Podzielił nawet Polaków. Kinowy przebój można już obejrzeć w domu
Dawno żaden film nie podzielił tak amerykańskich widzów. I trudno się dziwić, skoro inspirowany był wydarzeniami z 2020 roku, kiedy to, po wyborach prezydenckich, tłum zwolenników Trumpa ruszył na Capitol. "Civil War" – film o wojnie domowej w USA – stał się teraz hitem na platformach streamingowych.
03.12.2024 | aktual.: 03.12.2024 21:31
Stany Zjednoczone balansują na krawędzi upadku. Skorumpowany prezydent wzywa obywateli do walki przeciwko sojuszowi z Florydy i zachodnim siłom Teksasu oraz Kalifornii. Fotografka wojenna Lee (Kirsten Dunst) wraz z grupą dziennikarzy próbuje dostać się do Waszyngtonu, będącego epicentrum dramatycznych wydarzeń. Chce przeprowadzić, być może ostatni, wywiad z prezydentem.
Film Alexa Garlanda jest oczywiście ostrzeżeniem nie tylko dla amerykańskiego społeczeństwa. Portretując niedaleką przyszłość, reżyser, jak to sam wyjaśniał w wielu wywiadach, chciał pokazać, do czego może doprowadzić podsycana nienawiścią do przeciwników politycznych polaryzacja. A ta nie tylko w Stanach Zjednoczonych w ostatnich latach uległa wyraźnemu spotęgowaniu. Z tego powodu to, co oglądamy w "Civil War", nie wygląda jak zupełnie nieprawdopodobna fantazja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
CIVIL WAR | Zwiastun PL | W KINACH OD 12 KWIETNIA
Co ciekawe i smutne, choć filmowa historia nie jest stronnicza, opowiada się jedynie przeciwko nienawiści, przemocy i budowaniu podziałów, to i tak wojenny dramat bardzo podzielił amerykańskich widzów. Większość zwolenników Trumpa uznała, że film jest wymierzony w ich kandydata na prezydenta. Na forum Reddit najbardziej prawicowi użytkownicy utrzymywali, że "Civil War" odzwierciedla rzeczywisty plan obalenia prezydenta po przejęciu przez Trumpa urzędu. Padły też zarzuty, że to nic więcej jak spisek syjonistów.
Podobne komentarze można spotkać również u części polskich internautów, którzy pisali na przykład, że "Civil War" to kolejna demonizacja białych, heteroseksualnych ludzi. "Chcieli mocno postraszyć Trumpem przed wyborami. Ci źli biali mordujący lewaków i obcokrajowców" - czytamy na forum Filmwebu. Powielana była też opinia ze Stanów, że, gdy Trump wygra wybory, "grupy sprawujące faktyczną władzę nad światem", są gotowe nawet przemocą pozbawić go urzędu. "Oswajanie ludności przed wydarzeniami tego roku czas zacząć" - uważa jeden z użytkownik
"Spodziewałem się eseju politycznego i wartościującego na temat rozsadzających USA podziałów. Tymczasem jest to dość dyskretnie komentujący obraz pękających wrzodów, nabrzmiałych w ciele narodu od dawna. Przy czym reżyser nie wartościuje" - czytamy dalej.
"Apolityczny? W tym filmie ważna jest tylko scena pokazująca białego mordercę i rozjeżdżającego go murzyna. Po to powstał. Wszystkie filmy mają jeden cel - skłócanie wieloetnicznego społeczeństwa i pokazywanie białych jako śmieci, których należy wyeliminować" - odpowiada mu przeciwnik filmu.
"Film o wielu poziomach interpretacyjnych. Podobnie jak w 'Czasie Apokalipsy' Copolli również w tym obrazie ustala się ramy historii podzielonej na epizody, pogrążające bohaterów coraz mocniej w szaleństwie. Wraz z kamerą podążamy przez kolejne poziomy doświadczeń, scalających nas i dopełniających z pogrążoną w chaosie rzeczywistością. Film genialny" - twierdzi kolejna osoba.
"Civil War" zarobił w kinach 122 mln dolarów, co jest rekordowym osiągnięciem niezależnej wytwórni A24, w której powstał film. Teraz dramat Garlanda stał się przebojem na platformach streamingowych. Od kilku dni jest najpopularniejszym tytułem na świecie w serwisie Max (numer jeden we wszystkich krajach, w których trafił do oferty streamera). W Polsce "Civil War" można oglądać na platformie Prime Video, gdzie też notuje świetne wyniki oglądalności.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o nowości Prime Video, czyli "Gąsce", sprawdzamy, jak prezentuje się "Diuna: Proroctwo" i zachwalamy "Matki Pingwinów". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: