"Przerażający jak diabli". Widzowie ze strachu uciekają z kin
40 lat temu w amerykańskich kinach pojawił się niskobudżetowy horror "Martwe zło". Jego twórcą był 20-letni Sam Raimi, który po latach stał się jednym z najpopularniejszych reżyserów w Hollywood. O horrorze zrobiło się głośno, gdy widzowie ze strachu opuszczali sale kinowe przed zakończeniem seansu. Teraz w kinach pojawiła się nowa wersja słynnego filmu grozy.
Pełnometrażowy debiut Sama Raimi, późniejszego twórcy "Spider-Mana", należy do tych filmów, o których sporo się słyszało, ale niewiele osób je widziało. Niskobudżetowy horror z podgatunku gore (nacisk na drastyczne sceny, okaleczenia, przemoc) jest bowiem bardzo rzadko pokazywany w telewizji, nie jest dostępny na platformach streamingowych, na DVD też trudno go dostać. Głównie dlatego, że kilka lat później Sam Raimi nakręcił "Martwe zło 2".
Horror z 1987 roku był dużo bardziej profesjonalnym filmem. Pierwsza część miała jeszcze w sobie wiele z amatorskiego kina. Raimi nie posiadał filmowego wykształcenia. Był samoukiem. Gdy rozpoczął prace nad pierwszą częścią "Martwego zła", ukończył dopiero 20 lat. Choć, jak twierdził w wywiadach, miał już spore doświadczenie, bo amatorskie horrory zaczął kręcić od 8. roku życia, gdy w prezencie od ojca otrzymał kamerę Super 8.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Evil Dead Rise" (2023) - zwiastun filmu.
"Martwe zło 2" przeszedł do historii kinematografii jako jeden z tych filmów, z których widzowie ze strachu uciekali z kin. Nie ma w tym stwierdzeniu wiele przesady, gdyż film z 1987 roku, jak na tamte czasu, był dziełem wyjątkowo sugestywnym i przerażającym. Raimi stworzył bowiem oryginalne dzieło, które zdecydowanie wyróżniało się charakterem od najpopularniejszych w latach 80. filmów grozy, takich jak "Halloween", "Piątek trzynastego" czy "Koszmar z ulicy Wiązów". Demony uwolnione przez księgę umarłych (Necronomicon) naprawdę potrafiły wzbudzić strach.
Mimo upływu czasu filmy Sama Raimi mają na świecie wielu fanów. Nic więc dziwnego, że słynny reżyser co jakiś czas wskrzesza "Martwe zło". Trzecia, także kultowa część zatytułowana "Armia ciemności", powstała w 1992 roku. W 2013 roku Raimi wyprodukował kinowy remake starego hitu, a w latach 2015-2018 był showrunnerem serialu "Ash kontra martwe zło".
Do najnowszej wersji "Martwego zła" Sam Raimi ponownie napisał scenariusz, który zawiera potężną dawkę grozy. Adam Graham z "Detroit News" napisał: "Przerażający jak diabli. Fajnie znów zobaczyć widzów, którzy ze strachu uciekają z kina. Film z makabrycznymi efektami i małą domieszką humoru. Śmiertelnie poważny, a nie slapstickowy, udowadniający, że jest godnym następcą kultowych filmów Sama Raimi. Biologiczny horror z własną tożsamością, który pozwala na nowo zakochać się w serii".
"Martwe zło: Przebudzenie" generalnie zbiera bardzo dobre recenzje. Na portalu Rotten Tomatoes jego wynik to 84 proc. pozytywnych ocen od krytyków i 80 proc. od widzów. W amerykańskich kinach też wystartował z wysokiego pułapu – 23,5 mln dolarów wpływów podczas premierowego weekendu. Horror można już oglądać w polskich kinach.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" awanturujemy się o "Awanturę" na Netfliksie, załamujemy ręce nad przedziwną zmianą w HBO Max, a także rozmawiamy o największym serialowym szoku 2023 roku. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.