"Potop" . Rozpalił emocje, zanim został nakręcony

Amerykański aktor Kirk Douglas chciał zaprosić Daniela Olbrychskiego do udziału u jego boku w filmie o piratach. Trafił na czas przed kręceniem "Potopu". Mówił polskiemu gwiazdorowi: "Ciekawy ten twój kraj – jeszcze nie zagrałeś Kmicica, a już mówią o twojej roli".

Daniel Olbrychski w "Potopie"
Daniel Olbrychski w "Potopie"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Larum grali jak Polska długa i szeroka, choć nie po stepy... Tematem obsady zajmowali się w prasie czołowi felietoniści, krytycy i eksperci. Tysiące czytelników pisało listy z wyrazami poparcia lub protestu. Niemal tyle samo wysyłało zainteresowanym stronom anonimy – nie tylko z protestami, ale i z pogróżkami. Krzyczano o tragicznej pomyłce, o arogancji i zarozumialstwie reżysera. A wszystko dlatego, że Jerzy Hoffman do roli Andrzeja Kmicica w "Potopie" ośmielił się zaangażować Olbrychskiego.

Nie było to ze strony reżysera żadne widzimisię. Gdy kilka lat wcześniej tygodnik "Ekran" i "Magazyn Filmowy" ogłosiły plebiscyt na odtwórcę roli Kmicica, wygrał bezapelacyjnie właśnie Olbrychski – choć wielu zwolenników znalazł także Stanisław Mikulski, niezwykle popularny po roli Klossa. Mikulski, starszy od Olbrychskiego o 16 lat, zajął drugie miejsce w rankingu.

Kandydatem Polaków do roli Kmicica był też Marek Perepeczko, późniejszy serialowy Janosik. Podobał się szczególnie paniom. Czytelniczka "Szpilek" pisała o nim: "Twarz jasna, bitna, bez nerwowości niepotrzebnej. Tors taki, że i mądra Oleńka chętnie głowę złoży". Olbrychskiego broniła większość krytyków, twierdząc, że to najzdolniejszy aktor młodego pokolenia. Bohdan Tomaszewski żartował, że lepszy od niego byłby tylko... Paul Newman.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Hoffman znał oczywiście wyniki plebiscytu, ale zdecydowało to, że Olbrychski po prostu świetnie się nadawał do tej roli – nie bez znaczenia były jego słynna sprawność fizyczna, znajomość szermierki i umiejętność jazdy konnej. Obaj – i reżyser, i aktor – musieli stawić czoło prawdziwej nagonce. Jako koronny argument, że Olbrychski się nie nadaje, wysuwano fakt, że zagrał już w "Panu Wołodyjowskim", i to negatywną postać – Azję Tuhaj-bejowicza. I teraz miałby wystąpić w jednej z najważniejszych "narodowych" ról? Zresztą i sam Olbrychski miał wątpliwości, czy to w porządku, żeby jeden aktor "najpierw grał Azjatę, a potem symbol mołojeckiej polskości".

"Po ogłoszeniu w prasie propozycji obsady, Hoffmana zaczęła zasypywać lawina listów. Wymyślano mi w nich od Żydów, pederastów, od najgorszych... Publiczność, która kilka lat wcześniej głosowała na mnie w plebiscytach, teraz usiłowała zmieszać mnie z błotem. (...) Przez kilkanaście miesięcy, aż do premiery, nie mogłem wejść do restauracji, bo zaraz mnie lżono, wymyślano, poniżano. Wsadzano mi w drzwi kartki z pogróżkami. Ostrzegano, że jeśli odważę się zagrać Kmicica, to będę miał wybite wszystkie szyby w samochodzie. Kiedyś wracałem do domu nocnym tramwajem, oprócz mnie było jeszcze parę osób. Wszystkie zgodnie wysiadły na przystanku, bo nie chciały dalej jechać z kimś, kto ośmiela się grać Jędrka" – wspomina Daniel Olbrychski.

