Trwa ładowanie...
d3s3y8s
sekretarka
04-12-2006 18:07

Sadomasochistyczne love story

d3s3y8s
d3s3y8s

Nieczęsto zdarza się, by temat dewiacji i odstępstw od powszechnie przyjętej normalności seksualnej trafiał do masowej dystrybucji na dużym ekranie. Nasza fałszywie pruderyjna cywilizacja tępi wszelkie przejawy odmienności i wykraczanie poza ustalone i respektowane na forum publicznym normy. Wiele mieliśmy na to przykładów. Wszyscy chyba pamiętają rzesze zacietrzewionych babć i dewotycznych przedstawicieli Ligi Polskich Rodzin, którzy przed kinami w całej Polsce protestowali przeciwko wyświetlaniu filmu "Ksiądz". Tym bardziej cieszy mnie, kiedy na naszych ekranach możemy zobaczyć filmy, które odbiegają od stereotypów i otwarcie ukazują to, co postrzegane jest jako kontrowersyjne. Najlepiej, gdy robią w to sposób oryginalny i wartościowy pod względem artystycznym. Wtedy można je już tylko polecać. I tak właśnie jest w przypadku Sekretarki.

Tytułową bohaterkę, Lee Holloway poznajemy w momencie, gdy po krótkim pobycie opuszcza szpital psychiatryczny. Młoda kobieta, wysłana tam przez rodzinę, miała uleczyć swoją skłonność do samookaleczania się. Niestety, ojciec alkoholik i histeryczna matka szybko powodują powrót do starych nawyków. Sfrustrowana tą sytuacją bohaterka postanawia usamodzielnić się i uwolnić od destrukcyjnej rodziny. Zapisuje się na kurs dla stenotypistek i zaczyna rozglądać się za pracą. W ten sposób trafia na ogłoszenie o poszukiwaniu sekretarki do kancelarii prawnej należącej do pana Greya. Po krótkiej i dość osobliwej rozmowie kwalifikacyjnej, w czasie której tworzy się między bohaterami dziwna nić porozumienia, dziewczyna dostaje posadę. Na początku praca wygląda dość zwyczajnie. Wkrótce jednak pan Grey robi się coraz bardziej wymagający i krytyczny i zaczyna przekraczać ramy zwyczajnego stosunku służbowego...

Przez większą część film jest dwuosobowym dramatem, w którym obserwujemy relacje Lee z jej pracodawcą. Bohaterowie powoli zbliżają się do siebie, robią to jednak w bardzo oryginalny sposób. Napięcie między nimi ciągle rośnie i zarówno dla nich, jak i oglądającego te podchody widza, jest źródłem niecierpliwego oczekiwania i pojawiającej się na ciele gęsiej skórki. Niewątpliwie jest to zasługą znakomicie napisanego scenariusza i umiejącego wykorzystać tkwiący w nim potencjał aktorów.
Bladolica i wielkooka Maggie Gyllenhaal jest rewelacyjna jako Lee Holloway. Język jej ciała, oczy mówią wszystko i perfekcyjnie odzwierciedlają początkowo bierną postawę bohaterki. Z biegiem czasu Lee nabiera jednak wiary w siebie i dowiaduje się, czego naprawdę chce od życia. Dzięki wspaniałej grze Gyllenhaal metamorfoza bohaterki nabiera wyraźnie realistycznego wydźwięku a jako widzowie jesteśmy w stanie zauważyć wszystkie etapy przemiany z zahukanej dziewczyny z rozbitego domu w pewną siebie i zadowoloną z życia kobiety.
James Spader już po raz trzeci, po "Seksie, kłamstwach i kasetach wideo" i Crash gra kogoś w rodzaju artystycznego dewianta. Tym razem za fasadą osobliwych skłonności seksulanych kryje się jednak wyraźnie ludzka twarz zagubionego człowieka, który, gdy sprawy wymykają się spoza kontroli, zamiast walczyć woli się schować pod biurkiem i robić pompki.
Odtwarzani przez ten znakomity duet Grey i Lee wydają się znakomicie pasującymi do siebie elementami układanki. Lee jest uległa, Grey dominujący i obsesyjny. Żąda perfekcji, a kiedy ona popełnia błędy, wymierza jej wymyślne kary. To staje się regułą ich pracowniczych relacji. Ale pozory mylą i to kobieta w pewnym momencie przejmuje kontrolę. Scenariusz wyraźnie zaznacza różnicę pomiędzy tym co bohaterowie naprawdę czują, a rolami jakie odgrywają w związku.

Szczególną zaletą przedstawionej historii jest to, że widz stoi trochę z boku, mogąc z sympatią przyglądać się bohaterom. Zaś wzajemne relacje tychże ukazane z lekką nutką humoru, który zapobiega zbytniemu melodramatyzowaniu. Sprawia to, że film jest zabawny, miejscami wręcz zwariowany, a zarazem pełen uczciwych obserwacji na temat erotyzmu i ludzkich zachowań. A choć sadomasochizm może się wydawać dziwną drogą do poszukiwania prawdziwej miłości i tworzenia poważnego związku, w tym filmie twórcom udało się przekonać nas, że to jest właśnie to, czego potrzebują bohaterowie by dotrzeć do własnego ja i odnaleźć siebie nawzajem. To jedna z najdziwniejszych i z pewnością najbardziej kontrowersyjnych historii miłosnych jakie wydało na świat kino.

d3s3y8s

Atmosfera, budowana perfekcyjnie od pierwszych scen, zdaje się niestety dużo tracić w ostatnim akcie. Przez pierwszą godzinę byłam autentycznie olśniona tym co się działo - grą aktorską, scenografią i zdjęciami w bardzo lynchowskim klimacie. A potem coś się stało. Fabuła od interesującej i oryginalnej zmieniła się w przewidywalną i bardziej przypominającej rutynowe komedie romantyczne z Meg Ryan w roli głównej. Zaś końcowy spektakl z mediami wydał mi się bardziej śmieszny niż porywający i swoim surrealistycznym charakterem w ogóle nie współgrał z resztą filmu. Szkoda, bo zanosiło się na małe arcydzieło, wyszedł film jedynie dobry.

Sekretarka, obojętnie czy przypadnie Wam do gustu czy wręcz oburzy, jest filmem na tyle oryginalnym, by nie można go było zignorować. Na pewno będziecie pod wrażeniem Gyllenhaal, a wasza wiara w dobre off-owe kino amerykańskie zostanie przywrócona.

d3s3y8s
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3s3y8s