Kazimierz Kaczor wspomina Jerzego Popiełuszkę. "To był dla mnie cios"

Był piątek 19 października 1984 r., gdy do przebywającego akurat w New Jersey Kazimierza Kaczora dotarła wiadomość, że jego przyjaciel, kapelan warszawskiej Solidarności, zaginął bez wieści. Jedenaście dni później aktor dowiedział się, że ciało księdza Jerzego Popiełuszki wyłowiono z zalewu na Wiśle nieopodal Włocławka. – To był dla mnie cios. Jerzy był mi bardzo bliski – mówi Kazimierz Kaczor.

Kazimierz Kaczor
Kazimierz Kaczor
Źródło zdjęć: © AKPA | Gałązka

Aktor poznał księdza Jerzego przypadkiem. Nim po raz pierwszy spotkał się z nim osobiście, znał go ze zdjęć i opowieści kolegów z Solidarności. Nie miał pojęcia, że należy do ulubionych aktorów kapłana, który jego kreację w "Polskich drogach" uważał za aktorski majstersztyk, a działalność w opozycji demokratycznej za wyraz odwagi i patriotyzmu.

Kilka dni po ogłoszeniu stanu wojennego Kaczor wraz z kilkoma przyjaciółmi powołał przy niezależnym związku zawodowym aktorów kasę samopomocy koleżeńskiej. Miała wesprzeć ludzi teatru wyrzuconych z pracy oraz rodziny internowanych artystów.

– Mieliśmy zbierać pieniądze dla potrzebujących – mówi aktor. – Ustaliliśmy, że jeśli w kasie zostaną jakieś nadwyżki, to gdzieś je trzeba umieścić. Jednym z pomysłów było przekazanie części środków księdzu z parafii św. Stanisława Kostki. Wiedzieliśmy, że on, jako duszpasterz ludzi pracy, skutecznie je rozprowadzi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: Na te filmy czekamy. Szykują się prawdziwe hity

Koledzy poprosili Kazimierza Kaczora, by omówił to z księdzem Jerzym Popiełuszką. 18 grudnia 1981 r. aktor stanął przed drzwiami prowadzącymi na plebanię i nacisnął dzwonek. Firanka w oknie na pierwszym piętrze poruszyła się, ale nikt nie zszedł na dół. – Czekałem z pięć minut, nic się nie działo, więc wróciłem do siedziby związku – wspominał po latach. Przyjaciele z Solidarności uprosili go, aby następnego dnia spróbował ponownie. Tym razem ktoś uprzedził ks. Jerzego o wizycie aktora i drzwi na plebanię otworzyły się już po pierwszym dzwonku. – Zobaczyłem znanego mi z twarzy człowieka, który od razu zaczął mnie przepraszać. Było mu bardzo przykro, że wziął mnie za... ubeka – relacjonował Kazimierz Kaczor.

Aktor polubił nowego znajomego od razu. – Przemiły, przeuroczy, skromny – opisywał go w wywiadzie. – Nie był bogaty, a bardzo lubił dzielić się wszystkim, co miał. Ktoś przyszedł do niego i zobaczył cukierki, dostawał garść... Jerzy miał w sobie autentyczną chęć wspomagania tych, którzy byli w większej potrzebie niż on – opisywał. Ksiądz także zapałał do aktora sympatią. I poprosił go o pomoc podczas mszy za Ojczyznę. – Jerzy, z którym byłem po imieniu, nalegał, bym to ja odczytywał modlitwę powszechną. "Będzie to czytał Kaziu", mówił, nie godząc się na nikogo innego – wspomina pan Kazimierz. Popiełuszko pokazywał mu też czasem swoje homilie i mówił: "Kaziu, weź przeczytaj, co ja chcę tym razem powiedzieć. Gdybym, broń Boże, coś nieodpowiedniego tu zawarł, powiedz".

Na kilku spotkaniach z ks. Popiełuszką aktorowi towarzyszyła żona. Kazimierz poślubił Bożenę Michalską niespełna dwa miesiące przed swą pierwszą wizytą u księdza Jerzego. Wystarczyło kilka minut rozmowy, by Zencia, bo tak nazywa ukochaną, oświadczyła, że jeśli kiedyś mają wziąć ślub kościelny, to musi im go udzielić właśnie on. – Któregoś dnia na początku 1983 roku poszliśmy z Zencią do Jerzego. Powiedziałem: "Drogi Jurku, bylibyśmy bardzo zaszczyceni, gdybyś dał nam ślub". "W każdej chwili, gdzie sobie tylko zażyczycie", odparł uśmiechnięty – wspomina dalej Kaczor.

