Salma Hayek: trudno uwierzyć, że skończyła 50 lat
02.09.2016 | aktual.: 22.03.2017 17:18
Chociaż twierdzi, że w Hollywood nie ma nic gorszego, niż być kobietą po czterdziestce, sama nie znajduje powodów do narzekań.
Chociaż twierdzi, że w Hollywood nie ma nic gorszego, niż być kobietą po czterdziestce, sama nie znajduje powodów do narzekań.
Salma Hayek, obecnie żona francuskiego milionera Françoisa-Henriego Pinaulta, nie jest już uzależniona od decyzji kapryśnych producentów filmowych i może sama decydować o swojej karierze. Choć zdarza się, że jej wybory wzbudzają nierzadko spore kontrowersje.
W wolnych chwilach gwiazda zajmuje się działalnością charytatywną i rozwijaniem własnej marki kosmetycznej. Wydaje się również, że biegnący nieubłaganie czas jest dla niej wyjątkowo łaskawy. Kiedy spojrzy się na najnowsze zdjęcia aktorki, która kilka lat temu została wybrana najseksowniejszą celebrytką (65 proc. ankietowanych Amerykanów uznało, że słowo „sexy” najlepiej opisuje Hayek) aż trudno uwierzyć, że ta piękna kobieta obchodzi w tym roku pięćdziesiąte urodziny!
Bez cudownych diet
Hayek nie przepada za rozmowami o swojej urodzie. Wyznaje, że kondycję zawdzięcza genom i nigdy nie stosowała rygorystycznych diet zalecanych hollywoodzkim gwiazdom.
Twierdzi, że gdy wykonuje się zbyt dużo ćwiczeń fizycznych i nie je się wystarczająco dużo, skóra starzeje się o wiele szybciej, a kobieta, zamiast stawać się piękniejsza, wydaje się zmęczona i wygląda po prostu mizernie.
Hayek nie ukrywa przy tym, że sport i aktywność fizyczna były od zawsze kluczowe w jej życiu. Co więcej, gdyby nie decyzja podjęta przed laty przez jej ojca, Salma Hayek mogłaby zostać profesjonalną sportsmenką.
O krok od Igrzysk Olimpijskich
Kilka miesięcy temu aktorka zamieściła na Instagramie archiwalne zdjęcie, przedstawiające ją podczas treningu gimnastycznego.
Jako mała dziewczynka Hayek była bardzo zaangażowana w tę dyscyplinę i kiedy miała osiem lat, została wybrana do meksykańskiej kadry narodowej mającej wystąpić na Igrzyskach Olimpijskich.
Ojciec dziewczynki obawiał się, że przeprowadzka do stolicy, mieszkanie w szkole z internatem i trenowanie przez 6-8 godzin dziennie odbierze jej dzieciństwo. Nie zgodził się więc na rozwój sportowej kariery. Salma Hayek nie ma mu tego za złe, bo dzięki tamtej decyzji mogła się poświęcić życiowej pasji, którą odnalazła w aktorstwie.
''Nie mam fajnego ciała''
Często podkreśla, że jest zdziwiona pojawiającymi się w prasie opiniami na temat jej idealnej sylwetki.
Sama mówi, że zazdrości ciała Madonnie. Wstydziła się nawet przyjąć nagrodę za „Najlepsze ciało”, którą przyznał jej jeden z magazynów.
* - Tak naprawdę nie mam fajnego ciała*– tłumaczyła Hayek, dodając, że jeśli widzowie faktycznie tak sądzą, musi być naprawdę niezłą aktorką.
Chuda, ale niemiła
- Wkurza mnie, że przez cały czas muszę być chuda jak szkielet – żaliła się na łamach "Forum" kilka lat temu.
W tej kwestii nic się nie zmieniło - Hayek wciąż narzeka, że kiedy próbuje zastosować jakąś wymagającą dietę, od razu wpada w podły nastrój. Woli więc przybrać na wadze, ale za to być miłą dla innych.
Pytanie tylko, ile w jej wyznaniach kokieterii. W końcu aktorka nawet poza planem filmowym wygląda olśniewająco.
Cudowne kosmetyki?
Być może jednak to nie tylko wspaniałym genom aktorka zawdzięcza swoją nieskazitelną urodę. W końcu odpowiada za stworzenie linii kosmetyków zapobiegającym starzeniu się skóry.
Inspiracją do ich powstania miała być babciaHayek, Maria Luisa, która dzięki stosowaniu wyrabianych przez siebie naturalnych kosmetyków nawet w wieku 90 lat mogła poszczycić się cerą bez ani jednej zmarszczki.
Czy to dobra promocja dla firmy? Cóż, wystarczy spojrzeć na Hayek. Ona sama jest dziś bez wątpienia jej najlepszą reklamą. (sm/jz)