Pod prąd
Obsypany nagrodami film *Konstantina Bojanova opowiada o przypadku i umiejętności mierzenia się z jego konsekwencjami. To bułgarska wersja kina drogi z wątkiem miłosnym i śmiercią w tle, ale pozbawiona bałkańskiego nadmiaru, rozbujania i feeri barw, opowiedziana w spokojnym, sennym rytmie.*
Oto los strząsa na to samo miejsce przy drodze wylotowej z Sofii dwójkę młodych ludzi. Kamen, który na co dzień studiuje w Sofii, dowiedział się właśnie, że musi pilnie udać się do rodzinnego Ruse. Dziewczyna w czapce i czerwonej kurtce próbuje łapać stopa tuż obok niego. Kiedy w końcu zatrzymuje się gotowy zabrać ich samochód, ku zaskoczeniu Kamena, wsiadają do niego oboje. Towarzyszka podróży przedstawia się – ma na imię Avé i jedzie po raz ostatni spotkać się ze śmiertelnie chorą babcią. Szybko jednak okazuje się, że zmyśla, a wraz z biegiem czasu Kamen orientuje się, że niezwykle sugestywna konfabulacja to jej sposób komunikacji z obcymi ludźmi – rodzaj pancerza, który chroni ją przed zewnętrznym światem. To ledwie początek podróży, która zaprowadzi ich o wiele, wiele dalej.
Bojanov konfrontuje ze sobą bohaterów, których poza podobnym wiekiem dzieli niemal wszystko. Skazuje ich na swoją, niekiedy uporczywie nieznośną obecność i każe uczyć się rozumieć i akceptować. Każdy kolejny etap ich podróży udowadnia widzowi, jak łatwo przywiązujemy się do pozorów i pierwszych wrażeń, oceniając innych, i ile na tym możemy stracić. Często esencja drugiej osoby kryje się głęboko pod maską, która chroni ją przed zbyt nachalnymi spojrzeniami obcych.
Ovanes Torosyan grający Kamena i Anyela Nedyalkova w roli Avé tworzą doskonały ekranowy duet. Ewolucja ich relacji przechodzi przez wszystkie możliwe stadia i odcienie emocji, ale dzięki skupionej, nakierowanej na siebie wzajemnie grze młodych aktorów wypada wiarygodnie – i fascynująco. Emocjonalne tonacje ich uczuciowych perypetii komplementują zdjęcia Nenada Boroevicha i Radolava Gocheva – naturalne, pozbawione sztucznego oświetlenia, organicznie komponowane w zależności od sytuacyjnego kontekstu kadry. Podróż Kamena i Avé jest też pretekstem by przyjrzeć się współczesnej Bułgarii. Nie jest to co prawda film etnograficzny, ale kompetentnie realistyczny. Dlatego niektóre sytuacje i zachowania można potraktować jak wiarygodne świadectwo lokalnej kultury i mentalności.
To film, który toczy się, a raczej płynie, w powolnym, spokojnym tempie, film wycofany, skupiony, utrzymujący natężoną atmosferę intymności. Ci, którzy nie „wpuszczą” w siebie tej historii, najprawdopodobniej przysną w połowie i będą dziwić się reszcie, wychodzącej z kina z intrygująco błogim wyrazem twarzy. Tak jak Kamen nie od razu czuje do Avé sympatię, tak i film Bojanova nie od razu daje się lubić. Ale warto być cierpliwym – bo ta podróż ogrzewa i ubogaca.