Aktor i jego żona marzyli, by przysiąc sobie miłość i wierność na Jasnej Górze. A ksiądz Jerzy zaoferował, że załatwi wszystkie wymagane pozwolenia, a gdy będzie już miał komplet dokumentów, pojadą do Częstochowy i tam połączy ich małżeńskim węzłem. – Sprawa się jednak oddalała. Z kilku powodów. Jerzy miał jakieś problemy w związku z podrzuceniem mu granatu, różnych ulotek i powybijaniem szyb w jego mieszkaniu – opowiada Kaczor. Koniec końców wspólnie ustalili, że ślub odbędzie się na pewno, ale... później.

Po zniesieniu stanu wojennego i odwołaniu bojkotu mediów większość aktorek i aktorów wróciła do pracy, a antyrządowe organizacje zeszły do podziemia. Kazimierz Kaczor rozwoził swoim sportowym bmw nielegalne materiały, broszury i biuletyny. Na przełomie 1983 i 1984 roku Bożena i Kazimierz Kaczorowie polecieli na pewien czas za ocean. Zwiedzili niemal całe Stany, a pod koniec lata dotarli do Nowego Jorku. – Nina Polan, wielka propagatorka kultury polskiej za granicą, zaproponowała mi udział w koncercie polskiej poezji patriotycznej. Wystąpiliśmy w New Jersey. Szybko się rozniosło, że jest to dobre, więc zaczęliśmy być zapraszani przez różne ośrodki polonijne – wspomina aktor. Po jednym z przedstawień znajomy Kazimierza poinformował go, że ksiądz Jerzy Popiełuszko został uprowadzony przez SB.

O tym, że jego przyjaciel jest pod lupą bezpieki, Kazimierz Kaczor doskonale wiedział. Będąc w Waszyngtonie, gwiazdor "Polskich dróg" i "Jana Serce" rozmawiał o księdzu Jerzym z Tadeuszem Walendowskim, redaktorem "Głosu Ameryki". – Poprosiłem go, żeby spróbował coś zrobić w sprawie Jerzego. Powiedziałem: "O Jurka trzeba dbać". Gdy opuszczaliśmy Polskę, robiła się wokół niego strasznie gęsta atmosfera, a Służba Bezpieczeństwa była coraz bardziej w stosunku do niego perfidna – opowiada aktor.

Pomysłu, by wywieźć Popiełuszkę z kraju, żeby po prostu odpoczął, nigdy nie zrealizowano. Kapłan został porwany, gdy wracał ze spotkania z Duszpasterstwem Ludzi Pracy w Bydgoszczy do Warszawy, a potem skrępowany i wrzucony do Wisły w obciążonym kamieniami worku. Zwłoki księdza Jerzego wyłowiono z zalewu koło Włocławka 30 października 1984 roku. Sekcja wykazała, że zanim zmarł, był torturowany…

– Przeżyliśmy to z Zencią bardzo. Im więcej czasu mija od śmierci Jerzego, tym częściej myślę o nim nie tylko jako o wielkim kapłanie, ale i o kimś bardzo bliskim – mówi Kazimierz Kaczor. Gdy do Stanów dotarła wieść o zbrodni, aktor zmienił swój program, z którym występował dla Polonii. – Poświęciłem znaczną jego część Jerzemu i poezji, którą czytałem w Polsce podczas Mszy za Ojczyznę – wspomina.

Wiele lat później Kazimierz Kaczor zagrał w filmie i serialu "Popiełuszko. Wolność jest w nas" Łaniewskiego – mężczyznę, którego główny bohater spotyka na korytarzu podczas jednego z procesów. – Łaniewski to drobna rólka, miałem do powiedzenia ze dwa zdania. Ale on to... ja" – mówi.

Obietnicę złożoną przyjacielowi, że poprowadzi do ołtarza Bożenę, pan Kazimierz spełnił dopiero 26 grudnia 1997 r. Ich związek w kaplicy Domu Artysty Weterana w Skolimowie pobłogosławił duszpasterz aktorów, ksiądz Kazimierz Orzechowski, z którym Kazimierz Kaczor zaprzyjaźnił się na planie serialu "Złotopolscy". Od śmierci księdza Jerzego Popiełuszki minęło już ponad 40 lat. 19 października każdego roku pan Kazimierz odwiedza grób kapłana. – Był normalnym człowiekiem, który twardo stąpał po ziemi, prowadził bogate życie wewnętrzne i pięknie się modlił... za innych. Takiego właśnie go pamiętam – mówi aktor.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (3)