Polaków portret własny
Kiedy ponad rok temu Andrzej Wajda ogłosił, że zamierza zekranizować Zemstę odniosłem się do tego pomysłu bardzo sceptycznie. Osobiście nie należę do wielbicieli filmowego Pana Tadeusza i obawiałem się, że Zemsta powtórzy los ekranizacji epopei Mickiewicza. Kiedy jednak Wajda poinformował jacy aktorzy zagrają główne role, moje zdanie na temat całego przedsięwzięcia zaczęło ulegać zmianie.
Zemsta w przeciwieństwie do Odprawy posłów greckich Kochanowskiego (ciekawe dlaczego jeszcze jej nie zekranizowano ;))
to tekst do dziś aktualny, zabawny i z powodzeniem wystawiany na scenach teatralnych. A jeśli w postaci głównych bohaterów wcielają się aktorzy tej klasy co Janusz Gajos, Andrzej Seweryn i Daniel Olbrychski to chyba nie może być źle.
I źle nie jest. Zemsta, mimo, iż daleko jej do arcydzieła, jest solidnym filmem, który ogląda się z zainteresowaniem i który z całą pewnością pozostanie w pamięci widzów przede wszystkim ze względu na rewelacyjne kreacje aktorskie.
Największą gwiazdą filmu jest Janusz Gajos odtwarzający postać porywczego Cześnika Raptusiewicza. Sceny z jego udziałem należą do najlepszych w filmie, a prawie każdemu pojawieniu się Gajosa na ekranie towarzyszą głośne wybuchy śmiechu publiczności. Aktor doskonale zinterpretował postać, a co więcej zagrał ją w taki sposób, że mimo kostiumu wypowiadane przez niego kwestie brzmią niezwykle współcześnie, są czytelnymi aluzjami do naszych czasów.
Doskonały duet z Gajosem tworzy Roman Polański, który wcielił się w postać Papkina, bohatera uważanego za najzabawniejszego, ale też najtrudniejszego do zagrania w całej sztuce.
Polański jako Lew Północy sprawdził się znakomicie. Drobny, chudy, wiecznie przestraszony, budzi współczucie, a jednocześnie rozbawia do łez.
Na pochwały zasługuje Waldemar Pokromski, charakteryzator i współtwórca ostrych, niemalże karykaturalnych wizerunków każdego z bohaterów. Dzięki jego pracy postaci stały się jeszcze bardziej komiczne i wyraziste.
Sporo kontrowersji wzbudziła decyzja reżysera umieszczenia akcji filmu w zimie, mimo, iż w tekście nie ma o tym ani słowa. Mnie osobiście zima nie przeszkadza, a nawet uważam, iż na tle surowego, zimowego krajobrazu zyskują bohaterowie, którzy niepodzielnie królują na ekranie i nie muszą, tak jak w Panu Tadeuszu, rywalizować z przepięknymi widokami.
Zemsta jest filmem niezłym, ale nie doskonałym. Niestety, nie udało się twórcom uniknąć kilku błędów, z których jeden jest naprawdę irytujący. Tradycją już jest, iż w większości polskich filmów dźwięk jest tak nagrany, że widzowie mają problemy ze zrozumieniem wypowiadanych przez bohaterów kwestii. Zemsta nie jest w tym przypadku wyjątkiem. Jest w filmie kilka scen, kiedy słowa zlewają się w bełkot, a widzowie zaczynają pytać sąsiadów co on powiedział?. Jest to niedopuszczalne, szczególnie w filmie, którego komizm w dużej mierze opiera się na dialogach. Szkoda, że twórcy nie popracowali dłużej nad dźwiękiem.
Dostrzegłem w Zemście również kilka innego rodzaju niedopatrzeń, np. w scenie kiedy Wacław rozmawia ze stojącymi na balkonie Klarą i Papkinem z ust Wacława wydobywa się para, a z ust Papkina i Klary już nie. Dziwne, prawda?
Nie każdemu też do gustu może przypaść końcówka, która sugeruje, że Wajda do końca nie był pewien, czy zrealizował sztukę teatralną, czy film. Nie jest zła, ale w moim odczuciu, podobnie jak walący się w finałowej scenie mur, nie pasuje do całości.
Zemsta ma z pewnością szansę stać się przebojem polskich kin. Polacy lubią śmiać się z siebie, a komedia Fredry, mimo iż liczy sobie już prawie 200 lat, jak mało która sztuka tak celnie i dowcipnie piętnuje nasze rodzime wady i przywary.