S.O.S tysiąca wysp, czyli od Spielberga i Brando po "Kapitana Szablozębego i skarb piratów"

Zaczynamy od przywołanych „Zagubionych”. W telewizyjnym cyklu śledziliśmy losy pasażerów lotu 815 z Sydney do Los Angeles, których samolot rozbija się na tajemniczej wyspie. Stworzony przez J. J. Abramsa serial rozrósł się do sześciu sezonów. Zdobył dziesiątki nagród, wypromował wiele gwiazd i na zawsze zapisał się w sercach miłośników seriali. A sama wyspa? Zawieszona w czasie i przestrzeni, napędzana energią pradawnego Źródła Życia, była miejscem skrajnie niegościnnym. Opanowana przez groźnych Innych, pełna niemożliwych do wytłumaczenia zjawisk – mimo złowieszczej aury – skutecznie wabiła widzów. A ci w idącej w miliony liczbie co tydzień wiernie zasiadali przed telewizorem.

Na frekwencję nigdy nie mogła narzekać pewna seria z dinozaurem w logo. Przeniesiony na duże ekrany „Park Jurajski” i jego kontynuacje na dzień dobry serwowały widzom i bohaterom spotkanie z prehistorycznymi gadami. Te odbywały się na bezludnej wyspie Isla Nublar, gdzie odtworzono warunki panujące przed milionami lat. To co u Stevena Spielberga było dziełem człowieka, w „King Kongu” Petera Jacksona stanowiło kaprys i wybryk natury. Legendarną Wyspę Czaszek z jego filmu; owianą mgłą tajemniczości, zamieszkiwały nie tylko dinozaury, ale też istoty, których próżno szukać w książkach od biologii.

Podobnym, drapieżnym mikroklimatem mogły pochwalić się produkcje – „Zapomniany ląd”, „Syn Godzilli” czy „Wyspa Dinozaura”. A sporo nowego w temacie „wysp fantastycznych” dodawał „Mortal Kombat”. To tu na skrawku ziemi należącym do maga Shang Tsunga, toczył się turniej sztuk walki, który miał decydować o losie świata. Innymi słowy „Wejście smoka” (również wyspiarskie!) na sterydach. Z czterorękim Goro i plującym kwasem Reptile’em w miejsce Bruce’a Lee i Jimma Kelly’ego. Kolejna porcja wrażeń z gatunku science fiction, to „Wyspa” z Ewanem McGregorem w roli bionicznego klona – Lincoln Sześć Echo. Oraz „Wyspa doktora Moreau”, gdzie Marlon Brando dokonywał śmiałych eksperymentów genetycznych. Groźnie i horrorystycznie robiło się na wyspie Summerisle z kultowego (nomen omen) „Kultu”. Tam składano ofiary z ludzi, zaś na Antonio Island zagładę miejscowym przyniosła tytułowa „Mgła”.

Nie wszędzie musi być jednak tak groźnie jak na „Wyspie Frankensteina”, bezludnie jak w „Cast Away – poza światem” i tłocznie jak w „Ucieczce z Alcatraz”. Filmowe wyspy to również wypoczynek i dobra zabawa. Dorosłym – ze śpiewem na ustach – potwierdzą to gwiazdy „Mamma Mia!”. A dzieciom wyspiarski ubaw zgotują „Mali agenci 2: Wyspa marzeń”, „Podróże Guliwera”, „Hook”, „Wyspa Nim” i premierowy „Kapitan Szablozęby i skarb piratów”.

Dla polskich widzów będzie to pierwsze spotkaniem z słynnym piratem, postacią obecną na rynku skandynawskim od dwudziestu pięciu lat. W kinowej wersji tytułowy postrach mórz i oceanów od Karaibów aż po kraniec świata odkrywa starą mapę, która wskazuje drogę na legendarną Wyspę Skarbów. Kapitan szybko rozpoczyna przygotowania się do rejsu, jednak chciwy konkurent, Bjorn Wredny, kradnie mu ukochany statek – „Mroczną Damę”. Złodziej nie wie, że pod pokładem skrył się 11-letni Paluch. Chłopiec, który od najmłodszych lat marzy o służbie pod banderą trupiej czaszki, otrzyma niepowtarzalną okazję, aby dowieść swojej przydatności. Dzięki odwadze i pomysłowości Palucha, Szablozębemu uda się odzyskać okręt. W konsekwencji chłopiec zostanie oficjalnie przyjęty do załogi „Mrocznej Damy” i razem z piratami – oraz widzami w kinach – wyruszy na wyprawę swojego życia.

A ta zaprowadzi go nie tylko na Wyspę Skarbów – Lama Rama, ale także na strzelistą Niewidzialną Wyspę i Wyspę Małpią, której tajemnic strzegą uzbrojeni z kokosy futrzani mieszkańcy. Moc wrażeń gwarantowana.