"Gniew ludu". 7 milionów osób. Protesty w całych Stanach Zjednoczonych
Według stacji MSNBC w protestach "No Kings" wzięło udział 7 milionów osób. Jednym z filarów tego ruchu jest Robert De Niro, który zapowiedział, że nie zaprzestanie aktywnej walki z Donaldem Trumpem, gdyż "nie ma innego sposobu, by stawić czoła tyranowi".
Protesty odbyły się 18 października w Waszyngtonie oraz w innych miastach USA. Ruch "No Kings" nawiązuje do wydarzeń sprzed 250 lat, kiedy to Amerykanie zdecydowali, że nie chcą żyć pod rządami króla Jerzego III i ogłosili niepodległość.
Hollywood kontra Trump
"Mieliśmy dwa i pół wieku demokracji. Często trudnej, czasem chaotycznej, ale zawsze niezbędnej. I walczyliśmy w dwóch wojnach światowych, aby ją zachować. Teraz mamy potencjalnego króla, który chce ją odebrać. Króla Donalda I" – takimi słowami Robert De Niro namawiał Amerykanów do wcięcia udziału w protestach.
Ruch "No Kings" sprzeciwia się m.in. agresywnym represjom imigracyjnych, obecności Gwardii Narodowej w dużych miastach, drastycznym cięciom w programach federalnych oraz samej naturze rządów Donalda Trumpa.
"Kraj musi stawić znacznie większy opór, ponieważ to jedyne, co politycy biorą pod uwagę. Ustawodawcy bardziej boją się gniewu Trumpa, niż gniewu ludu. Musimy sprawić, żeby było odwrotnie. Nie możemy odpuścić" – powiedział De Niro w stacji MSNBC.
"Nie możemy mu odpuścić, bo on nie opuści Białego Domu. Nie zrobi tego. Każdy, kto myśli inaczej, po prostu się oszukuje. Przede wszystkim Republikanie, bo o tym wiedzą, ale się na to godzą. To klasyczna sytuacja tyrana. Widzimy to i nie ma innego sposobu, by stawić mu czoła. Trzeba się z nim zmierzyć i walczyć. Tylko tak można go usunąć od władzy" – uważa Hollywoodzki aktor.