Polska tradycja. W święta pijemy więcej i mocniej
Nie piję miesiąc. Nie wiem, ile razy w tym czasie usłyszałem: "kieliszek ci nie zaszkodzi". Jako abstynent widzę, że nie umiemy bawić się bez alkoholu. Teraz przygotowuję argumenty, które pozwolą mi przetrwać święta - Polacy piją wtedy najwięcej.
Nie ma polskich świąt bez alkoholu. Prawie nie ma też polskich filmów bez sceny picia. Nie wylewają za kołnierz bohaterowie ostatnich produkcji Wojciecha Smarzowskiego, Patryka Vegi i Małgorzaty Szumowskiej. - W kinie dużo się pije, bo dużo pije się w życiu - mówi Piotr Domalewski, reżyser filmu “Cicha noc”, w którym świąteczna kolacja przeradza się w ciężką libację.
“Cicha noc”, która triumfowała w tym tygodniu na Orłach (i w plebiscycie czytelników WP), opowiada o tej naszej zakrapiane tradycji wyjątkowo dobitnie. Każdy, kto widział ten film, potwierdzi chyba, że Domalewski nie pokazuje niczego nowego, bo wszyscy jakiś wariant jego historii widzieliśmy w życiu.
Wódka w “Cichej nocy” pojawia się na stole wbrew matce głównego bohatera Adama, która dobrze wie, że jak jej mąż-alkoholik (Arkadiusz Jakubik)
sięgnie po kieliszek, to skończy pod stołem. Ale Adam spodziewa się dziecka, oponuje szwagier, trzeba się napić.
Idę o zakład, że nie ma dorosłego Polaka, który nie usłyszałby tego koronnego argumentu. Stoi za nim przekonanie, o którym pisała Iwona Kurz w Dwutygodniku, że alkohol jest “narzędziem budowania więzi społecznych, szukania integracji tam, gdzie przeszkadzało jej obce państwo, zagrożenie czy gwałtowne przeobrażenia społeczne”.
W “Cichej nocy” bohaterom w komunikacji przeszkadza, że mimo to, że ich rodzinne więzi przecięła przymusowa bądź dobrowolna emigracja. - Alkohol jest katalizatorem prawdziwych emocji. Czasami ciężko się przełamać, żeby o czymś szczerze porozmawiać, alkohol skraca dystans, wyzwala z lęku przed konfrontacją z członkiem rodziny - mówi mi Piotr Domalewski.
W krótkiej rozmowie reżyser “Cichej nocy” przyznaje, że sam od jakiegoś czasu nie pije alkoholu. - Alkohol zazwyczaj jest obecny w miejscach, w których się pojawiam i zawsze i potrzebuję mocnych argumentów, żeby się wytłumaczyć z abstynencji. A ja swoje wypiłem i alkohol przestał mnie bawić. Pod wpływem procentów czas ucieka szybciej. Dziś wolę unikać sytuacji, w których wiem, że będę namawiany do picia - mówi szczerze reżyser. - Alkohol jest za mocno obecny w naszym życiu - dodaje.
Według raportu WHO Polska w 2017 r. zajęła 12. miejsce pod względem rocznego spożycia alkoholu, czyli nie przewodzimy już w rankingu konsumpcji trunków wyskokowych, poza tym coraz częściej sięgamy po alkohole lżejsze, ale gdy dzwonię do izby wytrzeźwień, słyszę nieoficjalnie, że w święta szczególnie nie lubimy wylewać za kołnierz.
Nawet jeśli pijemy mniej, to Polska wciąż jest krajem zmagającym się z poważnym problemem alkoholizmu. Aby sobie uświadomić skalę problemu, wystarczy wziać pod rozwagę fakt, że w Polsce żyje blisko pięć milionów ludzi z syndromem Dorosłych Dzieci Alkoholików, czyli wychowanych w rodzinie, w której któryś z opiekunów pił nałogowo. Pięć milionów!
O tym, że alkoholizm jest chorobą demokratyczną, na którą chorują wszyscy bez względu na wiek i płeć, przypomniała nam niedawno śmierć aktorki Agnieszki Kotulanki. Zmniejszają się różnice w piciu kobiet i mężczyzn. Po alkohol coraz częściej sięgają młodzi i nie ma na horyzoncie sygnałów wskazujących, że czeka nas rewolucja obyczajowa, taka jak ta związana z paleniem, które dziś jest po prostu passe.
Nie ma oczywiście niczego złego, jeśli zabawie i świętom towarzyszy alkohol, ale zwyczajnie szkodliwa jest tradycja, która nie pozwala nam cieszyć się swoim towarzystwem bez wyzwalaczy. I trzeźwo myśląc, lepsze święta bez rodziny niż święta, podczas których obecność rodziny trzeba odreagowywać.