Przerażające wideo. Pomysł gorszy niż z horroru
Technologia związana z deepfake'ami może zostać użyta przy przemyśle filmowym. Kiedy w dubbingowanej produkcji aktor wypowiada kwestie w swoim języku, ruchy jego twarzy nie są idealnie zsynchronizowane z wypowiadanymi kwestiami. Ale to się może zmienić. I jest się czego bać.
Nowa technologia pozwala, co pokazuje materiał wideo, hollywoodzkim gwiazdom poruszać ustami zgodnie ze słowami, które wypowiadane są przez osobę dubbingującą aktora. Tym sposobem Robert De Niro, Tom Cruise czy Jack Nicholson perfekcyjnie mogą mówić w każdym dowolnym języku – z realistycznymi ruchami warg i mimiką. Oprogramowanie potrafi zmienić mimikę aktora, dopasować ją do słów w sposób, który zdaje się być bliski technicznej perfekcji.
Zdaniem entuzjastów nowej technologii, na zawsze zmieni ona oblicze przemysłu filmowego. Pozwoli na nagrywanie filmów w różnych językach, dzięki czemu dubbingowane wersje nie będą razić w oczy brakiem synchronizacji pomiędzy wypowiadanymi kwestiami i ruchami ust. Widzowie zaczną oglądać filmy wierne oryginałowi. Czy aby na pewno?
Twierdzenie, że zmiana oryginalnej mimiki aktora na przetworzoną przez komputer, cyfrową maskę jest czynnością zbliżającą widzów do oryginalnej wersji filmu, samo w sobie, zawiera sprzeczność. Niemniej, w niektórych krajach nowa technologia może zostać przyjęta wręcz entuzjastycznie. Na przykład w Niemczech, gdzie od wielu lat wszystkie filmy są dubbingowane i większość widzów nigdy w życiu nie słyszała oryginalnych głosów hollywoodzkich aktorów.
Manipulacja twarzą może jednak napotkać na sprzeciw ze strony aktorów i hollywoodzkich producentów. Radca prawny Screen Actors Guild zgadza się, że zastosowanie nowej technologii jest w jakimś stopniu uzasadnione. Niemniej, dodaje, "jakiekolwiek użycie takiej technologii musi odbywać się wyłącznie za zgodą zaangażowanych wykonawców oraz za odpowiednim wynagrodzeniem".