Atmosfera zgęstniała jeszcze bardziej, gdy – już po rozpoczęciu zdjęć do filmu – do roli Oleńki zaangażowano Małgorzatę Braunek. O rolę ukochanej Kmicica ubiegało się dziewięć tysięcy kandydatek. Ulubienicą widzów była Barbara Brylska, ale najpierw wygrała koncepcja, by obsadzić debiutantkę. Wybór padł na Janinę Sokołowską, 19-letnią studentkę łódzkiej filmówki – "filigranową blondynkę o piwno-zielonych oczach i uroczym uśmiechu". Prasa zaczęła publikować jej zdjęcia, gdy nagle Hoffman się rozmyślił i oddał rolę Małgorzacie Braunek. Decyzję o jej zatrudnieniu podjął już na planie. Braunek, znana ze współczesnych kreacji (jak w "Polowaniu na muchy" Wajdy), zupełnie nie pasowała rodakom do roli delikatnej szlachcianki.

"Na plan »Potopu« dotarłam, gdy film już kręcono. Nie mówiło się wtedy o atmosferze nagonki, która otaczała Daniela, ale na nowo zaczęła się podobna wrzawa – może tylko w mniejszej skali – na mój temat. Anonimy, pogróżki, niesympatyczne artykuły w prasie... I Gienek (Daniel Olbrychski – przyp. red.) wówczas mnie wspierał. Starał się bagatelizować to wszystko, mówił: »Nie przejmuj się. Wystarczy, że dobrze zagrasz, to nikt do ciebie nie będzie miał najmniejszych pretensji«" – wspominała Braunek. Aktorka sama dolewała oliwy do ognia, mówiąc, że nie jest fanką Oleńki, ale postara się ją zagrać bardziej nowocześnie.

Jerzy Hoffman był rozczarowany faktem, że jego Oleńka po ciąży schudła i z dorodnej matrony stała się, za co winił jej męża, Andrzeja Żuławskiego, trzcinką z wychudzoną twarzą. Trzeba było zwężać kostiumy... Reżyser bronił jednak swojego wyboru: "Kobiety Sienkiewicza, poza Basią Wołodyjowską, niezbyt się udały. Aktorki, w tym Małgosia, nie miały wielkiego pola do popisu. Zadanie było tym trudniejsze, że Braunek musiała przewalczyć obraz bohaterki, symbolu polskiej niezłomności i patriotyzmu. A jednak sprawiła, że widzowie płakali, oglądając scenę w kościele z pamiętną kwestią: »Jędruś, jam ran twych niegodna całować«. Mimo kilku złośliwych recenzji, widz, zwłaszcza młody, już wtedy ją zaakceptował, zaś złośliwości dziś nikt już nie pamięta".

Olbrychski komplementuje po swojemu: "Jako Oleńka w »Potopie« była najładniejsza wśród zdolnych i najzdolniejsza wśród ładnych".

Kpiny i ataki ustały, gdy reżyser zaprezentował swoje dzieło. I krytycy, i publiczność byli zachwyceni. A największe pochwały zbierał... Daniel Olbrychski za rolę Kmicica. Aktor wspominał w swojej biografii: "Niech pan zauważy, panie Danielu – powiedział do mnie Tadeusz Konwicki w Związku Literatów, gdy jedliśmy razem ruskie pierogi – jak to się pięknie udramatyzowało. Najpierw wszyscy wrzeszczą, jaki to pan jest »be« do roli Kmicica, a po premierze rzucają się panu i sobie nawzajem w ramiona. Tak samo jak w tym kościółku w Lubiczu, gdy czytany jest list od króla w sprawie darowania wszystkich win imć Andrzejowi Kmicicowi...".

Rola Kmicica w "Potopie" przyniosła Danielowi Olbrychskiemu wielką sławę i uznanie. Nie tylko w Polsce. Film święcił też triumfy za granicą. W ZSRR tak się podobał, że do kin poszło 70 milionów ludzi. W 1974 r. uzyskał nominację do Oscara.

Źródło artykułu:Magazyn Retro
potopjerzy hoffmandaniel olbrychski
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)