''Powrót do przyszłości'': Co słychać u Christophera Lloyda?

''Powrót do przyszłości'': Co słychać u Christophera Lloyda?
Źródło zdjęć: © EastNews

Debiutując u boku Jacka Nicholsona w „Locie nad kukułczym gniazdem”, nie podejrzewał, że sam zdobędzie niemal równie wielką sławę. I choć na intratne propozycje musiał poczekać dobrych kilka lat, w końcu zdobył ogromną popularność, stając się aktorem w wielu kręgach kultowym.

Debiutując u boku Jacka Nicholsona w „Locie nad kukułczym gniazdem”, nie podejrzewał, że sam zdobędzie niemal równie wielką sławę. I choć na intratne propozycje musiał poczekać dobrych kilka lat, w końcu zdobył ogromną popularność, stając się aktorem w wielu kręgach kultowym.

W trylogii „Powrót do przyszłości” zagrał zwariowanego geniusza, Emmetta Browna, był Sędzią Doomem w "Kto wrobił Królika Rogera” i wujkiem Festerem w dwóch częściach „Rodziny Addamsów”. Zaliczył nawet jedną z głównych ról w polskim filmie fantasy!


1 / 6

Zagrał u Wajdy

Obraz
© EastNews

W filmie zadebiutował późno, bo dopiero w wieku 37 lat, ale już jako nastolatek pracował w zawodzie.

Po ukończeniu szkoły aktorskiej zaczął występować w teatrach, by w 1969 roku trafić na Broadway.

Na scenie pojawiał się nieprzerwanie przez kilka dekad – zagrał nawet w „Biesach”, sztuce na podstawie powieści Fiodora Dostojewskiego, wyreżyserowanej przez naszego rodaka, Andrzeja Wajdę.

Mało kto pamięta, ale nie był to jedyny przypadek, kiedy aktor miał okazję pracować z polskim twórcą. W 1986 roku miał swoją premierę dziś już zapomniany, skądinąd słusznie, „Biały smok” w reżyserii Jerzego Domaradzkiego i Janusza Morgensterna. Była to pierwsza powojenna produkcja polsko-amerykańska (więcej tutaj).

2 / 6

Późny debiut

Obraz
© mat. dystrybutora

Debiut, choć późny, był nie byle jaki. „Lot nad kukułczym gniazdem” do dziś uważa się za prawdziwe arcydzieło.

- Zorganizowano przesłuchania w Nowym Jorku* – opowiadał o tym, jak zaczęła się jego filmowa przygoda. *- Przylecieli na nie wszyscy, Michael Douglas i Martin Fink, producenci, a także Milos Forman. Podczas castingu Forman zapraszał sześciu czy siedmiu aktorów do pokoju; przypominało to trochę spotkania z filmu. On był siostrą Ratched, kazał nam siąść w kręgu i bombardował pytaniami, próbując sprowokować nas do reakcji.

Kiedy dowiedział się, że został wybrany, nie mógł uwierzyć w swoje szczęście.

- Byłem zszokowany. To miał być mój pierwszy film, a w dodatku miałem zagrać z Jackiem Nicholsonem, który był moim idolem.

3 / 6

''Jestem dumny''

Obraz
© EastNews

Ale film nie przyniósł mu wielkiej popularności i przez kilka lat Lloyd, chcąc utrzymać się w branży, musiał przyjmować epizodyczne rólki w nie zawsze udanych produkcjach. Wreszcie, po 10 latach, w 1985 roku, otrzymał rolę Emmeta Browna w „Powrocie do przyszłości”.

- Wciąż spotykam ludzi, którzy mówią, że te filmy zmieniły ich życie. Jestem dumny, że mogłem być częścią kreatywnego przedsięwzięcia, które wywarło na ludziach tak wielkie wrażenie – mówił w dokumencie o powstawaniu filmu.

Nie krył też podziwu dla Michaela J. Foxa.

- On jest niesamowity. Chociaż nigdy nie spotykaliśmy się poza planem, świetnie do siebie pasowaliśmy – podkreślał, dodając, że jest pod wrażeniem, jak jego młodszy kolega radzi sobie z chorobą.

4 / 6

Walka o Festera

Obraz
© mat. dystrybutora

W 1991 roku Lloyd wcielił się w inną ważną dla popkultury postać – został Festerem w „Rodzinie Addamsów”.

- Wujek Fester zawsze był moją ulubioną postacią. I kiedy zaproponowano mi tę rolę, nie mogłem w uwierzyć w swoje szczęście. Przecież nie było żadnych podobieństw między mną a Festerem. Miałem szczupłą, a nie okrągłą twarz. Ostatecznie wszystko poszło gładko, dzięki świetnej ekipie filmowej, ale ja czułem się bardzo niepewnie. Naprawdę się martwiłem, ponieważ o tę rolę ubiegał się jeszcze jeden facet, wielki i łysy, który wyglądał dokładnie tak jak Fester – wyznawał na łamach "The Hollywood Reporter".

Kiedy wygrał przesłuchanie, a film zdobył uznanie widzów, aktor wreszcie mógł się wyluzować.

- Granie Festera było naprawdę świetną zabawną – dodawał.

5 / 6

Załamanie kariery

Obraz
© EastNews

Później, zupełnie niespodziewanie, nastąpił spadek popularności i Lloyd zaczął grywać w produkcjach drugiego sortu, przyjmując fuchy w serialach i często niezbyt udanych filmach telewizyjnych.

- Nie żałuję żadnej ze swoich ról – zarzekał się jednak w wywiadzie dla "Empire".

- Oczywiście niektóre filmy nie były udane. Ale jestem szczęśliwy, że dostałem możliwość wykreowania tylu wspaniałych postaci.

6 / 6

''Jestem bardzo nieśmiały''

Obraz
© EastNews

Przyznaje jednak, że niskobudżetowe filmy familijne nie były nigdy szczytem jego marzeń.

- Nie planowałem tego – twierdził na łamach "The New York Time", dodając, że czasami po prostu nie miał wyboru. I choć chciałby zagrać w poważniejszych produkcjach, nie może być wybredny.

- Cóż, telefon nie dzwoni codziennie* – mówił ze śmiechem kilka lat temu. *- Chętnie przyjąłbym bardziej dramatyczne role, ale nikt mi nie składa takich propozycji, więc pozostaje mi tylko czekać.

Unika też mediów, rzadko rozmawia z dziennikarzami. Odrzucił wiele zaproszeń do programów telewizyjnych.

W ostatnich latach jego sytuacja zawodowa nieco się polepszyła. Za sprawą Alexandre'a Aji i jego "Piranii" o Lloydzie przypomnieli sobie inni filmowcy. Dziś aktor nie schodzi praktycznie z planu - niedawno zakończył zdjęcia do komedii "Going in Style" w reżyserii Zacha Braffa ("Scrubs"). Film wchodzi do kin w przyszłym roku. (sm/gk)

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (24)