Przyjechali do Polski oddać cześć przodkom. Film zachwyca widzów

Gdy Jesse Eisenberg i Kieran Culkin pojawili się na Dworcu Centralnym w Warszawie, wzbudzili niemałe zainteresowanie. Hollywoodzcy aktorzy gościli w naszym kraju, by zrealizować film o podróży do przeszłości i odkrywaniu własnych korzeni. "Prawdziwy ból" w końcu można oglądać w kinach. Jak wygląda Polska oczami Amerykanów?

"Prawdziwy ból" od 8 listopada w kinach
"Prawdziwy ból" od 8 listopada w kinach
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Jesse Eisenberg urodził się i wychował w Stanach Zjednoczonych, ale ma polskie korzenie. Jego prababcia ze strony matki, Hyman "Herman" Mendelsohn, urodziła się w Krasnymstawie, a pradziadek ze strony ojca, Sam Eisenberg, również pochodził z Polski. To właśnie chęć zmierzenia się z przeszłością przodków skierowała twórcę do naszego kraju.

Najpierw spędził kilka miesięcy na przygotowaniach do produkcji, a potem wraz z ekipą zrealizował film "Prawdziwy ból". Zdjęcia powstawały m.in. w Warszawie, Lublinie oraz na Majdanku. Aktor, Will Sharpe, podczas rozmowy z "Hollywood Reporter", podkreślał, że obecność w obozie koncentracyjnym zrobiła na nim niesamowite wrażenie. Dla Eisenberga to była możliwość odwiedzenia domu w Krasnymstawie, w którym mieszkali jego przodkowie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Komediodramat z tragedią Żydów w tle

"Prawdziwy ból" to historia dwóch kuzynów, Benjiego i Davida, w których wcielają się Kieran Culkin i Jesse Eisenberg. Nierozłączni w dzieciństwie, z biegiem lat oddalili się od siebie. Po śmierci babci postanawiają wyruszyć do Polski, by odkryć i zrozumieć swoje korzenie, ale również poradzić sobie z nieprzepracowanymi emocjami. Mierzą się z Holocaustem i rewidują swoje patrzenie na rzeczywistość. 

Film jest kinem drogi zbudowanym w ramach komediodramatu. Bohaterom towarzyszy sielski krajobraz, ale też makabryczne widmo bolesnej przeszłości. Całość wypełniona jest dźwiękami utworów Fryderyka Chopina. Eisenberg z uśmiechem na ustach podczas Sundance podkreślał, że zdecydował się na wybór tej muzyki, ponieważ kompozytor od setek lat nie żyje, więc prawa do jego kompozycji znajdują się w domenie publicznej. Dzięki temu produkcja mogła zaoszczędzić pieniądze na ścieżce dźwiękowej. Dodał jednak, już całkiem poważnie, że polski pianista po prostu był dla niego doskonałym wyborem, a jego utwory odzwierciedlały nastrój, który towarzyszył bohaterom.

Przeciwieństwa, które się uzupełniają

"Prawdziwy ból" ma w sobie sporą dawkę humoru, którą wnosi ze sobą Kieran Culkin. Aktor ma w sobie energię, którą doskonale znamy z jego roli Romana Roya w "Sukcesji". Kąśliwy język, szalone pomysły i brak filtra, który pozwalałby mu się bardziej dopasować do norm społecznych sprawiają, że wyróżnia się na tle grupy postaci, które towarzyszą mu podczas zwiedzania Polski.

Jest bohaterem, który próbuje dogłębnie przeżywać to doświadczenie, choć zdaje sobie sprawę, że nigdy nie będzie w stanie zrozumieć tego, co przeżywali ich przodkowie. Szczególnie wybrzmiewa to w jego ironicznym komentarzu podczas podróży do Lublina pociągiem w pierwszej klasie. Ironia staje się jego tarczą. Jednocześnie niesie w sobie niewypowiedziany ból i smutek, które odbijają się w jego spojrzeniu. 

