJ DALEJ >>>
Pierwsza wielka rola
Piotr Stramowski ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego w Krakowie, a później przez kilka lat pojawiał się gościnnie na małym ekranie. Być może inni aktorzy dawno już by zwątpili, że uda im się przebić do kina – ale nie Stramowski.
Nie odpuszczał nawet na chwilę i wreszcie dopiął swego: otrzymał główną rolę w filmie „Pitbull: nowe porządki” w reżyserii Patryka Vegi.
Rola policjanta Majami była dla młodego artysty ogromnym wyzwaniem, jednak spełnił pokładane w nim oczekiwania – po premierze krytycy byli pod ogromnym wrażeniem jego talentu. Nic dziwnego, że młodemu aktorowi wróży się wielką karierę.
Fizyczne przygotowania
On sam przyznawał, że praca na planie nie była łatwa, tak samo zresztą jak i przygotowania do roli. Ale nie narzekał – i bez gadania pracował nad swoją muskulaturą.
- Miałem trenera, który zaplanował mi bardzo intensywny trening obejmujący wszystkie partie mięśni. Przez ponad dwa miesiące chodziłem na siłownię cztery razy w tygodniu – wspominał w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.
- Mięśnie brzucha w dużej mierze były kwestią diety. Jadłem pięć posiłków dziennie. Trener Jacek Franke, namawiał mnie na spożywanie węglowodanów na koniec dnia, to podobno podkręca metabolizm. Mnie pomogło.
- Fizyczne przygotowanie do roli to podstawa do tego, żeby zbudować innego człowieka – dodawał.
''Co to za obyczaje?''
Rok przed angażem w „Pitbullu”, Stramowski dostał rolę w „W spirali” (kadr z filmu obok) w reżyserii Konrada Aksinowicza. Tam, podczas zdjęć próbnych, poznał swoją filmowa partnerkę Katarzynę Warnke. Piękna aktorka od razu wpadła mu w oko i Stramowski postanowił zawalczyć o jej względy. Zadanie miał ułatwione, bo grali małżeństwo. Jednak początkowo jego zaloty nie przypadły Warnke do gustu.
- Byłam zła na Piotrka na początku naszej współpracy – wspominała w Gali. - Mieliśmy wtedy próby w domu razem z Konradem Aksiniowiczem, reżyserem filmu, na których Piotrek zbyt blisko się przysuwał i klepał mnie po kolanie. Uważał, że skoro mamy grać małżeństwo, to jest naturalne i oczywiste, że on się tak zachowuje. A ja się wściekłam: "Co to za obyczaje? Jeszcze nie zaczęliśmy kręcić scen, a ty już się do mnie przytulasz”.
Różnica wieku
Wkrótce jednak okazało się, że Warnke odwzajemnia uczucie Stramowskiego.
- Na planie staraliśmy się oddzielać życie zawodowe od prywatnego, co było oczywiście trudne, bo w jednej i drugiej sferze byliśmy parą. Po powrocie z planu okazało się, że tak naprawdę w ogóle się nie znamy, nie znamy swoich znajomych. Ale to były takie momenty, kiedy trudny było odróżnić film od rzeczywistości – mówił aktor w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.
I choć jest między nimi aż dziesięć lat różnicy, zapewniają, że zupełnie im to nie przeszkadza.
- Nie czuję jej. Jesteśmy różnymi ludźmi, z różnym doświadczeniem, Kasia ma go więcej. Dla nas wiek nie jest najważniejszy, nie uważamy, że nasze zachowania są zależne od tego, ile mamy lat – tłumaczył Stramowski w Gali.
''Będzie dobrze i to się uda''
Stramowski nie kryje, że marzy mu się podbój Hollywood.
- Mam takie wewnętrzne przekonanie, nie wiem skąd, że będzie dobrze i to się uda. Chodzę na castingi zagranicznych filmów i to mi daje kopa. Wierzę, że przyjdzie mój moment – mówił w Gali.
Na razie cieszy się, że udało mu się wystąpić u boku jednej ze słynnych hollywoodzkich gwiazd.
- W tym roku w Polsce powstają cztery filmy amerykańskie. Byliśmy z Kasią na castingach i udało nam się dostać role w jednym z nich. Zagraliśmy u boku Jima Carreya. Mam poczucie, że to, o co ja walczę, co chcę robić, co mi się podoba, nie jest megaodległe, tylko jak najbardziej realne – dodawał.
''To czysta logika''
I choć nie kryje, że występowanie w polskich filmach sprawia mu przyjemność, marzy o wyjeździe do Stanów i wkręceniu się do amerykańskiej branży filmowej. Nie zraża się tym, że jako obcokrajowiec byłby skazany na konkretny rodzaj ról, i twierdzi, że z pewnością by sobie poradził.
- Mam ucho do akcentów, od dziecka potrafię naśladować ludzi i bezbłędnie ich powtarzać. Niedawno zagrałem mały epizod w zagranicznym filmie z Jimem Carrey’em, miałem tam coacha językowego, który powiedział mi, że brzmię jak Amerykanin – chwalił się w wywiadzie dla Wirtualnej Polski (więcej tutaj)
.
- Wiem, że gdybym dostał amerykański scenariusz, byłbym w stanie nauczyć się dialogów bez polskiego akcentu. Dużo czytam po angielsku. Nie wiem, co będzie za dziesięć lat, ale wierzę, że mi się uda. Namawiam wszystkich, żeby nie bali się przyznawać przed sobą i innymi, jakie są ich największe cele. Wierzę w afirmację. Gdy w coś się mocno wierzy, kierujemy nasze starania w tym kierunku i wtedy marzenia się spełniają. To nie jest żadna magia, to czysta logika.
(sm/mn)