Romans polskiego mistrza kina i seksbomby zawstydził Włochów. Interweniował sam minister kultury
To był prawdziwy skandal - polski reżyser odbił włoskiemu producentowi narzeczoną i wdał się w namiętny romans, który przerwała dopiero ingerencja jego oburzonej żony. Reżyserem był Jerzy Kawalerowicz, żoną Lucyna Winnicka, a kochanką Lisa Gastoni, włoski symbol seksu, aktorka, która bez wahania prezentowała na ekranie swoje wdzięki. Gastoni chętnie korzystała z życia i podkreślała, że niczego nie żałuje. Dopiero po wielu latach od tamtego wydarzenia postanowiła całkowicie zmienić swoje życie, przyznała się do popełnionych błędów i została gorliwą katoliczką.
Jerzy Kawalerowicz słynął ze swojej słabości do pięknych kobiet. Choć twierdził, że reżyser nie powinien składać małżeńskiej przysięgi, sam żenił się trzykrotnie. Pierwszą wybranką została Maria Gunter, malarka, dzięki której zaczął studia na Akademii Sztuk Pięknych. *- Malowaliśmy w jednej pracowni i z tego wynikła wielka miłość *– wspominał.
Oświadczył się, wzięli ślub i wkrótce na świat przyszła ich córka Kinga. Później, gdy już przeprowadzili się do Łodzi, bo Kawalerowicz odkrył w sobie reżyserskie powołanie, urodził im się syn Jacek. Małżeńska sielanka nie trwała jednak długo. Wkrótce Kawalerowicz poznał młodszą od niego o sześć lat Lucynę Winnicką.* - Pojawiła się na planie „Celulozy” i zaburzyła jego dotychczasowe życie. Odtąd tylko z nią robił filmy, dla niej specjalnie były pisane role* - mówił w "Przeglądzie" Tadeusz Bystram.
Kawalerowicz miał jednak problemy z dochowaniem wierności. Zwłaszcza gdy znajdował się daleko od domu.* – Nie mógł zrealizować w kraju „Austerii”, był rozgoryczony, dlatego skorzystał z zaproszenia producenta włoskiego i wyjechał do Włoch* - opowiadał Bystram. - A tam na początku doszło do spięcia. Producent chciał, aby Kawalerowicz powtórzył „Matkę Joannę od Aniołów”, przenosząc ją do czasów współczesnych. A to było niemożliwe. W końcu jakoś się dogadali i Kawalerowicz zaangażował się w pracę. Ale przy okazji poderwał Włochowi jego narzeczoną.
Dziewczyna, która uwodzi księdza
Film "Magdalena" z 1971 roku opowiadać miał o pięknej dziewczynie, która uwodzi katolickiego księdza, a główną rolę powierzono Lisie Gastoni. Aktorka oczarowała reżysera, który nie bacząc na to, że jest w związku małżeńskim, wdał się w romans. Zamieszkali razem w luksusowej willi. O ich miłości donieśli światu włoscy dziennikarze. Jedna z tych gazet trafiła w ręce Lucyny Winnickiej, która, niczego nieświadoma, czekała na powrót męża. Wściekł się również porzucony producent. Do tego stopnia, że napisał list do polskiego ministra kultury, skarżąc się na Kawalerowicza.
– Na co szef polskiej kinematografii zareagował, wysyłając do Włoch Winnicką. Ona odbiła Kawalerowicza pięknej Włoszce i wróciła z nim do kraju, i tym sposobem uzdrowiła sytuację - kwitował Bystram.
Ich małżeństwo i tak się wreszcie rozpadło. Reżyser "Faraona" ożenił się później po raz trzeci, tym razem z Małgorzatą Dipont, krytyczką filmową. Kontaktu z byłą żoną nie zerwał, wciąż jej pomagał, próbował też odbudować nadszarpnięte relacje z ich dziećmi. - Twierdzę, że byłem niedobrym ojcem i dziadkiem. Teraz mam dla nich czas – mówił. Zmarł w 2007 roku. Dipont czuwała przy jego łóżku do samego końca.
A jak potoczyły się losy Gastoni? Po przerwanym romansie wróciła do grania i wiodła radosne, beztroskie życie. Jednak wiele lat później uzmysłowiła sobie,że popełniła błąd. Zaczęła żałować zarówno romansu z Kawalerowiczem, jak i rozbieranych ról. - Moje życie w tamtym okresie było jednym długim ciągiem błędów - mówiła.
Nawrócona grzesznica
Ukojenie znalazła w religii, a w nawróceniu pomógł jej sam ojciec Pio. Duchownego po raz pierwszy spotkała jako młoda dziewczyna - pojechała do San Giovanni Rotondo, by pomodlić się za chorującego na raka ojca. Twierdziła, że już wtedy otrzymywała znaki od świętego. Czuła zapach fiołków, słyszała pukanie do drzwi, za którymi nikogo nie było. Kiedy na mszy po raz pierwszy zobaczyła ojca Pio i została przez niego pobłogosławiona, była w szoku.
- Nie sparaliżowała mnie ani emocja, ani wiara. Zawładnęła mną jakaś obca siła - zdradziła po latach. - Moje ciało nagle stało się lekkie, ciężar na sercu zniknął, nogi ugięły się i padłam na kolana. Ogarnęła mnie wielka radość.
Wtedy jednak potraktowała to tylko i wyłącznie jako niezwykłe doświadczenie. Nie zamierzała zmieniać swojego życia, nie chciała rezygnować z pieniędzy i popularności, jakie zdobyła dzięki swojej urodzie. Nawróciła się dopiero kilka lat po śmierci ojca Pio. Nie była szczęśliwa, czuła, że musi coś zmienić.
Twierdziła, że Pio objawił się jej któregoś wieczoru i wtedy poczuła spokój, odzyskała sens życia, a smutek wreszcie zniknął. Od tamtej pory zaczęła odrzucać propozycje rozbieranych ról, aż wreszcie na dobre zrezygnowała z aktorstwa i zaczęła spełniać się jako pisarka i malarka.
- Interesują mnie wartości duchowe, czepię je z wielu źródeł - mówiła o swoich inspiracjach. - Często jeżdżę do miejsc charyzmatycznych, takich jak sanktuarium w Loreto, gdzie znajduje się domek Matki Boskiej lub Porcjunkula w Asyżu, w której modlił się święty Franciszek.