Na drugim biegunie emocjonalnym jest bohater stworzony przez Jessego Eisenberga. Jego David to uporządkowany i stateczny mężczyzna, który odwiedziny rodzinnych stron traktuje jako projekt. Chce zobaczyć jak najwięcej, ale przede wszystkim spędzić czas z kuzynem. Wydaje się bardziej oziębły emocjonalnie, ale wszystko mocno przeżywa wewnętrznie.

W tej opozycji tkwi siła opowiadanej historii - nieważne z jaką energią i zaangażowaniem do tematu podchodzą bohaterowie, istotne jest to, że razem odbywają wędrówkę do skrywanych wobec siebie uczuć. Babcia była osobą, która ich łączyła. Teraz na nową muszą odnaleźć więź, którą utracili w dorosłym życiu.

Uniwersalna opowieść o wspólnej przeszłości

W rozmowie z "Variety" Jesse Eisenberg mówił: - Film nie jest polityczny. Mógłby się rozgrywać w innym miejscu w okresie ostatnich 30 lat. Tak naprawdę dotyczy on tych dwóch bohaterów, którzy wyruszają do Polski, skąd pochodzą.

Z kolei w wywiadzie dla "Vogue Polska" podkreślał, że: - Mój film to list miłosny do Polski. (...) Wielu amerykańskich Żydów uważa, że Polska była negatywną częścią ich historii. Ja czuję inaczej. Polska to miejsce, w którym moja rodzina żyła i prosperowała, dopóki Niemcy nie rozpoczęli wojny. Chciałem poprzez film pokazać jej najpiękniejszą, spektakularną stronę.

"Prawdziwy ból" został świetnie przyjęty poza granicami naszego kraju. Po premierowym pokazie na Sundance Film Festival twórcy otrzymali owacje na stojąco, a w sieci pojawiły się pozytywne recenzje. Trzeba przyznać, że to ciekawe spojrzenie na historię naszego kraju. Opowiedziana z amerykańskim dystansem nie niesie ze sobą tego ogromnego ciężaru poruszanych tematów.

Całość doskonale wpisuje się w schemat indie i buddy movie, choć nie brakuje w tym obrazie momentów poważnych. Szczególnie uderza cisza i podniosła atmosfera w obozie koncentracyjnym. Zetknięcie z historią odciska piętno na bohaterach. Eisenberg oddaje hołd swoim przodkom i czuć, że to przede wszystkim wyprawa dla niego samego. Nie upiększa obrazu Polski. Przyjmuje ją taką, jaka jest. Widzimy Warszawę pokrytą graffiti, nasze zielone parki i PRL-owskie bloki zestawione z wieżowcami ze szkła. 

Amerykański film stworzony przez Polaków

Film wyreżyserowany przez Jessego Eisenberga ma amerykańskiego ducha, ale został zrealizowany też przez Polaków. W ekipie znaleźli się m.in. producentka Ewa Puszczyńska, operator Michał Dymek i scenografka Mela Melak. Aktor i reżyser na spotkaniu po pokazie filmu podkreślał, że pracował z profesjonalistami i jest bardzo zadowolony z obrazu, który udało im się wspólnie stworzyć.

- Czuję się niezwykle zaszczycony, że mogę pokazać ten film w Polsce. Kiedy go pisałem, myślałem o nim jako o amerykańskim filmie, który opowiada o dwóch Amerykanach odkrywających Polskę. Ale podczas kręcenia zaczął przypominać bardziej polski film, ponieważ współpracowałem z 150-osobowym polskim zespołem - mówi dziś Eisenberg w rozmowie z WP.

Małgorzata Czop dla Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad serialem "Forst" z Borysem Szycem, omawiamy ostatni film Nicolasa Cage'a, a także pochylamy się nad "The Curse" czyli najbardziej niezręczną produkcją ostatnich lat. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w AudioteceOpen FM.

Źródło artykułu:WP Film
jesse eisenbergkieran culkinfilm
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (109)