101 lat temu, 6 sierpnia 1917 roku, urodził się Robert Mitchum - ekranowy twardziel, kinowy "antybohater", który sławę zdobył zwłaszcza dzięki westernom i filmom noir. Był awanturnikiem zarówno przed kamerami, jak i poza nimi, wielokrotnie wdawał się w zatargi z prawem, nigdy nie odmawiał alkoholu, a jego cięty język zjednał mu tyle samo wielbicieli co zagorzałych wrogów.
Nie wybrzydzał przy wyborze scenariuszy - przyznawał, że aktorstwo to jego praca, toteż zagra każdą rolę ("nawet kobietę czy karła") w dowolnym filmie. Nie uważał się też za wybitnie zdolnego aktora - o swoich umiejętnościach wypowiadał się bardzo ironicznie i nie ukrywał, że swój zawód traktował bardzo lekko, a na plan często przychodził kompletnie pijany.
Młodzieńcza podróż
Bardzo wcześnie stracił ojca, który zginął w wypadku – i przyznawał, że strasznie brakowało mu w życiu męskiego wzorca. Od najmłodszych lat usilnie próbował udowodnić wszystkim wokół swoją wartość, najczęściej wdając się w bójki z innymi chłopcami. Wielokrotnie wydalany z różnych szkół za swoje zachowanie, postanowił rzucić naukę i wyruszyć w świat. Przez długie miesiące podróżował po Ameryce i wydawał zarobione pieniądze na rozmaite używki. Przygoda zakończyła się w 1933 roku, gdy młody Mitchum wpadł w ręce policjantów i pod zarzutem włóczęgostwa trafił do aresztu. Po tym mało przyjemnym doświadczeniu postanowił wrócić do domu i znaleźć sobie jakąś normalna pracę.
Wrodzony talent
Etykietka aktora od westernów mocno mu ciążyła - zrezygnował więc z filmów o Dzikim Zachodzie na rzecz kina noir, z którym związany był przez następne lata. Przyznawał zresztą, że nigdy nie przykładał zbyt wielkiej wagi do wyboru scenariuszy, a wśród producentów, którzy mieli problem ze znalezieniem aktora do roli, krążył żart: "Dzwońcie po Mitchuma, on zagra wszystko". Nie znosił pytań o metody aktorskie i swoich idoli; pewnego razu, zniecierpliwiony nagabywaniami dziennikarzy, stwierdził, że wzoruje się na Rin Tin Tinie. A kiedy zarzucono mu, że nie potrafi nauczyć się swoich kwestii, odparł oburzony:
- To nieprawda, jestem tylko zbyt nawalony, by móc je wypowiedzieć.
Kłopoty z prawem
Niestroniący od używek aktor wielokrotnie wpadał w prawdziwe kłopoty - w 1948 roku został aresztowany za posiadanie marihuany i trafił za kraty na niecałe dwa miesiące. Później twierdził, że było to bardzo budujące doświadczenie, a pobyt w więzieniu idealnie zgrywał się z jego medialnym, budowanym od lat wizerunkiem. Jego romanse - chociażby z Shirley MacLaine - nie były dla nikogo tajemnicą, ale Mitchum nigdy nie opuścił swojej żony, Dorothy, która wybaczała mu kolejne skoki w bok.
Pokonała go choroba
Byli razem aż do śmierci aktora, który zmarł 1 lipca 1997 roku - od dawna zmagał się z licznymi problemami zdrowotnymi, spowodowanymi wyniszczającym trybem życia; cierpiał na rozedmę płuc i bezskutecznie walczył z chorobą nowotworową.